Potrzebna, ale nie najważniejsza

Ustawa o podpisie elektronicznym stanie się obowiązującym w Polsce prawem w połowie 2001 r.

Ustawa o podpisie elektronicznym stanie się obowiązującym w Polsce prawem w połowie 2001 r.

Przy tworzeniu otoczki legislacyjnej gospodarki elektronicznej, jak nigdy dotąd, potrzebna jest harmonijna współpraca środowiska informatycznego i prawniczego. Ściśle techniczne rozwiązanie infrastruktury klucza publicznego, stanowiącej fundament podpisów elektronicznych, trzeba bowiem wpisać w kontekst obowiązującego w Polsce prawa. I jest to praca ogromna.

"Ustawa o podpisie elektronicznym jeszcze w tym roku powinna znaleźć się w toku parlamentarnych prac legislacyjnych. Obowiązującym prawem powinna stać się w połowie 2001 r." - taką prognozę postawił prof. Wojciech Katner, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki na niedawnej konferencji "Uwarunkowanie prawne rozwoju gospodarki elektronicznej w Polsce", zorganizowanej przez Biuro Strategii Telekomunikacji Polskiej SA i Centrum Prawa Bankowego, działającego przy Związku Banków Polskich.

Rządowy zespół pod kierunkiem prof. Wojciecha Katnera zajmuje się od połowy 1999 r. przeglądem polskiego prawa i wskazaniem wielu ustaw i przepisów niższej rangi, które trzeba zmienić wraz z wprowadzeniem prawnych pojęć dokumentu i podpisu elektronicznego. Z jednej strony wciąż zauważalny jest konserwatyzm w zakresie czynności prawnych, z drugiej - nasila się obawa, że jeśli odpowiednio wcześnie nie wprowadzimy właś-ciwych rozwiązań legislacyjnych, Polska stanie się nieatrakcyjnym partnerem gospodarczym właśnie z uwagi na brak możliwości prowadzenia handlu elektronicznego.

Na równych prawach

Ustawa o podpisie elektronicznym musi określać co trzeba zrobić, żeby była zachowana równoważność formy pisemnej i elektronicznej, oraz zdefiniować zakres obowiązywania ustawy (sytuacji, w których obie formy są równoważne). Wraz z ustawą należy zmodyfikować Kodeks Cywilny. Prof. Zbigniew Radwański, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, obiecuje, że komisja swoje prace w tym zakresie zakończy w czerwcu br.

Najważniejsza zmiana dotyczy art. 60 KC, zawierającego określenia warunków zawarcia umowy. Dopuszczalny będzie zapis elektroniczny, lecz strony transakcji będą musiały uzgodnić sposób zawiązania umowy na drodze elektronicznej oraz zadbać o możliwość jej potwierdzenia i zabezpieczenia transmisji danych. Silniejsza ochrona, włącznie z obowiązującymi już od niedawna przepisami dotyczącymi zawierania umów na odległość, przysługiwać będzie konsumentom. Natomiast w obrocie profesjonalnym ochrona będzie znacznie słabsza. Absurdalna byłaby sytuacja, w której podpisy elektroniczne nie umożliwiałyby szybszego i łatwiejszego zawierania transakcji niż w tradycyjny sposób.

Prawnicy są zgodni co do tego, że nawet dzisiaj każda umowa zawarta przez Internet jest ważna. Kłopot może sprawić jedynie prawne udowodnienie faktu jej zawarcia. Bez wątpienia zniesienia wymaga anachroniczny zapis nakładający obowiązek zawarcia umowy w formie pisemnej przy transakcjach, których wartość przekracza 2000 zł. Dzięki zmianom Kodeksu oraz ustawie o podpisie elektronicznym podpis cyfrowy będzie równoważny temu tradycyjnemu.

Kompromis prawno-ekonomiczny

Co prawda prawnicy nie uważają podpisu elektronicznego za podpis w dotychczasowym rozumieniu, bowiem ten zawsze musi być utrwalony w postaci materialnej. Dla nich jest to nowe pojęcie, jednak oba te podpisy mają pełnić identyczną rolę od strony funkcjonalnej. Powstała nawet anegdota, że pojęcie podpisu elektronicznego jest wynikiem kompromisu: słowo podpis jest zrozumiałe dla prawników, zaś przymiotnik elektroniczny - dla informatyków. Sytuacja wygląda podobnie w przypadku dokumentu elektronicznego.

Wszyscy czekają na nowe prawo, jednak można mieć wątpliwości co do zasadności tego oczekiwania. Czy rzeczywiście brak regulacji prawnych aż tak bardzo hamuje rozwój handlu elektronicznego? Przykład USA, gdzie dynamika rozwoju biznesu elektronicznego wciąż zadziwia, pokazuje, że jednak nie. Polska wcale nie jest tak bardzo opóźniona, jeśli chodzi o nowe regulacje prawne gospodarki internetowej. Państwa, które mają już ustawę o podpisie elektronicznym, można policzyć na palcach jednej ręki.

Bez ustawy też można

W Polsce brak ustawy o podpisie elektronicznym służy często jako wymówka. "Gdybyśmy mieli odpowiednie regulacje, to moglibyśmy wdrożyć aplikacje e-biznesowe" - nierzadko mówią przedstawiciele różnych firm i instytucji. Tymczasem w typowych kontaktach między firmami i na bazie istniejących przepisów można z powodzeniem wykorzystywać podpisy i dokumenty elektroniczne. Potrzebne jest jedynie uprzednie podpisanie stosownej umowy, sporządzanej w tradycyjny sposób, sankcjonującej dalsze prowadzenie transakcji w wyłącznie elektronicznej formie. Nie warto więc czekać na ustawę, która niewątpliwie ułatwi wiele spraw, ale nie jest dziś warunkiem koniecznym do rozwoju biznesu internetowego w Polsce.

Ustawa będzie miała istotne znaczenie dla instytucji państwowych, bo na jej podstawie będzie można tworzyć dalsze regulacje, które będą instytucje te zmuszać do elektronicznej aktywności. Już dzisiaj podobną rolę pełnią rekomendacje Unii Europejskiej czy zalecenia OECD w zakresie przygotowywania projektów nowego prawa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200