Prawdziwy mężczyzna

Ileż to już napisaliśmy na tych łamach o koncepcjach komunikacji międzyludzkiej. Już nie w Zarządzaniu, nie w Komputerach i karierach, ale i w Sieciach wątek ten zaczyna się pojawiać. Czyli to musi być realny problem. Tymczasem w jego teoretycznych opisach nie bardzo chcą się pojawiać nowe pomysły, a te, które są znane, nudne są, jak nudny jest wieczór, gdy za oknem pada deszcz, a nam nic nie chce się robić. Dopadł mnie ostatnio taki wieczór, a ja dopadłem do sofy, pod którą znalazłem trzy książki. Jedna o najsłynniejszych modelkach świata była, druga o zmieniającej się bieliźnie i strojach kobiet od wieku XVIII do czasów współczesnych (pasjonujące), trzecia traktowała o erotyce perfum. Jako perfumowa tabula rasa tę ostatnią wdychałem najdłużej. I kiedy już deszcz przestał padać, być może odurzony pięknymi zapachami, pomyślałem, że może wcale nie słowa, nie gesty, nie strój, a zapach jest tym, co buduje porozumienie.

Ileż to już napisaliśmy na tych łamach o koncepcjach komunikacji międzyludzkiej. Już nie w Zarządzaniu, nie w Komputerach i karierach, ale i w Sieciach wątek ten zaczyna się pojawiać. Czyli to musi być realny problem. Tymczasem w jego teoretycznych opisach nie bardzo chcą się pojawiać nowe pomysły, a te, które są znane, nudne są, jak nudny jest wieczór, gdy za oknem pada deszcz, a nam nic nie chce się robić.

Dopadł mnie ostatnio taki wieczór, a ja dopadłem do sofy, pod którą znalazłem trzy książki. Jedna o najsłynniejszych modelkach świata była, druga o zmieniającej się bieliźnie i strojach kobiet od wieku XVIII do czasów współczesnych (pasjonujące), trzecia traktowała o erotyce perfum. Jako perfumowa tabula rasa tę ostatnią wdychałem najdłużej. I kiedy już deszcz przestał padać, być może odurzony pięknymi zapachami, pomyślałem, że może wcale nie słowa, nie gesty, nie strój, a zapach jest tym, co buduje porozumienie.

W informatyce - niestety - większość stanowią mężczyźni, panie jakoś nie garną się do tego pasjonującego zawodu. Książka, analizująca zagadnienie erotyki perfum, charakteryzowała m.in. zapach prawdziwego mężczyzny. Zakładam, że trudno przewidzieć sytuację, aby taki pachnący, prawdziwy mężczyzna w kontaktach z kobietą nie doszedł z nią do porozumienia, nawet w kwestii formatu wydruków. W przypadku spotkania prawdziwych mężczyzn... prawdziwi mężczyźni też potrafią się dogadać, miałem nieraz możliwość doświadczyć tego na wolnym powietrzu. Warto więc może napisać, jak pachnie prawdziwy mężczyzna, bo wyglądałoby na to, że może to rozwiązać niejeden komunikacyjny konflikt.

"Prawdziwy mężczyzna pachnie tytoniem, skórą, alkoholem i pracą fizyczną, nigdy jednak czystym, niesfałszowanym potem". Definicja ta, myślę, sprawiać może pewne komplikacje w jej realnym spełnieniu. Każdy facet ma skórę, czyli pachnie skórą (zakładamy tu, że dba o higienę, rzecz jasna). Ale weźmy takiego, który pali, a nawet popija, ale praca fizyczna to już rzadsze jego zainteresowanie. Przejdźmy oczyma wyobraźni po warszawskich restauracjach i pubach w godzinach południowych czy wieczornych: czy zobaczymy tam facetów uchodzących za prawdziwych facetów, facetów, którzy pachną tytoniem, skórą, alkoholem i pracą fizyczną? Nie zobaczymy tam prawdziwych mężczyzn - ciśnie się odpowiedź, ale to nie jest prawda. Otóż dziś prawdziwego mężczyznę czyni zapach "idealnie męskich perfum, przybliżających jego zapach - w wyniku akrobatycznych ewolucji - do naturalnego zapachu męskiego ciała (tytoń, skóra, alkohol i praca fizyczna), i dodatkowo roztacza charakterystyczną nutę aromatyczną. (...) Z tego też względu składniki męskich perfum przypominają członków angielskich klubów: są zawsze te same. Pinia, bergamota, lawenda, cedr, drzewo sandałowe, ambra, piżmo, tytoń, korzenie. Lżejsze zapachy, jak goździk i narcyz (ho, ho), uzupełniają tę listę. Oto nowa alchemia męskich perfum - drewniane, korzenne, kwiatowe..."

Czemu nie wypróbować by tej metody porozumiewania się przez zapach? Choć wiemy, że flakonik wytwornych perfum nie uczyni z nas prawdziwych mężczyzn, jednak dlaczegóż nie mielibyśmy trochę oszukać samych siebie? Być może wtedy podczas rozmów przy rozbabranym projekcie ziszczą się marzenia Baudelaire'a: "... perfumy, kolory i dźwięki rozmawiają ze sobą..."

A już tak zupełnie na marginesie, kobiety lubią pachnących prawdziwym mężczyzną informatyków. Weźmy choć takie ogłoszenie z rubryki matrymonialnej (nadesłane): "Pani (30, 175, 90-62-92) pozna ciepłego, rozmarzonego, pachnącego mężczyznę, który dobrze czuje się w swojej skórze. Takiego, z którym można zaryzykować wszystko, co się da. Dodatkowym atutem będzie wyższe wykształcenie informatyczne".

Biegnę do perfumerii. Nie chce mi się pracować fizycznie, a wynoszenie śmieci z całą pewnością nie zostanie mi za to zaliczone.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200