Stąd do wieczności

Nieśmiertelność" - zauważył niegdyś amerykański reżyser Woody Allen - "jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać". Znaczna większość Amerykanów, która głęboko wierzy w życie wieczne, wyobraża sobie jednak nieśmiertelność zupełnie inaczej.

Nieśmiertelność" - zauważył niegdyś amerykański reżyser Woody Allen - "jest bardzo łatwa do osiągnięcia. Wystarczy nie umierać". Znaczna większość Amerykanów, która głęboko wierzy w życie wieczne, wyobraża sobie jednak nieśmiertelność zupełnie inaczej.

Według ich konwencjonalnych przekonań trzeba właśnie umrzeć, a potem, zależnie od tego, jak się sprawowaliśmy za życia, będziemy albo się bez końca radować, albo - wręcz przeciwnie - będziemy płakać i zgrzytać zębami. Generalnie rzecz biorąc, ekspertami od nieśmiertelnoś-ci byli, jak dotychczas, teolodzy, księża, rabini i kapłani wszelkich innych wyznań, a naukowe badania tego zagadnienia były zdecydowanie zaniedbane. Sytuacja jednak ostatnio radykalnie się zmieniła. By zostać specjalistą od nieśmiertelności, wystarczy znać się na komputerach.

Przyszli historycy mogą uznać, że przełomem w naukowych badaniach problemu nieśmiertelności była książka, wydana w 1994 r., znanego autora, fizyka z Tulane University w Nowym Orleanie, Franka Tiplera o wszystko mówiącym tytule - Fizyka Nieśmiertelności: Nowoczesna Kosmologia, Bóg i Wskrzeszenie Zmarłych. Jak twierdzi Tipler, na długo przed końcem bieżącego stulecia będziemy już mogli przenieść całą zawartość naszych umysłów - "wraz z pełną zdolnością do przyjemnych wrażeń zmysłowych oraz uczuciowością, w jakie wyposażyła nas natura" - do pamięci komputera. Komputer ten, zważywszy że prawo Moore'a wciąż trzyma się mocno, będzie ważył ok. 100 g i zostanie obdarzony zdolnością do samoreplikacji - czym zdecydowanie ma górować nad niedoskonałym naturalnym oryginałem.

Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że wizja Tiplera nie jest specjalnie sprawiedliwa. Czyż w końcu nie zasługują na nieśmiertelność także ci nieszczęśnicy, którym - bez winy z ich strony - przyszło żyć w epoce przedkomputerowej? Tipler znalazł jednak rozwiązanie także i tego problemu. Jako człowiek biegły w relatywistycznej kosmologii potrafił bez szczególnego trudu przekonać takich dyletantów, jak np. ja, że po okresie ekspansji wszechświat zacznie się kurczyć, a czas będzie leciał pod prąd i wszyscy przedwcześnie zmarli też się załapią po drodze (przynajmniej wydaje mi się, że coś w tym rodzaju powiedział). Czy Tipler ma słuszność, jeszcze nie wiadomo, bo mało kto do końca zrozumiał jego książkę, która pełna jest matematycznych wzorów - stan ten trwać może, jak się wydaje, do wieczności.

Tymczasem jednak idea "przeszczepu duszy" do komputera zyskała znaczną popularność wśród takich futurologów, jak Hans Moravec czy Ray Kurzweil. W Carnegie Mellon, gdzie Moravec jest profesorem, działa już system nazwany "Syntetyczne Wywiady" (Synthetic Interviews), za którego pomocą można przeprowadzać telewizyjne rozmowy z grupką wybranych zmarłych. Nie powinno nikogo zaskoczyć, że pierwszym z nich był Albert Einstein. System zawiera bank danych z fragmentami 500 nagranych na taśmę filmową wypowiedzi Einsteina oraz skomplikowany układ logiczny, który na zadane pytanie wybiera odpowiednią zarejestrowaną odpowiedź. W przyszłości, twierdzi David Hogg, profesor sztucznej inteligencji w brytyjskim Uniwersytecie w Leeds, podobną "wirtualną nieśmiertelność" będą mogły osiągnąć także nasze babcie - pod warunkiem że będą dostatecznie reprezentowane w naszych nagraniach z letnich wakacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200