Co to są rzeczy wielkie?

Wiosna musiała już nadchodzić, skoro tego ranka, po przebudzeniu jak co dzień o piątej trzydzieści, postanowiłem udać się na działkę.

Wiosna musiała już nadchodzić, skoro tego ranka, po przebudzeniu jak co dzień o piątej trzydzieści, postanowiłem udać się na działkę.

Po śniadaniu - od lat biały serek, bułeczka z pseudomasłem i miodem, kawa z mlekiem - wyciągnąłem gumowe buty, spodnie ogrodniczki, które tak wspaniale uwydatniają mój brzuch, czapkę, bo w tym wieku nawet o głowę człowiek zaczyna dbać. Zszedłem do piwnicy, z której na wysłużonym motorowerze wyruszyłem za miasto. Marcowy chłód wdzierał się pod kask, co czuły nawet moje siwe włosy. Przydadzą się - myślałem - świeża marchewka, pietruszka, rzodkiewka, a jesienią jak znalazł będą buraczki, fasolka i kartofelki - uzupełniałem plany upraw, mknąc Wilanowską.

Zadzwonił telefon. Komórkowy, co między innymi uświadomiło mi, że właśnie przerwano mi sen, w którym śniłem o przyszłej emeryturze. Ósma trzydzieści, w pokoju słońce harcuje jak na plaży. - Obudziłem cię - słyszę w słuchawce. - Właśnie miałem wstawać - mówię, jak zwykle w takich sytuacjach. - Wczoraj sprzeczaliśmy się o pieniądze, pamiętasz - pyta przyjaciel - a dziś w gazecie przeczytałem, że człowiek chce zarobić miliard dolarów, nazywając to robieniem rzeczy wielkich. Słyszałeś, aby w Polsce ktoś tak oficjalnie mówił, że interesuje go zarobienie dużych pieniędzy? - pyta. Usiłując znaleźć jednak jakieś wygodne miejsce na poduszce, przerzucam bazę rodzimych przedsiębiorców. - Raczej nie, ale zgodziliśmy się wczoraj, że zarabianie pieniędzy w Polsce, mimo iż wszyscy są ich głodni, jest wstydliwe. Tak przynajmniej było. Gdzie przeczytałeś? - pytam, widząc, że z porannej drzemki nici.

Opłukałem tylko twarz i włączyłem komputer. Wchodzę na stronę wskazanej gazety. Czarno na białym: Rafała Stycznia interesuje robienie rzeczy wielkich, a rzeczą tą jest wspomniany tu miliard dolarów (czytaj: Zarządzanie w tym numerze). Dobrze się stało, że ktoś wreszcie powiedział to otwarcie. Może nie najlepiej się stało, że tak łatwo zarabianie pieniędzy zaliczone zostało do rzeczy wielkich, poczekałbym jeszcze, jeszcze jest jednak do zrobienia parę rzeczywiście wielkich rzeczy. Ale - przyznać trzeba - rozpatrywana w kategoriach zarabiania pieniędzy planowana przez Rafała Stycznia kwota jest wielka.

Dobrze się stało, że powiedziane zostało to, co zostało powiedziane, szczerze i bez udawania nie wiadomo czego, boć biznes to zarabianie pieniędzy. Wszystko inne z nim związane też jest istotne, ale nieporównywalnie mniej ważne jest od zarabiania pieniędzy. Starsi datą przedsiębiorcy to także robią, ale jakby było im przykro, jakby czuli się nieswojo z tym nazwaniem rzeczy po imieniu. Tymczasem nie ma co udawać. Nie ma co udawać: mit głębokiej kultury duchowej (jak to brzmi) ustępuje miejsca kultowi pieniądza i sukcesu.

Spranger, niemiecki myśliciel, ustanawiając sześć kategorii ludzi, jedną z nich określił mianem człowieka ekonomicznego. Tak go charakteryzuje: człowiek ekonomiczny wartość wszystkiego mierzy użytecznością. Na ludzi patrzy jak na konsumentów czy producentów, jak na takich, którzy mogą stanowić jakiś element w łańcuchu absorbujących go transakcji, jak na siłę roboczą, jak na kogoś, kto reprezentuje taką, a taką wydolność płatniczą. Ceni cnoty, które są gospodarczo wydajne, a więc oszczędność, pracowitość, odpowiedzialność za słowo, zamiłowanie do porządku. Człowiek ekonomiczny jest egoistą. Postawa altruistyczna i postawa gospodarcza nawzajem się wykluczają. Jego stosunek do ludzi charakteryzuje wymiana usług, zasada wzajemności w postaci: daję, abyś dał.

Tezy Sprangera wywołały interesującą dyskusję wśród europejskich intelektualistów, a przywołałem ich fragment nie tylko dla charakterystyki człowieka ekonomicznego, ale także dlatego aby przypomnieć, że dyskusja o roli pieniądza w życiu społecznym toczy się już od dziesięcioleci. Dziś jednak widać, że rola ta staje się dominująca. Fakt ten rodzi pewien niepokój, ponieważ stan taki nie jest znany. Nie jest natomiast powiedziane, że stan ten będzie zły. Po prostu nie wiemy, jak sprawy dalej się potoczą. Nie wiemy, która z dwóch ciągle spornych tez weźmie górę. Pierwsza głosi, że klasa zwycięska narzuca swoje wzory klasie pokonanej, druga utrzymuje, że różność wzorów klas antagonistycznych zaznacza się ostro tylko w fazie poprzedzającej ostateczną rozgrywkę i w czasie jej trwania, zaś po zwycięstwie klasa triumfująca porzuca swoje wzory, by przejąć wzory klasy pokonanej, dotychczas uprzywilejowanej.

Dzisiaj zgódźmy się choć na tyle, że zarabianie pieniędzy nie jest wstydliwe. Nie jest jednak rzeczą wielką. O reszcie niebawem się przekonamy. Wygląda na to, że wcześniej niż na emeryturze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200