Wieści z terenu

Nie cudzomyśl

Nie cudzomyśl

Lokalny Informatyk robił się coraz bardziej przygnębiony i nie bardzo wiedział, jak się z tego wyzwolić. Winą za istniejący stan rzeczy obarczał stabilizację zawodową. Tak! Sytuacja będąca dla wielu ludzi marzeniem, którego nieraz do końca życia nie są w stanie dosięgnąć, dla niego była męcząca. Generalnie nie powinno aż tak bardzo życie zawodowe wpływać na nastrój człowieka, ale jednak. W pracy spędzamy przecież minimum trzecią część doby, a doliczając dojazdy i oczywiście czas spędzony poza pracą na rozmyślaniach o sposobie rozwiązania problemów z życiem zawodowym związanych czy też poszerzaniem wiedzy z zakresu informatyki - zbierze się tego ze 12 godzin na dniówkę. Niestety, przełożeni faktu tego nie chcą zauważyć, wynagradzając zazwyczaj za 8 godzin przesiadywania w robocie.

W zasadzie Lokalny powinien, tak jak wszyscy urzędnicy, po zamknięciu szuflady biurka przestać myśleć o pracy. On jednak tego nie potrafi, a poza tym ma w domu komputer i chyba w jakimś celu go nabył, a nie tylko, by dzieciaki głupawe gry na nim zapuszczały. Zaczął więc zapuszczać żurawia na zagraniczne serwisy pośrednictwa pracy. No i okazało się na przykład, że w takiej Ameryce wakatów od groma i nawet pomagają się tam zagospodarować. Z rzadka pojawiały się zastrzeżenia, że należy posiadać status stałego obywatela. Pensje także niezgorsze. Ba, na nasze warunki niewyobrażalne. Zastanowił się jednak głębiej, bo nie tylko forsa w życiu się liczy. Na przykład w tym USA już takiego wariactwa dostali, że w miejscach publicznych nie wolno palić papierosów i alkohol jedynie z torebki papierowej można pociągać. Nie wie, czym to jest podyktowane, bo chyba nie troską o zdrowie, skoro strzela się tam do ludzi jak do kaczek - czy to na ulicy, czy w szkołach. Pojedziesz do Kosowa lub Dagestanu i będziesz miał prawie to samo. Wyszło na to, że najlepiej jechać do Arabów. Tam jest bogato, bo ropa strumieniami się leje. No i palić można. A Lokalny tak lubi ten obyczaj. Co prawda Arabowie zakazują spożywania napojów z procentami, ale Lokalny obszedłby się bez nich. Już tutaj w kraju został prawie abstynentem, nie licząc okazjonalnych imprez, gdzie lubi dać czadu, oj lubi. Nie może być trunkowy, przede wszystkim dlatego że stale porusza się samochodem i musi być w gotowości na wezwanie przełożonych. Poza tym skoro ciągle pracuje, powinien wykazać się trzeźwością umysłu. On nie może pozwolić sobie, jak dajmy na to Księgowa, która w stanie wskazującym pracuje. Księgowość jest chyba obarczona mniejszą odpowiedzialnością, skoro nie trzeba trzeźwo do niej podchodzić. Lokalny pijany w miejscu pracy byłby istną tragedią: jedno omsknięcie palca - nie ma już bazy danych, drugie omsknięcie - nie ma systemu, trzecie - nie ma Moskwy... Oj, chyba się zapędziłem z oceną roli naszego Informatyka.

Poza tym Lokalny nigdzie z kraju nie wyjedzie. Po pierwsze, żal rozstać mu się z kotem, po drugie, gdzie na świecie znalazłby tak prześmieszny i niekumaty Zarząd. Wobec powyższego Lokalny przyrzekł solennie, że przestanie grzeszyć i myśleć o cudzych krainach. On na tej ziemi rodzony i jeśli nawet okazała się ona piekłem, jest to jego własne piekło.

Piotr Schmidt

(agent zakładowy)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200