Nie dopięty guzik

Na kilka tygodni przed 1 stycznia 2000 roku najważniejsze projekty milenijne nie zostały jeszcze zakończone. Zabraknie czasu m.in. na przetestowanie planów awaryjnych.

Na kilka tygodni przed 1 stycznia 2000 roku najważniejsze projekty milenijne nie zostały jeszcze zakończone. Zabraknie czasu m.in. na przetestowanie planów awaryjnych.

Kierownicy projektów roku 2000 nie mogą być pewni czy w ich przedsiębiorstwach będzie prąd, czy zadziałają telefony, czy uda się przesłać dane publiczną siecią. To zweryfikuje rzeczywistość 1 stycznia przyszłego roku. W kluczowych sektorach - energetycznym, transporcie i telekomunikacji - wciąż prowadzone są przygotowania do nadejścia ostatniego roku tego stulecia.

Telefony, telefony

Telekomunikacja Polska działania związane z przygotowaniami do nadejścia roku 2000 podjęła dopiero na początku ubiegłego roku. Wówczas wydawało się, że ten projekt nie ma dużego znaczenia dla operatora. Przewidywano, że zaangażowanych będzie zaledwie kilkadziesiąt osób. Naczelnik jednego z wydziałów TP SA, odpowiedzialny za organizację projektu, twierdził w marcu 1998 r., że prace przystosowawcze zostaną zakończone najpóźniej do połowy br. Jego zdaniem, termin ukończenia prac miał dawać wystarczający margines bezpieczeństwa.

Podczas konferencji Polscy operatorzy telekomunikacyjni a rok 2000, zorganizowanej dokładnie rok temu z inicjatywy Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, termin ten zweryfikowano. Wówczas przedstawiciele TP SA twierdzili, że zakończą przygotowania w III kwartale br.

Nadal jednak w Telekomunikacji trwają intensywne prace. W trakcie konferencji Telekomunikacja i poczta w Polsce wobec Problemu Roku 2000, przeprowadzonej pod koniec października br. przez Ministerstwo Łączności, Peter Hauke, dyrektor ds. Informatyki w Telekomunikacji Polskiej SA, określił stopień realizacji przyjętego harmonogramu na 95%. Jednak do tej pory wydatkowano jedynie około połowy budżetu przeznaczonego na przygotowania.

Wiosną tego roku niepokój wyrazili audytorzy z firmy Arthur Andersen, którzy w opinii towarzyszącej raportowi rocznemu TP SA za 1998 r. uznali za stosowne umieścić uwagę, iż "ze względu na kompleksowość problemu, dużą skalę podejmowanych wysiłków oraz zależność spółki od dostawców zewnętrznych w realizacji programu, który musi być zakończony w ściśle określonym terminie, nie można obecnie zapewnić, że spółka zakończy do końca 1999 r. dostosowywanie wszystkich swoich systemów i urządzeń do Problemu Roku 2000 lub wdroży alternatywne procedury awaryjne do tego czasu. Niedostosowanie systemów spółki oraz systemów jej kluczowych dostawców i klientów do Problemu Roku 2000 może mieć istotny, negatywny wpływ na możliwość kontynuacji działalności w zamierzonym zakresie i sytuację finansową spółki oraz wyniki jej działalności i płynność finansową".

Oczywiście sytuacja TP SA wcale nie musi wyglądać tak źle. Korporacyjni klienci Telekomunikacji Polskiej SA liczą, że w najgorszym przypadku wystarczy im alternatywna łączność, chociażby przez telefonię komórkową, której operatorzy tworzą połączenia międzysieciowe bez udziału Telekomunikacji Polskiej. Niektóre firmy, takie jak Philips Polska czy Unilever, budują nawet własne rezerwowe systemy łączności satelitarnej.

Bez gratulacji

Paradoksem jest jednak, że z całą pewnością łączność telefoniczna zawiedzie i to zaraz na początku ostatniego roku bieżącego tysiąclecia. Oprócz typowego dla tej pory szczytu, gdy wszyscy chcą składać sobie życzenia, nałoży się spodziewana tylko dla tego szczególnego roku chęć sprawdzenia, czy telefon działa. Teoretycznie nie powinno mieć to większego znaczenia, w praktyce może okazać się, że tak duże przeciążenie będzie miało poważniejsze konsekwencje niż tylko kilkudziesięciominutowe zablokowanie linii. Z tych samych powodów zawód może czekać tych, którzy będą liczyć na sprawny obieg informacji o skutkach Problemu Roku 2000, który będzie objawiać się już od popołudnia 31 grudnia, począwszy od Nowej Zelandii.

