Przejrzeć przedsiębiorstwo na wylot

Dzięki modernizacji bloków w Elektrowni Turów można było wreszcie - przynajmniej częściowo - zrealizować pewien ideał: połączyć zbieranie danych na potrzeby techniczne i bezpieczeństwa ze zbieraniem danych w celach ekonomicznych.

Dzięki modernizacji bloków w Elektrowni Turów można było wreszcie - przynajmniej częściowo - zrealizować pewien ideał: połączyć zbieranie danych na potrzeby techniczne i bezpieczeństwa ze zbieraniem danych w celach ekonomicznych.

Elektrownia Turów ma już prawie 40 lat. Bez modernizacji nie miałaby szans na rynku, choćby ze względu na emisję zanieczyszczeń ponad coraz bardziej restrykcyjną normę. Decyzję o modernizacji i restrukturyzacji podjęto na początku lat 90. Jednocześnie rozpoczęto starania o komercjalizację przedsiębiorstwa. Od stycznia 2000 r. firma jest spółką akcyjną.

Głód informacji

Rozpoczęcie prac modernizacyjnych i restrukturyzacyjnych spowodowało - oprócz innych konsekwencji - ogromny głód informacji zarówno ekonomicznych, jak i technicznych. Dotychczasowa elektronika była ukierunkowana na sterowanie i zabezpieczanie. Nikt nie żądał od niej więcej niż rozliczania energii, obsługi płac czy kilku podstawowych informacji na temat efektywności pracy bloków, ekonomiki obciążeń. Przetwarzanie danych dotyczących płac, gospodarki magazynowej, metod Technicznej Kontroli Eksploatacji i Ekonomicznego Rozdziału Obciążeń odbywało się wsadowo w ośrodkach branżowych: Poltegor i IASE Wrocław. "Dokumenty płacowe musiały być zamykane już 25, a podwyżkę przyznaną w marcu pracownik otrzymywał - z wyrównaniem - dopiero w czerwcu" - wspomina uroki dawniejszej informatyki Zygmunt Pluta, główny informatyk elektrowni.

Własny wydział informatyki powstał dopiero w 1973 r. Jego pierwszymi pracami było wsparcie rozliczania produkcji energii elektrycznej, mocy, potrzeb włas-nych, węgla, mazutu i przygotowanie danych do metody TKE i ERO. Następnie opracowano bilans odpadów paleniskowych pod kątem ochrony środowiska i analizę awaryjności urządzeń podstawowych dla pionu kontroli eksploatacji. Rozwój i obniżka cen na sprzęt informatyczny (w 1975 r. czytnik do taśmy papierowej kosztował więcej niż fiat 125p) umożliwiły zajęcie się zbiorami masowymi. Do połowy lat 90. dział informatyki korzystał już z na ogół kupionych gotowych - rozwiązań do obsługi finansów, środków trwałych, kadr, płac, gospodarki magazynowej. Zarząd i kierownicy elektrowni zaczęli bowiem myśleć bardziej biznesowo. Chcieli znać ceny na poszczególne elementy, poznać związki między różnymi parametrami a kosztami, umieć zaplanować remonty w zależności od planów produkcyjnych. "To zupełnie logiczne. Jeśli po restrukturyzacji każdy kierownik ma własny budżet, z którego się rozlicza, to chce wiedzieć na bieżąco, czy dobrze gospodaruje tym budżetem" - wyjaśnia Zygmunt Pluta. A zatem od razu pojawił się problem udostępniania danych, ich bezpieczeństwa i sposobu prezentacji. "Księgowej wystarczy system znakowy, ale menedżerowie muszą mieć bardziej przyjazne narzędzie" - dodaje szef informatyki.

