Lew(oręczn)y byznes, czyli kujonem być

Jest nas sporo, ofiar praworęcznych. Z niewiadomych powodów dzieci, chcące pisać lewą ręką, przez lata zmuszane były do przestawienia się. Gdy zaczynałem edukację, miało to jakieś uzasadnienie, gdyż pisało się piórem maczanym w kałamarzu.

Jest nas sporo, ofiar praworęcznych. Z niewiadomych powodów dzieci, chcące pisać lewą ręką, przez lata zmuszane były do przestawienia się. Gdy zaczynałem edukację, miało to jakieś uzasadnienie, gdyż pisało się piórem maczanym w kałamarzu. Piszący lewą ręką zamazywali tekst, mimo akrobatycznych wysiłków w trzymaniu pióra.

Z czasem tradycyjne i wieczne pióra zastąpione zostały długopisami. Leworęcznym w dalszym ciągu nie jest tak wygodnie, jak reszcie, bo sposób pisania został ewidentnie wymyślony przez prawusów. Wprawdzie w historii znajdujemy silne jednostki, które za nic miały konwenanse i pisały jak im wygodniej, ale metoda ta nie jest skuteczna. Proszę bowiem spróbować odczytać ręczne pismo Leonarda da Vinci. Artysta pisał w lustrzanym odbiciu, co i dzisiaj ujawnia się w pierwszych klasach szkół podstawowych. Podobno można się do takiego pisania łatwo przyzwyczaić.

Na szczęście, rzadkie są przypadki pisania boustrophedonem, tj. raz w prawo, raz w lewo, jak oranie roli. Tak pisywali kiedyś starożytni Grecy - niech im ziemia lekką będzie, jeśli nawracanie w miejscu wołów ciągnących pług jest łatwiejsze niż jeżdżenie dookoła pola. W trakcie pisania, a jeszcze bardziej w trakcie czytania, ciągłe zmiany kierunku są potwornie denerwujące, gdyż właśnie od czasów szkolnych nauczyliśmy się odruchowo skanować tekst z lewa na prawo. Nie wiem, jak to jest, gdy ktoś uczy się języka stosującego pisanie z prawej na lewo i czy uczniowie w takich szkołach częściej są leworęczni, w każdym razie też cierpią, bo świat jest stworzony dla prawusów.

Nawet komputery, które wydają się dość elastyczne, by zadowalać obie szkoły pisania, są masowo wyposażane w klawiatury z powrotnikiem po prawej. Także tzw. klawisze numeryczne znajdujemy z prawej strony. W początkach komputeryzacji bywało jeszcze, że można było przestawić mysz na lewo i podłączyć luźną część numeryczną klawiatury po drugiej stronie (tak było w pierwszym Macintoshu), ale potem standaryzacja na 104 klawisze ucięła łatwość konfiguracji. Wprawdzie pojawiła się niewielka oferta leworęcznych myszy (asymetrycznych), ale nie jest ona w stanie zaspokoić potrzeb mniejszości, tym bardziej że przymuszani i łajani, z czasem leworęczni przyzwyczajają się, nawet jeśli piszą piórem trzymanym w lewej ręce, i stosowanie odwrotnej klawiatury do głowy im nie przychodzi.

Moja osobista frustracja jest głębsza, gdyż nie tylko używam praworęcznych narzędzi, ale obserwuję, jak efekty mojej pracy literniczej są rozpowszechniane "na lewo". Skądinąd samo określenie "na lewo" jest już obelgą - dlaczego kradzież kojarzymy z lewą ręką? Rozmyślałem sobie, jakby zapobiec kradzieżom, i doszedłem do wniosku, że tylko litery kute w kamieniu mogą mnie ustrzec przed "lewizną".

Postanowiłem na wiosnę zacząć się uczyć kucia. Zakupiłem online odpowiednie dłuta oraz młotki, a także stosowną literaturę. Z niej właśnie dowiedziałem się, że leworęczność jest zaletą w przypadku kucia liter. Jeśli przyjrzeć się wielkim literom alfabetu, to łatwo widać, że pionowa kreska jest w wielu przypadkach położona po lewej od kresek poziomych lub ukoś-nych (BCDEFNPR). Reszta liter jest symetryczna (poza G oraz J; to ostatnie nie było znane starożytnym). A więc przynajmniej raz lewi górą. Dzięki Wam, o Rzymianie!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200