Wieści z terenu

Duży i szybki

Duży i szybki

Głębia wyobraźni o technologiach komputerowych wśród użytkowników zawsze doprowadza Lokalnego Informatyka do białej gorączki. Nie może on nijak wykoncypować, jakim cudem jeden klient potrafi zrozumieć rzeczy oczywiste i generalnie dla ludzi przeznaczone, a drugi za Chiny Ludowe - nie. Jakby się w sobie taki zaparł i ustawił barierę przeciwpancerną lub firewall jakiś na wiedzę z zakresu użytkowania komputerów. Będzie potem taki niezguła łaził po firmie i bzdury wygadywał, na które to bzdury Zarząd jest bardzo podatny. Zarząd bowiem przoduje szczególnie w ustawianiu barier umysłowych na informatykę. Lokalny Informatyk przypuszcza, że Zarząd ma po prostu źle sparametryzowany firewall i przyjmuje informacje, których nie powinien, a te, które do niego są kierowane, odbijają się od jego ściany zaporowej, jak piłka w squashu.

Tak więc Lokalny nie cierpi pewnej pani w jednym z działów. Nie dlatego że w wieku przedemerytalnym jest, a Lokalny raczej gustuje w młodych panienkach. On nie może wybaczyć jej podejścia do spraw z informatyką związanych. Pani owa lubi bardzo marudzić i wizje katastroficzne przedstawiać, a mają się one tak do realiów, jak wół do karety. Pierwsze objawy głębokiego zdegustowania zaczął wpierw wykazywać Serwisowy, twierdząc, że więcej nie pójdzie do tego działu na interwencję, bo od razu atakują go o jakieś niestworzone sprawy. Lokalny postanowił więc sprawdzić osobiście, w czym tkwi szkopuł. Ledwo przekroczył drzwi, usłyszał - "Na tych komputerach nic się nie da robić". "Dlaczego?" - Lokalny sumiennie podszedł do swej roli, próbując wyjaśnić sytuację. "Taki mały ten komputer i dlatego tak wolno działa" - usłyszał rzeczowe sprawozdanie. "To nie komputer, tylko monitor, i jego wielkość nie ma nic wspólnego z szybkością działania" - przedstawił swe stanowisko. - "Jeśli pracuje się z bazą danych, trzeba czasami chwilę poczekać na reakcję". "Ale tak się nie da pracować" - domyślił się raczej niż usłyszał, gdyż użytkowniczka, racząca się w danej chwili łakociami, miała wymowę z lekka niewyraźną. "Myślałby kto, że ona taka szybka, iż komputer za nią nie nadąża" - pomyślał tylko Lokalny. Innym znowu razem usłyszał - "Kiedy będziemy mieli większe komputery, żeby szybciej działały?". "Chodzi o monitory czy komputery?" - próbował ponownie ustalić wspólny punkt wyjściowy w dyskusji. Nie zdążył, gdyż następne narzekanie okazało się istotniejsze - "I nic się nie da robić, bo znowu ktoś wszedł do komputera" - usłyszał skargę. A to po prostu koleżanka działowa w sąsiednim pokoju zamknęła chwilowo dostęp do bazy, wykonując globalne zmiany. Nie próbował już wyjaśniać, tylko odparł - "Do komputera nie da się wejść, przecież jest zbyt mały". Powiedział tak na wszelki wypadek, aby Zarząd nie gnębił go na następnej naradzie, że docierają doń skargi, iż pracownicy nie mogą realizować zadań, bo ktoś ciągle siedzi w komputerach.

Piotr Schmidt

(agent zakładowy)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200