Po stronie techniki

Kilka lat temu okazało się, że wraz z modernizacją lawinowo wzrasta zapotrzebowanie na informatykę w pionie technicznym. Jednak tam służy ona bardziej do zbierania danych potrzebnych do automatyzacji i zabezpieczenia pracy urządzeń niż do celów ekonomicznych. Utworzono dział zajmujący się przemysłowymi systemami informatycznymi, a przede wszystkim koordynacją działań w tej sferze. Jego wielkim dziełem jest przede wszystkim magistrala przemysłowa, czyli zespół urządzeń do zbierania informacji ze wszystkich Komputerowych Systemów Automatyki dla pionu technicznego oraz do prognoz i analiz. "Przykładowo, możemy przeanalizować, ile jakie urządzenie pobiera prądu, w jakich cyklach, z jaką zmiennością itd. Następnie dane te są wykorzystywane przez nastawnię elektryczną, w której dyspozytor decyduje, kto z jaką mocą ma pracować i gdzie wyprowadzać energię" - wyjaśnia Artur Seweryn, szef Działu Przemysłowych Systemów Informatycznych. Istnieje także system przekazywania tych danych do poszczególnych branżystów, czyli pracowników sprawujących pieczę nad pewnymi urządzeniami czy funkcjami, a także system do rozliczania produkcji i pracy bloków dla PSE i kopalni.

Powstał jednak pewien problem: pracownicy zostali zalani ogromną ilością nie zawsze użytecznych informacji, pozbawionych logiki i czytelnego sensu. To spowodowało zapotrzebowanie na rozwiązanie zarazem integrujące te informacje, wiążące je w uporządkowane konstrukcje oraz łatwe i bezpieczne w dostępie. Drugi problem polegał na zbytnim rozdzieleniu informatyki technicznej i ekonomicznej. "Na początku lat 90. próbowaliśmy podpiąć się do urządzeń pomiarowych i rejestrujących, jednak automatycy bali się, że możemy zakłócić pracę innych kluczowych urządzeń. Tymczasem jeśli elektrownia ma dobrze gospodarować, te dane techniczne muszą zasilać dane ekonomiczne. Ma to zasadnicze znaczenie np. przy planowaniu remontów i opracowywaniu harmonogramów produkcji" - mówi Zygmunt Pluta. W rozwiązaniu obu problemów pomogła modernizacja.

Uniwersalne hurtownie

"Dzięki programowi modernizacji pewne rozwiązania narzuciły się same. Na przykład zburzono starą nastawnię, a więc przy budowie magistrali przemysłowej trzeba było zdecydować, czy tradycyjnie ciągnąć do niej kable czy zastosować rozwiązanie sieciowe w standardzie Ethernet. Wiadomo że wybrano rozwiązanie nowocześniejsze" - wyjaśnia Artur Seweryn. Również dzięki modernizacji bloków można było, przynajmniej częściowo, zrealizować pewien ideał: połączyć zbieranie danych na potrzeby techniczne i bezpieczeństwa ze zbieraniem danych w celach ekonomicznych. "Przy budowie nowych bloków jest to już oczywiste" - twierdzi Zygmunt Pluta. Obaj szefowie są przekonani o potrzebie takiego działania, jednak ich interesy są trochę inaczej zdefiniowane. Dział techniczny musi dbać przede wszystkim o bezpieczeństwo i ciągłość pracy elektrowni, czyli tworzyć wiele ograniczeń powstrzymujących ingerencje w pracę urządzeń, natomiast dział informatyki potrzebuje otwartego systemu zbierania danych po to, aby je wszechstronnie analizować w celu efektywniejszego gospodarowania, a także udostępniać menedżerom. Mimo tych przeszkód, tworzone są pewne standardy wspólnej pracy. "Oprócz magistrali przemysłowej istnieje również sieć administracyjna, ale przepływ danych między nimi jest tylko w jedną stronę. Pewne dane techniczne płyną poprzez gateway do administratora sieci - i osób zainteresowanych tą informacją - ale żaden impuls nie może przedostać się z powrotem. To zabezpiecza urządzenia produkcyjne przed przypadkową czy nerwową reakcją po stronie użytkowników informatyki" - wyjaśnia Zygmunt Pluta.

