ZETO Łódź jest pierwszym w Europie Środkowo-Wschodniej autoryzowanym centrum szkoleniowym IBM. Prowadzone tam kursy są poświęcone platformie mainframe.

Historia mainframe na polskim rynku nierozerwalnie łączy się z Zakładami Elektroniki i Techniki Obliczeniowej, które należały do pierwszych użytkowników dużych komputerów IBM. Zdaniem wielu specjalistów, po latach kryzysu mainframe wraca do łask. Coraz więcej przedsiębiorstw decyduje się na zakup nowoczesnych maszyn S/390, banki instalują na tych komputerach nowe systemy centralne i oprogramowanie do obsługi bankomatów. Według danych IBM, liczba komputerów mainframe w Polsce zbliża się do 200.

Centrum Komputerowe ZETO Łódź prowadzi szkolenia już od dwóch lat. Oficjalną autoryzację IBM uzyskało przed tygodniem. Według Agnieszki Zygner, ZETO nie będzie konkurentem dla IBM Polska, który również organizuje kursy dla użytkowników. Firmy mają nadzieję, że ich współpraca doprowadzi do zwiększenia zasięgu oferty szkoleniowej. Kursy nadal będą się odbywać zarówno w warszawskim centrum edukacyjnym IBM, jak i w Centrum Komputerowym ZETO Łódź. Firmy wspólnie będą uzgadniać harmonogramy, zaoferują także takie same ceny.

ZETO Łódź na co dzień korzysta z mainframe S/390. Na tym komputerze wydzielono niezależne środowisko szkoleniowe. Kursy trwają zwykle 4-5 dni. Ceny szkoleń wynoszą 500-3000 USD.

Większość kursów nie będzie prowadzona w ramach stałego harmonogramu. "Aby rozpocząć kurs, musimy zebrać co najmniej 5-6 chętnych" - mówi Waldemar Szcześniak z ZETO Łódź. Firma planuje także organizowanie kursów specjalnych dla klientów, którzy przygotowują się do wdrożenia mainframe.

Waldemar Szcześniak przyznaje, że obsługi mainframe nie można nauczyć się wyłącznie na szkoleniach. Potrzebne są lata praktyki. Jego zdaniem na rynku brakuje specjalistów, którzy mogliby przekazywać wiedzę nowym użytkownikom. W doświadczeniu pracowników ZETO upatruje powodzenia przedsięwzięcia. "Nasi szkoleniowcy mają na co dzień do czynienia z mainframe. W sumie dysponujemy ok. 15-osobową kadrą, ale oczywiście nie wszyscy zostali oddelegowani wyłącznie na potrzeby ośrodka" - twierdzi Waldemar Szcześniak.