Nowy wspaniały cyberświat

Gdyby futurolodzy płacili kary umowne za nie spełnione wizje, byliby już wszyscy bankrutami. Prognozowanie jest przecież bardzo trudne - jak głosi "amerykańska mądrość ludowa" - szczególnie gdy dotyczy przyszłości.

Gdyby futurolodzy płacili kary umowne za nie spełnione wizje, byliby już wszyscy bankrutami. Prognozowanie jest przecież bardzo trudne - jak głosi "amerykańska mądrość ludowa" - szczególnie gdy dotyczy przyszłości.

W roku 1899 Charles H. Duell, dyrektor amerykańskiego Biura Patentowego, oświadczył: "Wszystko, co może zostać wynalezione, zostało już wynalezione". Kiedy Aleksander Graham Bell próbował w 1876 r. zainteresować firmę Western Union swym nowym wynalazkiem zwanym telefonem, odpowiedź jej ekspertów od komunikacji brzmiała: "Ten cały telefon ma zbyt wiele wad, by można go rozważać poważnie jako środek komunikacji". W efekcie A. G. Bell musiał założyć własną firmę. Natomiast znany brytyjski fizyk William Thomson jeszcze w roku 1899 był przekonany, że "radio nie ma żadnej przyszłości; cięższe od powietrza maszyny nigdy nie będą latać; i promienie Roentgena okażą się oszustwem".

W czasach nam bliższych, bo w 1943 r., ówczesny szef IBM, Thomas Watson Sr., złożył pamiętne oświadczenie: "Jestem przekonany, że na całym rynku światowym istnieje zapotrzebowanie na może pięć komputerów". Trudno mu się dziwić, skoro w tym czasie pierwsze komputery działały wciąż pod osłoną ścisłej wojskowej tajemnicy, zaś tranzystor nie został jeszcze wynaleziony. A jednak, starszy pan T. Watson zapewne doprowadziłby przez swój konserwatyzm i brak wyobraźni do upadku firmy, gdyby nie został w 1952 r. zastąpiony na dyrektorskim stanowisku przez swego syna, Thomasa, Juniora.

Nie wszyscy jenak grzeszyli w swych przepowiedniach konserwatyzmem. Entuzjastyczny stosunek do nauki, techniki i postępu sprowadzał wielu na drogę naiwnego optymizmu. Wśród proroctw wygłaszanych w roku 1900 uporczywie powtarzał się motyw ostatecznego triumfu nad naturą: "Za sto lat komary, muchy domowe i karaluchy zostaną, praktycznie biorąc, wytępione". No i co? Mamy dziś co prawda miliony komputerów, ale muchy liczy się w miliardach.

Ludzie niewiele uczą się na cudzych błędach i gdy wybiła północ 31 grudnia 1999 r., i okazało się, że - chcąc nie chcąc - skazani jesteśmy na dalszą egzystencję, światowa prasa zaczęła się prześcigać w prognozach na przyszłość. Weźmy choćby londyńskiego Timesa z 2 stycznia:

Już w roku 2000 doczekamy się kamery w ręcznym zegarku i będziemy oglądać programy telewizyjne na naszych komórkowych telefonach.

W roku 2002 telewizory z płaskimi ekranami o przekątnej 1,5 m będą kosztować mniej niż 2000 funtów.

W roku 2003 w telewizji pojawi się pierwszy robot-prezenter.

W roku 2005 będziemy mogli wysyłać trójwymiarowe faksy.

W roku 2010 pojawi się na rynku inteligentna lalka Barbie, wyposażona w osobowość w postaci układu scalonego i sztuczne zmysły, oraz telewizja zapachowa.

Czegoś się nasi współcześni prorocy nauczyli. Nikt nie wspomniał ani słowa o muchach, komarach i karaluchach...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200