Oba działy postanowiły rozwiązać problemy związane z zarządzaniem informacją poprzez instalację hurtowni danych. Pion techniczny wdraża oprogramowanie SAS Institute, które ma mu umożliwić integrację systemów, logiczne uporządkowanie i udostępnianie danych. Dział informatyki natomiast zdecydował się na system MicroStrategy dystrybuowany przez radomski Komtech. Wyboru dokonała komisja konkursowa po prezentacji prac próbnie wykonanych przez specjalistów Komtechu. Komisja składała się z przyszłych użytkowników, dyrektora i jego zastępcy, głównych inżynierów oraz kierowników pionu ekonomicznego. Informatycy mają nadzieję, że hurtownia wzbogaci możliwość przyjaznego i bezpiecznego prezentowania informacji i raportów menedżerom firmy. Wdrożenie rozpoczęto od działów kadr i płac.

Co poza integracją

Poza integracją danych technicznych z danymi o znaczeniu ekonomicznym, każdy z działów ma wiele własnych projektów. Dział informatyki szuka sprawnego systemu do wspomagania zarządzania produkcją i remontami. "Mamy zintegrowany system zarządzania firmy Prokom, ale niestety nie obejmuje on produkcji i remontów. Trwają przygotowania do przetargu na system MRP II" - mówi Zygmunt Pluta. Szef informatyki o takim systemie wspominał już w 1991 r., ale wtedy jeszcze żaden ze światowych systemów nie był spolonizowany, a ceny były wygórowane. "Zarząd był zszokowany, gdy usłyszał, ile kosztują poszczególne moduły np. R/2 firmy SAP. Jednak powoli oswajaliśmy się z nimi. We wszystkich zachodnich publikac-jach pisano, że trzeba wydawać 3% kosztów na informatykę, bo inaczej firma Çidzie w dółČ" - wyjaśnia szef informatyki. Uważa, że dziś jest większe zrozumienie dla kosztów informatyki, również dlatego że menedżerowie wiedzą już, iż bez dobrego narzędzia nie będą mogli sprawnie zarządzać biznesem.

Wielką troską działu technicznego jest ochrona środowiska. "Za brak ciągłego monitoringu emisji zanieczyszczeń płaci się ogromne kary. Mamy wprawdzie mierniki na wszystkich kominach, ale ich dyspozycyjność jest niska. Dlatego wraz z naukowcami z Politechniki Warszawskiej prowadzimy pewne doświadczenia nad zastosowaniem do tego celu sieci neuronowych" - mówi Artur Seweryn. Kary za brak ciągłych pomiarów kosztowałyby dwa razy więcej niż koszt tego przedsięwzięcia. Są też prowadzone prace nad udoskonaleniem systemu rozliczeniowego z PSE. Chodzi o ustalenie, jakie są rzeczywiste straty energii na transformatorach blokowych. Dzisiaj przyjmuje się, że to 0,4%, ale jeśli okaże się, iż realny wskaźnik wynosi 0,25%, będzie to spory zysk dla elektrowni. Dział techniczny również troszczy się o ekonomiczny efekt podejmowanych działań. "Największa jednak trudność leży w tym, aby nie rozwiązywać jednego problemu po drugim, lecz kolejne działania podporządkować wspólnej wizji obejmującej całość produkcji, a problemy pogrupować i rozwiązywać je od razu" - wyjaśnia swoją strategię Artur Seweryn. Hurtownia danych jest taką wizją systemu zintegrowanego do zaspokojenia różnorodnych potrzeb informacyjnych różnych pracowników.

Elektrownia Turów jest na dobrej drodze do uczynienia z przestarzałego państwowego przedsiębiorstwa nieźle prosperującej firmy, wyposażonej w najnowsze technologie. Opanowanie problemów z zarządzaniem informacją, którą już teraz łatwiej jest uzyskać niż sensownie uporządkować i wykorzystać, jest ważnym etapem tej drogi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200