Wodnik może poczekać

Istnieje spór, czy słynna Era Wodnika zaczęła się 1 stycznia 2000 r., czy zacznie się dopiero w najbliższy Nowy Rok, czyli za mniej więcej dziesięć miesięcy. Okres ten, jeżeli wierzyć tym, którzy go wyczekują, ma się charakteryzować powszechnym nawrotem do spraw duchowych, zwróceniem się ku naturze i dominacją kultury Wschodu nad kulturą zachodnią. Mamy przed-kładać stałość nad postęp, harmonię nad technologię, duchowość nad racjonalizm.

Istnieje spór, czy słynna Era Wodnika zaczęła się 1 stycznia 2000 r., czy zacznie się dopiero w najbliższy Nowy Rok, czyli za mniej więcej dziesięć miesięcy. Okres ten, jeżeli wierzyć tym, którzy go wyczekują, ma się charakteryzować powszechnym nawrotem do spraw duchowych, zwróceniem się ku naturze i dominacją kultury Wschodu nad kulturą zachodnią. Mamy przed-kładać stałość nad postęp, harmonię nad technologię, duchowość nad racjonalizm. Tak przynajmniej Erę Wodnika zapowiadali jej wieszcze z lat 60., 70. i 80.

Podróżuję środkami komunikacji miejskiej przed ósmą rano. Linia autobusowa, z której korzystam, prowadzi obok dużej uczelni i renomowanego ogólniaka. Wystając w ścisku, podsłuchuję więc rozmowy ludzi, których całe dorosłe życie przypadnie na słynną Erę. Tematy, które poruszają, bynajmniej nie należą do kwestii ekologii, duchowości czy mądrości wedyjskich. Młodzież rozmawia o belfrach, rodzicach, kolegach, wyjazdach, imprezach i - oczywiście - pieniądzach. Słowem o tym, o czym (może z dokładnością do pieniędzy) rozmawiało każde pokolenie w stosownym wieku. Myślę, że nie pomylę się, jeżeli powiem, że prawie żadne z nich nie pragnie poświęcić się samodoskonaleniu, pielęgnowaniu związków z naturą i szukaniu wewnętrznej harmonii; swoją przyszłość widzą w nauce, potem w biznesie. Pragną wpisać się we współczesność i z tego wpisania czerpać maksymalne korzyści. Potrzeby duchowe zaspokajają niedzielną wizytą w kościele, oglądaniem serialu "Z Archiwum X" czy czytaniem poetyckiej prozy Paulo Coelho.

Proszę nie dopatrywać się ironii czy potępienia w wymienionych konstatacjach. Taka jest rzeczywistość i jedyne, co mogę zrobić, to z pokorą przyjąć ją do wiadomości. Tym bardziej że mam wrażenie, iż informatycy (a więc i ja) są w grupie, która położyła pewne zasługi na polu zaszczepienia takiego stanu rzeczy.

Nie to, żebyśmy uprawiali szczególny kult sukcesu i pieniędzy, który dziś jest obowiązującym światopoglądem. To przyszło samo, przyszło z Zachodu i dobrze się przyjęło bez naszego udziału. Natomiast przyłożyliśmy rękę do budowy społeczeństwa wysokotechnologicznego, oplecionego siecią kabli i żyjącego w rytm zegarów mikroprocesorów, efektywnego i racjonalnego aż do bólu. Między Odrą a Bugiem znacznie łatwiej spotkać dziś pragmatycznego Wokulskiego niż romantycznego Konrada i chyba jest to ewenement w dziejach naszego kraju. Czy widzieli Państwo reklamę telewizyjną, w której kilka osób zastanawia się, co zrobiliby z milionem? Wypowiada się w niej dziesięciolatek, który z przejęciem opowiada, że kupiłby sobie napęd DVD z dekoderem czegoś tam, oraz pan w średnim wieku, o inteligenckim wyglądzie, który całe życie marzył o żyrafie. Który jest bardziej współczesny? A który sympatyczniejszy?

Cechy związane z tą nieracjonalną stroną ludzkiej natury zostały zepchnięte na plan dalszy między innymi za sprawą komputerów, czy - mówiąc szerzej - nowoczesnych technologii. Era krzemu na razie nie pozwala zagoś-cić Erze Wodnika.

Nie zgodziłbym się jednak z poglądem, że postęp technologiczny niszczy piękno, duchowość i wszystko to, co nietechniczne i niebiznesowe. Myślę tak, dlatego że procesory i kable w żaden sposób nie rozróżniają bitów pragmatycznych od ezoterycznych. Z punktu widzenia serwera sieciowego grupa dyskusyjna poświęcona astrologii jest taka sama, jak grupa na temat algorytmów routingu w sieciach rozległych. Zapewne więc Era Wodnika w końcu nadejdzie. Wtedy, kiedy naprawdę zapragną tego ludzie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200