Punkt widzenia, miejsce siedzenia

Z czasem może się okazać, że stanowisko szefa działu informatyki nie jest szczytem marzeń specjalisty, a biznes oferuje znacznie większe możliwości rozwoju zawodowego niż praca nad systemami informatycznymi.

Z czasem może się okazać, że stanowisko szefa działu informatyki nie jest szczytem marzeń specjalisty, a biznes oferuje znacznie większe możliwości rozwoju zawodowego niż praca nad systemami informatycznymi.

A wans na stanowisko kierownika działu informatyki odebrałem jako bardzo duże osiągnięcie i - nie ukrywam - rodzaj nobilitacji. Zarządzanie projektami IT, kierowanie zasobami ludzkimi, koordynacja współpracy działu z innymi departamentami - wszystko to okazało się bardzo wciągające i - co chyba najważniejsze - dawało możliwość realizacji własnych pomysłów. Niestety, z czasem pewna powtarzalność czynności, takich jak wspieranie użytkowników systemu, doprowadziła do rutyny, nawał codziennych obowiązków tłumił inwencję i niszczył marzenia o naprawdę wielkich projektach informatycznych. Pojawiła się we mnie pewna niechęć czy nawet żal. Śledząc pracę innych działów - np. działów sprzedaży i obsługi posprzedażnej, kadr - zdałem sobie sprawę, że mój dział zawsze będzie stał w cieniu i nigdy nie będzie przysparzał bezpośredniego zysku firmie. Zrozumiałem, że to, co robię, nie przynosi mi już odpowiedniej satysfakcji zawodowej, a możliwości zrobienia kariery w firmie, takiej jak moja, kończą się na kierowaniu działem informatyki.

Znalezienie nowej posady nie było trudne. Już pierwsza rozmowa z prezesem dała mi dużo do myślenia. Z jednej strony miałem mocną pozycję w firmie i mogłem dalej tkwić w zastałych układach istniejących w niej od dawna, z drugiej - pojawiła się oferta zrobienia czegoś nowego, stworzenie od podstaw czegoś, co znacznie wykraczało poza moje dotychczasowe doświadczenie i wiedzę. W nowej firmie czekały mnie nowe zadania, a zasadniczą różnicą była przemiana z klienta w producenta i oferenta technologii informatycznych.

Po drugiej stronie barykady

W nowej firmie znalazłem się po drugiej stronie barykady. Jako kierownik działu informatyki wielokrotnie "odpierałem ataki" handlowców sprzedających sprzęt i oprogramowanie. A teraz nagle znalazłem się w pozycji petenta, którego propozycja jest jedną z wielu ofert. Wiązało się to z pełną rewolucją w myśleniu. Musiałem nauczyć się nie tylko "oferować" swój produkt - ostatecznie często podczas zebrań przedstawiałem własne pomysły i rozwiązania. Musiałem się także nauczyć ten produkt... sprzedawać, czyli dążyć do ostatecznej akceptacji mojej propozycji. Lecz to nie koniec niespodzianek. Moja nowa firma miała zupełnie inną strukturę wewnętrzną, a ja - zajmując posadę dyrektora - musiałem przejąć odpowiedzialność nie tylko za tworzenie i wdrożenie oprogramowania, ale także za jego sprzedaż i wiele spraw związanych z prowadzeniem polityki personalnej, planowaniem, strategią, marketingiem i logistyką. Po raz pierwszy musiałem przygotować biznesplan, wykreować spójną politykę finansową. Zupełnie inny wymiar zaczęła mieć też wielkość realizowanych przeze mnie zadań. Jako kierownik działu informatyki zazwyczaj tworzyłem projekty czysto techniczne i nie musiałem w nich uwzględniać czynników związanych z akceptacją nowych rozwiązań, skrywaną tutaj pod wskaźnikiem sprzedaży. Nieporównywalnie wzrósł obszar mojej odpowiedzialności. Świadomość, że nawet najlepsze oprogramowanie musi się sprzedawać, a jeżeli ja nie poprowadzę tego właściwie, wszyscy zostaniemy pozbawieni zysków, momentami była wręcz paraliżująca.

Obecne stanowisko wymaga ode mnie znacznie większej samodzielności w podejmowaniu decyzji, zmusza mnie do wzięcia odpowiedzialności za kondycję finansową całej firmy, a także za podwładnych, ich zarobki, przyszłość zawodową. Wierzę jednak, iż postąpiłem słusznie dokonując tej zmiany. Moja "wolta" dała mi możliwość realnej oceny swoich zdolności. Mogłem z innej perspektywy spojrzeć na dotychczasowy dorobek zawodowy. Pewna zmiana profilu zawodowego dała mi bodziec do dalszej nauki i rozszerzenia zakresu zainteresowań, mam także szansę w pełni samodzielnego kreowania swojej dalszej kariery zawodowej. Dzięki niej zyskałem większą otwartość wobec zjawisk zachodzących w branży informatycznej.

Przemianom nie będzie końca

Informatyka już dawno przestała być dziedziną czysto techniczną i wkroczyła we wszystkie niemal dziedziny biznesu i życia codziennego. Wdrażanie nowoczes-nych technologii wymaga zastosowania złożonych procesów projektowych, znajomości zagadnień związanych z zarządzaniem ryzykiem czy kontrolą jakości, a przed informatykami stawia wymóg uniwersalizmu. Dlatego sądzę, że nie będę jedynym menedżerem, który przejdzie taką przemianę. Tak jak wielu informatyków, będących kiedyś programistami i informatykami, z czasem awansowało na stanowiska kierownicze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200