Twórcy Microsoftu

Praca w kwaterze głównej Microsoftu jest bardzo obciążająca. Nigdy nie było to jednak aż tak stresujące,jak głoszą niektóre plotki - przekonują polscy programiści, pracujący nad Windows 2000.

Praca w kwaterze głównej Microsoftu jest bardzo obciążająca. Nigdy nie było to jednak aż tak stresujące,jak głoszą niektóre plotki - przekonują polscy programiści, pracujący nad Windows 2000.

Mogłoby się wydawać, że praca w miejscu, takim jak Redmond, w przeddzień premiery Windows 2000, przypomina koszary przed wyruszeniem na decydującą bitwę. Tysiące skupionych programistów, pomiędzy którymi przechadza się Bill Gates w asyście nieodłącznych adwokatów, w pocie czoła piszą kolejne linie kodu. Tymczasem życie w głównym ośrodku Microsoftu okazuje się znacznie spokojniejsze.

Bez wyraźnych ram czasowych

Tysiącom programistów tworzących najnowsze produkty Microsoftu koncern zapewnił komfortowe warunki pracy. "Zwykły programista właściwie nie musi nawet przyjeżdżać do biura, może pracować w podróży czy w domu. W kampusie pracuje się praktycznie przez całą dobę - niektórzy przyjeżdżają do firmy o 12.00 i siedzą tam do 3.00" - mówi Maciej Maciesowicz, inżynier należący do grupy opracowującej sterowniki w Windows 2000. Brak ścisłego harmonogramu nie oznacza jednak całkowitej swobody. Każdy z programistów rozwijających produkty firmy musi codziennie dostarczać kolejną porcję kodu źródłowego, pobieranego z serwerów firmy. "W przypadku jakichkolwiek problemów z kodem od razu jesteśmy wzywani do firmy. Raz o 6.00 otrzymałem informację, że za pół godziny muszę być w biurze, gdyż nastąpiły jakieś kłopoty przy rekompilacji mojej części" - twierdzi Maciej Maciesowicz.

Znacznie więcej obowiązków mają kierownicy poszczególnych zespołów. "Codziennie rano uczestniczymy w zebraniu, w trakcie którego referujemy problemy, które wystąpiły w poszczególnych grupach, ustalamy najbliższe cele" - mówi Bohdan Raciborski, jeden z kierowników grupy pracującej nad technologią klastrową, wykorzystywaną w Windows 2000. Oprócz codziennych obowiązków, przypada im także w udziale dość czasochłonne reprezentowanie firmy na zewnątrz.

Wspólnota zespołu

Dzięki przyjętemu systemowi prace odbywają się dość sprawnie i bez większych zakłóceń. "Oczywiście co pewien czas pojawiają się poważniejsze kłopoty, nad którymi trzeba pracować dłużej. Jednak w trakcie kilku lat mojego pobytu w Redmond przypominam sobie może cztery takie przypadki" - wyjaśnia Maciej Maciesowicz.

Pracownicy podzieleni są na mniejsze grupy zajmujące się poszczególnymi fragmentami realizowanych produktów. Oprócz grupy piszących kolejne linie kodu, są zespoły zajmujące się sprawdzaniem jego poprawności oraz grupa specjalistów zatrudnionych w dziale analiz, którzy badają wszelkie nowinki pojawiające się na rynku. "Jest także bardzo liczna grupa informatyków różnych specjalności zajmujących się utrzymaniem całej infrastruktury. W końcu w Redmond znajduje się kilkadziesiąt tysięcy stacji roboczych o różnej konfiguracji, na których zainstalowane są najnowsze wciąż testowane wersje naszych produktów" - mówi Maciej Maciesowicz. Dzięki wyraźnemu podziałowi nie ma współzawodnictwa pomiędzy zespołami. "Oczywiście jest grupka najważniejszych projektantów i kierowników, jednak cała reszta jest równa" - twierdzi Bohdan Raciborski. Nie ma także nieformalnych hierarchii, które powstają w wielu firmach. "Każdy ma możliwość wyboru grupy, w której chciałby pracować, i może ją zmienić, kiedy tylko zechce. Teoretycznie mógłby to robić nawet co pół roku, jednak takie przypadki praktycznie się nie zdarzają" - wyjaśnia Bohdan Raciborski.

Dobór naturalny

Brak konfliktów i zdyscyplinowanie są skutkiem dobrze prowadzonej rekrutacji. Mimo że większość osób trafia do Microsoftu przez przypadek, ich selekcja jest bardzo skrupulatna.

"Co ciekawe, mimo iż Microsoft ma tysiące nie obsadzonych miejsc pracy, zatrudnić się tam jest dosyć trudno. Sam przez kilka lat pracowałem w firmie, która razem z Microsoftem opracowywała nową technologię i przez pewien czas nawet pracowałem w Redmond. Myślałem więc, że zostanę przyjęty bez problemów - w końcu wiele osób znało mnie już i wiedziało co umiem. A jednak musiałem normalnie przebrnąć przez całą procedurę selekcyjną" - mówi Maciej Maciesowicz. Po jej przejściu każdy z informatyków trafia do jednego z zespołów, gdzie przydzielany jest mu opiekun, który wprowadza go w obowiązki i zapoznaje z warunkami życia. Każdy z nich, oprócz swoich codziennych powinności wynikających z pracy w zespole, otrzymuje również wiele prywatnych zadań, których realizacja jest poddawana ocenie okresowej. Zazwyczaj są one luźno związane z codzienną pracą. Może to być na przykład opieka nad nowo zatrudnionymi osobami, opracowywanie nowych instrukcji albo udział w konferencjach i prezentacjach.

Zmieniać świat na lepsze

Mimo wysokich wymagań i obciążenia, z koncernu odchodzi niewielu specjalistów. Nie wynika to bynajmniej tylko z motywacyjnego systemu wynagrodzeń i opcji na akcje przydzielanych pracownikom. "Praca w Microsoft sprawia ogromną satysfakcję. Przecież tworzymy technikę, której używa cały świat. Oglądając pliki wideo gdziekolwiek na świecie, mam poczucie, że one nie funkcjonowałyby bez opracowanych przeze mnie sterowników. Tej satysfakcji nie zastąpią żadne pieniądze. Co ciekawe, te nie są wcale wyższe niż w przypadku innych firm z okolicy" - twierdzi Maciej Maciesowicz.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200