Alexander Papaioannou, przedstawiciel ITU, Międzynarodowej Unii Telekomunikacyjnej z siedzibą w Genewie, obecny na październikowej konferencji Ministerstwa Łączności, mówiąc: "Nie pytaj się, co telekomunikacja może zrobić dla Ciebie, ale co ty możesz zrobić dla telekomunikacji", wskazał na potrzebę prowadzenia wśród użytkowników telefonii akcji informacyjnej, która miałaby przyczynić się do ograniczenia takiego wykorzystania sieci. Telekomunikacja Polska planuje w najbliższym czasie skierowanie do wszystkich swoich klientów materiałów informacyjnych, dotyczących problemu milenium.

ITU lokuje Polskę wśród krajów o stopniu ryzyka milenijnego pomiędzy wysokim a średnim. Ta niewątpliwie nie najlepsza pozycja jest po części wynikiem braku informacji o pracach przygotowawczych prowadzonych w naszym kraju. A jeśli te informacje są dostępne, to traktuje się je z dużą dozą podejrzliwości.

W kuluarach konferencji poświęconych Problemowi Roku 2000 często można usłyszeć wypowiedzi w tonie dalekie od urzędowego optymizmu, czasem wręcz panikarskie. "Przecież tam jest straszny bałagan, ich systemy po prostu staną" - prawdziwości takich komentarzy nie sposób zweryfikować u źródła. Niewiara w informacje uzyskiwane oficjalną drogą jest główną przyczyną niepewności.

"Liczymy na silniejsze wsparcie agend rządowych, gdyż bez ich pomocy nie będziemy w stanie właściwie ocenić ryzyka" - mówił Lech Barszczewski, główny informatyk w Petrochemii Płock (obecnie Polski Koncern Naftowy). Niestety, tego wsparcia najwyraźniej zabrakło - w chwili pisania tego artykułu wciąż nie było wiadomo, kto w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji po dymisji Leszka Burzyńskiego jest odpowiedzialny za Problem Roku 2000. Instytucją, która budzi szczególne zainteresowanie biznesu, jest Główny Urząd Ceł. Zakłócenia w jego normalnym funkcjonowaniu dotkną firmy uzależnione od eksportu i importu. Według oficjalnych informacji, nie powinno być tu jednak problemów.

Just-In-Time

Sytuacja, która ma miejsce w Telekomunikacji Polskiej SA, wygląda podobnie w innych kluczowych sektorach. Najpierw, gdy było jeszcze dużo czasu, zagrożenia bagatelizowano. Później, gdy uznano, że sytuacja jest jednak bardziej poważna, niż to początkowo oceniano, przystępowano do zdecydowanych działań. Niestety, bardzo, bardzo późno - na ogół jesienią czy zimą 1998/99. W przypadku Poczty Polskiej dopiero w kwietniu br. zaczęto tworzyć dokładne plany przygotowań.

Ogrom prac i wielkość budżetów, jakie trzeba było przeznaczyć na prowadzenie przygotowań (np. w przypadku TP SA było to aż 500 mln zł), z trudem dało się sensownie wpasować w harmonogram kilkunastomiesięczny. Rezerwa czasowa, pozostawiona na wszelkie opóźnienia jakiegokolwiek terminu przewidzianego w harmonogramie, bywała niepokojąco mała. Wówczas zaczął toczyć się niebezpieczny wyścig z czasem - by zdążyć przed końcem roku.

Dotyczy to w szczególności energetyki. Gdyby na skutek problemów związanych z rokiem 2000 nastąpiła dłuższa przerwa w dopływie energii elektrycznej w całym kraju, miałoby to dramatyczne następstwa - znacznie poważniejsze niż wszystkie inne skutki błędu milenium razem wzięte. O ile, z uwagi na istniejącą w Polsce kilkudziesięcioprocentową nadwyżkę mocy produkcyjnych, zagrożenia nie stanowią kłopoty pojedynczych elektrownii, o tyle wszystko zależy od sprawnego funkcjonowania Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE), a w szczególności Krajowej Dyspozycji Mocy. Na szczęście podjęte w tym roku działania w PSE zostały bardzo pozytywnie odebrane przez kierowników projektów roku 2000 w innych firmach. "W tej chwili obawiam się lokalnych awarii zasilania" - twierdzi Sławomir Topczewski, krajowy szef informatyki w Philips Polska.

Przedstawiciele transportu morskiego deklarują, że są gotowi już od września br. W Polskich Kolejach Państwowych na pewno gotowe będą systemy zapewniające bezpieczeństwo ruchu kolejowego (zresztą automatyki wrażliwej na zmianę daty w naszym kolejnictwie jest niewiele). Poważny problem - co przyznają nieoficjalnie informatycy zatrudnieni w Centrum Informatyki Kolejnictwa (w prace przygotowawcze zaangażowanych jest tam aż 150 osób) - mogą sprawić systemy statystyczne kolejnictwa. Są to rozbudowane rozwiązania o wieloletniej czasem historii, stanowiące połączenia wielu systemów, składające się z olbrzymiej liczby aplikacji, czasem przygotowywanych przez sam CIK. Ewentualne problemy z obsługą przewozów mogą się więc pojawić nie od razu, ale po upływie kilku dni czy tygodni od 1 stycznia 2000 r. Swoje źródło będą one miały w niewydolności obiegu informacji wewnątrz przedsiębiorstwa PKP.

