Przegląd prasy zagranicznej

Coś w atmosferze

Coś w atmosferze

Krzemowa Dolina. Dlaczego właśnie tam skupiają się twórcy, uczestnicy i obserwatorzy Nowej Ekonomii? Dlaczego nie w Górach Skalistych, nie w Nowym Jorku i nie na Florydzie? Irlandia. Dlaczego właśnie ten kraj jest synonimem europejskiej pogoni za Stanami Zjednoczonymi pod względem wykorzystania technik informatycznych i internetowych? Sztokholm - miasto stale podgrzewane atmosferą przedsiębiorczości, zalewane nowymi spółkami internetowymi i funduszami venture capital.

Trudno powiedzieć, dlaczego interne-towa rewolucja rozkwita w niektórych punktach naszego globu, a w innych nie chce się przyjąć, rośnie rachitycznie i usycha. Czerwcowy Wired do listy celów podróży odkrywców Nowego Świata dodaje jeszcze dwa: Silicon Sentier czy inaczej Republic Alley w północno-wschodniej części Paryża oraz Santa Fe w stanie Nowy Meksyk.

Silicon Sentier to określenie nadane przez prasę okolicom stacji metra Sentier przy placu Republiki, które upodobali sobie młodzi internetowi przedsiębiorcy i finansujące ich fundusze inwestycyjne. Koszty wynajmu powierzchni biurowej nie są wysokie, za to bardzo dobra jest infrastruktura telekomunikacyjna z racji istnienia światłowodów, położonych na koszt państwa na potrzeby funkcjonującej niedaleko giełdy papierów wartościowych. W okolicy jest sporo kameralnych knajpek, gdzie 24 godziny na dobę, w oparach papierosowego dymu, młodzi przedsiębiorcy dzielą się pomysłami i rozwijają śmiałe biznesplany.

Pod koniec ub.r. w okolicy działało ok. 30 firm, mających pomysł, kilka komputerów i kilku pracowników z włosami ufarbowanymi na czerwono. Teraz, zaledwie kilka miesięcy później, takich firm jest 200, niektórym udało się już wejść na giełdę. Autor tekstu zauważa jednak z pewnym zdumieniem, że atmosfera Silicon Sentier jest diametralnie różna od tej w Silicon Valley. Francuscy założyciele firm internetowych także pracują ciężko, aby zdobyć duże pieniądze. Nie po to jednak, aby zarobić potem jeszcze większe, lecz by szybko osiągnąć niezależność i wolność robienia tego, co naprawdę ich bawi. