O nienawiści

Czasami myślę, że po to wymyślono pojęcie konkurencji, aby zdeprawowanie ludzkich charakterów przez zawiść - przypadłość w takim samym stopniu paskudną, co pospolitą - można było nazwać poprawną, wręcz godną pochwały reakcją emocjonalną.

Czasami myślę, że po to wymyślono pojęcie konkurencji, aby zdeprawowanie ludzkich charakterów przez zawiść - przypadłość w takim samym stopniu paskudną, co pospolitą - można było nazwać poprawną, wręcz godną pochwały reakcją emocjonalną.

Zauważam rozszerzanie się pewnego przewrotnego procederu: nadawania zachowaniom, pobudkom czy uczuciom mało szlachetnym nowych pozytywnych znaczeń, niby wynikających z gospodarki rynkowej, wolnego rynku, demokracji. Jest to "uszlachetnianie" na siłę ciemnych stron ludzkiej osobowości. Wynika ono z prostackiego uproszczenia: dobre jest to, co wynika z rachunku ekonomicznego. Najwięcej takich "interpretacji" jest w dziedzinie zarządzania personelem, generalnie relacji pracownik-pracodawca, gdzie żadnej ze stron nie obowiązują zasady uczciwości i honoru, lecz zasada Pawłowa - wyuczonych reakcji. Dzisiejsi pracownicy i pracodawcy też często działają na zasadzie wyuczonych reakcji, natomiast bez zobowiązań wynikających z wewnętrznego kodeksu lub z intelektualnego rozpoznania sytuacji.

Drugą dziedziną, w której uprawomocniono niegodne postępowanie i dowartościowano zawiść i nienawiść, jest konkurencja na rynku. Ten skądinąd zdrowy - mimo wielu zastrzeżeń - mechanizm rynkowy powinien obowiązywać rywalizujące przedsiębiorstwa. To one powinny walczyć między sobą o klientów, oferując coraz lepsze towary i usługi, w coraz bardziej dogodny i uprzejmy sposób, po coraz atrakcyjniejszej cenie. Powinny to robić realizując coraz mądrzejsze strategie doskonalenia swoich procesów oraz szkoląc i wychowując pracowników. Tymczasem jest tak, że przedsiębiorstwa, owszem, rywalizują, stosując mniej lub bardziej uczciwe zabiegi, ale na tym nie kończy się oddziaływanie i rola ducha konkurencji. Przejawia się to w zwyrodnieniu emocjonalnym pracowników, którzy osobiście nienawidzą firmy, z którą konkuruje ich firma, nie tylko jako instytucji, ale i każdego jej pracownika z osobna. Przecież to jest sytuacja z gruntu paranoiczna: jedni ludzie nienawidzą drugich, tylko dlatego że pracują w innej firmie tej samej branży! I nikt im nie mówi, że to jest nie tylko niegodne, niskie, ale wręcz nienormalne. Nienawiść do ludzi konkurencyjnej firmy się chwali, utrwala, nagradza. Nazywa się lojalnością wobec własnej firmy, utożsamieniem się z jej misją, pozytywnym zaangażowaniem.

Nie wiem skąd się bierze taki osobisty stosunek do ludzi, których często się nawet nie zna. I o ile jest to w miarę zrozumiałe w przypadku małych branż, gdzie wszyscy o sobie wszystko wiedzą i każdy każdemu jakoś osobiście "podpadł", to jak wytłumaczyć to, że problem dotyczy nawet rozległych branż i firm zatrudniających setki ludzi. Może to jest najlepszy dowód na to, że praca, a zwłaszcza kariera "zabiera" nas całych. Nawet tak prywatne uczucie jak nienawiść oddajemy na usługi firmy.

Do naszej redakcji przychodzi wiele listów, w których jedne firmy donoszą na inne. Często są to informacje prawdziwe - potwierdzone przez nasze obiektywne źródła - i aż by się chciało zrobić z nich materiał dziennikarski. Ale zjadliwa forma, w jakiej informuje się o potknięciach, niegodziwości czy wręcz występkach konkurencji, i ten ton osobistego, chorobliwego prawie zaangażowania podpisujących się pod listami wywołują wręcz odrazę i do tematu, i do obu stron rynkowej walki. I ta chęć dobicia leżącego, wydzierająca z każdego słowa, potrafi skutecznie zniechęcić do zajęcia się problemem.

Niskie pobudki, niezdrowe emocje, niemądre reakcje są doskonale znane psychologii. Są integralną częścią człowieka. Wcale nie oburzam się na to, że występują w moim świecie, nie dziwię się im, nie uważam za nienormalne. Ale wiem też, że przekraczanie własnych ograniczeń, wyrywanie się własnym słabościom, zmaganie się z dyktatem choćby własnej psychiki są podstawą ludzkiej godności, podstawowym obszarem tworzenia sensu życia w ogóle. Jeśli ktoś wywołuje w nas uczucie nienawiści i trudno nam sobie z tym poradzić, to trudno. Zdarza się. Ale nie nazywajmy tego racjonalnym działaniem dla dobra firmy, cennym objawem roztropności w konkurującej gospodarce.

Nienawiść to nienawiść i nic ponadto, bez względu na okoliczności.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200