Wieści z terenu

Do was od nas

Do was od nas

Porządek w firmie trzeba umieć utrzymać. Nie chodzi tylko i wyłącznie o porządek w sensie zakresu obowiązków sprzątaczki, ale o szersze znaczenie tego słowa, czyli w wymiarze organizacyjno-kompetencyjnym. Każdy na swym poletku zawodowym ze skóry wyłazi, aby jak najlepiej wykazać się w tej mierze. Lokalny Informatyk też nie jest wyjątkiem i począł porządek czynić od normowania wielu spraw leżących w gestii eksploatacji informatycznej. Aby nie głosić nadaremno kwestii w wersji słownej, czyli w formie łatwo podlegającej niepożądanym zjawiskom właściwym falom akustycznym, jak odbicia, zafałszowania i wreszcie wygasanie, postanowił sporządzić dokument pisemny, mocą swą znacznie przewyższający zwykłą paplaninę. Wiadomo ogólnie, że papier z pieczątką i podpisem w dalszym ciągu wykazuje jakąś magiczną właściwość i nawet jeżeli nie bywa respektowany, to zawsze jest niepodważalnym dowodem w razie komplikacji. A chodzi o to, by mieć po prostu zwykłą podkładkę w razie wsypy. Lokalny z praktyki swej wie, że wszelkie pisma oraz instrukcje przez niego emitowane nie są zazwyczaj czytane, gdyż użytkownikom się nie chce. Dwie strony tekstu z instrukcją obsługi programu to nadludzki wysiłek dla użytkowników. Oni mają przecież tyle pracy! Niemniej nie rezygnuje z tej formy powiadamiania, bo cóż innego mu pozostało.

Ponieważ tym razem kwestia dotyczyła porządkowania spraw, Lokalny zaczął od utrzymywania ładu i czystości na biurkach użytkowników komputerów, powiadamiając pisemnie kierowników poszczególnych działów o rygorystycznych w tym względzie wymogach. Na odzew nie trzeba było długo czekać, zaledwie parę dni. Zgłosiła się doń Kierowniczka Działu Obsługi Klienta z "przetrawioną" instrukcją, prosząc o szczegóły. "Co to znaczy, że na biurkach ma być czysto i nie może być resztek z jedzenia ani wiórków po ostrzeniu ołówków, bo myszki się zacinają?" - zapytała, pretensjonalnie dosyć się zachowując i wymachując Lokalnemu przed oczami wymiętymi kartkami, zawierającymi owe złote myśli. W trakcie wymachiwania Lokalny spostrzegł na dokumencie ślady po herbacie oraz żółtawe kropki po wyciskanym cytrusie. Okruchy widać odpadły w trakcie wcześniejszego wymachiwania lub w transporcie. "U nas w dziale nikt nie ma czasu nawet słowa zamienić, nie mówiąc już o posiłkach. A myszki się zacinają, bo są niesprawne. Nas nie powinny obchodzić jakieś zarządzenia. Chcemy mieć sprawny sprzęt i już. Twoja w tym głowa, Informatyku, aby wszystko działało sprawnie" - podsumowała rozmowę Kierowniczka.

Innej treści pismo skierował natomiast Lokalny do samego Zarządu. Miał bowiem już serdecznie dosyć pogrywania i ciągłego robienia go w bambuko sprzecznymi decyzjami, które Zarząd wydawał tyle szczodrze, co bezmyślnie, mając zawsze i tak kozła ofiarnego w postaci Lokalnego. Prosił więc w piśmie o opracowanie zasad komunikacji w firmie oraz określenie pod kogo podlega i przed kim ma się tłumaczyć. Zarząd jak zwykle do sprawy podszedł z polityczną wprawą, oznajmiając ustnie, bo na piśmie mu się nie chciało: - "Zasady komunikacji w firmie są przejrzyste. Mamy dwie klatki schodowe oraz dodatkowe wyjście przeciwpożarowe. Firma leży w głównym ciągu komunikacyjnym miasta, a ponadto trasa dojazdu do niej jest podawana na każdym folderze reklamowym".

Myślę, że pisać trzeba. Dzięki temu nabywamy wprawy w posługiwaniu się edytorami tekstu oraz drukarkami.

Piotr Schmidt

(agent zakładowy)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200