"Trudno mi zrozumieć gorączkowe działania innych poważnych firm na kilka tygodni przed sylwestrem. Prace przygotowawcze skończyliśmy już dość dawno temu, od połowy roku w moim banku obowiązuje moratorium na wdrażanie nowych rozwiązań informatycznych" - mówi informatyk odpowiedzialny za prowadzenie projektu roku 2000 w jednym z dużych polskich banków. Moratorium takie ma zapobiegać naruszeniu już raz osiągniętej zgodności systemu. "Wszelkie modyfikacje muszą uzyskać akceptację specjalnej komisji, która zgodę wydaje jedynie w rzeczywiście uzasadnionych przypadkach. Patrząc z tej perspektywy, trudno mi zrozumieć gorączkowe działania innych poważnych firm na kilka tygodni przed sylwestrem" - konkluduje. Wielu specjalistów zajmujących się Problemem Roku 2000 uważa, że istnieje bardzo poważny sygnał ostrzegawczy. Wskazuje, że dzieje się coś złego z realizacją projektu roku 2000, tam gdzie jedynym deklarowanym terminem osiągnięcia zgodności jest 31 grudnia 1999 r. A taka sytuacja nie należy do rzadkości.

Przygotowania przygotowanych

W firmach, które zakończyły już główne przygotowania, zespoły roku 2000 nadal działają. "Jeszcze raz weryfikujemy różne elementy, by upewnić się, że niczego nie przeoczyliśmy. Testujemy procedury, np. tworzenie raportów, które na przełomie roku będziemy musieli każdego dnia przesyłać w ściśle określonej porze do centrali" - mówi Sławomir Topczewski z Philips Polska. "Spotykamy się z naszymi partnerami handlowymi i dostawcami - ciekawi nas, co oni robią w tym ostatnim okresie" - dodaje.

Większość firm koncentruje się obecnie na dopracowaniu planów awaryjnych. Specjaliści sugerują, że plany takie muszą zostać przetestowane. Czasem - np. w przypadku zakładów produkcyjnych - wiąże się to z dużymi kosztami, toteż testowanie jest realizowane jedynie w ograniczonym zakresie.

"Postanowiliśmy kuć żelazo póki gorące i rozbudować Plany Awaryjne 2000, tworząc spójny, aktualizowany i regularnie ćwiczony Disaster Recovery Plan. To ważna korzyść, którą osiągniemy z prowadzonych przygotowań do roku 2000" - mówi Łukasz Jeż, koordynator projektu roku 2000 w Nestle Polska.

Procedury i plany awaryjne nie zastąpią normalnego funkcjonowania poszczególnych systemów. Przykładowo, dla systemów kontroli ruchu powietrznego oznaczałyby znaczną redukcję liczby obsługiwanych lotów. W przypadku zaawansowanych instalacji przemysłowych, uzależnienie od poprawnego funkcjonowania automatyki i sterowania komputerowego może być tak duże, że jedynym możliwym do realizacji planem awaryjnym będzie ręczne wyłączenie instalacji.

Podobnie wygląda kwestia stosowania rozwiązań alternatywnych - np. agregaty prądotwórcze stanowią jedynie krótkotrwałe, maksymalnie kilkudniowe zabezpieczenie. Z Problemu Roku 2000 niewątpliwie zadowoleni są producenci tych urządzeń. "Zauważyliśmy znaczne zainteresowanie zespołami z rozruchem automatycznym do zasilania sieci komputerowych. Zainteresowani to przede wszystkim: banki małe i duże, firmy telekomunikacyjne, operatorzy sieci telewizji kablowej i inni z branży urządzeń czułoprądowych" - mówi Tadeusz Januszewski z firmy Elmeco, wytwarzającej systemy podtrzymywania napięcia.

Systemy podtrzymywania dostaw energii elektrycznej i tak powinny stanowić zwykły element wyposażenia zabezpieczeń systemów komputerowych. Rok 2000 pozwala więc jedynie nadrobić zaległości. Telekomunikacja Polska SA we wszystkich ważniejszych lokalizacjach standardowo ma generatory spalinowe, które pozwolą funkcjonować infrastrukturze telekomunikacyjnej przez kilka dni. Prądu, łączności i innych ważnych elementów dla działalności danego przedsiębiorstwa może zabraknąć zawsze - rok 2000 to tylko szczególny przypadek katastrofy, która tym się różni od klęsk żywiołowych, że od dawna było wiadomo, kiedy nastąpi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200