Ekonomista czy Master of Business Administration

Od dawna brakuje jednoznacznej interpretacji sformułowań zawartych w prawie pracy i w powołujących się nań poleceniach szefów, decydentów i innych komitetów.

Od dawna brakuje jednoznacznej interpretacji sformułowań zawartych w prawie pracy i w powołujących się nań poleceniach szefów, decydentów i innych komitetów.

Pracownicy z dłuższym stażem wspominają wspaniałe czasy, kiedy kompetentny sekretarz formułował potrzeby zatrudnienia nowych pracowników. Takie zamówienie było pełne i zawierało zawód, specjalność, adres oraz imię i nazwisko kandydata. Teraz szefowie pozbawieni przewodniej siły miotają się w niepewności. Mając np. zatrudnić menedżera, sami muszą formułować wymagania, a następnie zinterpretować je i dostosować do odmiennej rzeczywistoś-ci. Jeśli więc mamy zatrudnić nowego menedżera, musimy sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie - kto to jest menedżer? W naszych tradycyjnych słownikach terminu takiego nie było i trzeba go wyraźnie przetłumaczyć w sposób uwzględniający naszą specyfikę, tysiącletnie tradycje i warunki geopolityczne.

Od dawna wiadomo, że życiem gospodarczym na jego istotnym odcinku zawiaduje ekonomista, czyli absolwent kierunku studiów wskazanego przez właściwy zespół ministerstwa i zajmujący się w swoim zakładzie pracy analizami, mającymi na celu przygotować i należycie sprawdzić decyzje gospodarcze. Przedstawione sformułowania są opar-te na encyklopedycznych definicjach z pięknych lat 70. i 80., które jeśli jeszcze się pojawią, to na kartach historii lub w muzeum historii ruchu. Na szczęście dla żywych nastały czasy działania i zarabiania realnych pieniędzy. Lecz wciąż trzeba zatrudniać, młodych i zdolnych, według bliżej nie doprecyzowanych aktów, par excellence, prawnych. A w tych aktach prawnych same starocie, gdyż przez dziesięciolecie tak wiele się zmieniło, że skojarzyć dziś trudno, jak to ma się to do tego, co w dyplomach absolwenci mają powypisywane. W niektórych tytuły w językach obcych całkowicie i zupełnie niezrozumiałe.

Kiedy poszukują więc menedżera, muszą zorientować się, kim zacz ma być. Bo nie chodzi chyba o ekonomistę wykształconego w akademii, który świetnie zna wybraną literaturę, ale zupełnie nie zna życia. Na świecie daje się dyplomy Master of Business Administration, potwierdzające umiejętności menedżerskie absolwentów. Zdolności menedżerskie to przede wszystkim umiejętność podejmowania trudnych decyzji i ich wprowadzania w życie oraz przyjmowania odpowiedzialności za ich wykonanie. Właściciele naszych firm takich absolwentów nie przyjmują, gdyż takich dyplomów (MBA) nie ma w spisie ministerialnym. Według właścicieli niektórych państwowych instytucji (zakładów pracy), najlepiej na zarządzaniu znają się ekonomiści i prawnicy, którzy potrafią zastąpić specjalistów - zarządców. Po objęciu wspomnianej funkcji będą więc latać do kontrahentów w zagraniczne podróże, jak przystało ekonomistom klasą ekonomiczną, a nie, jak czynią to gorzej wykształceni (?) ludzie biznesu - klasą biznesową.

Profesor Samuelson w IX wydaniu podręcznika ekonomii zwrócił uwagę czytelnikom, że ekonomia jako taka wcale nie uczy jak zarabiać pieniądze. Radzi we wstępnym rozdziale tego świetnego podręcznika, by adepci tego zawodu, jeśli już chcą zarabiać pieniądze, zabrali się - zamiast do ekonomii - do finansów, rachunkowości, marketingu czy innych dziedzin zarządzania.

My wciąż posługujemy się niekomunikatywną, archaiczną terminologią z epoki późnego Marksa unowocześnioną za średniego Gierka. Albo więc nauczymy się wyrażać współcześnie, albo nie będziemy rozumieli, o co chodzi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200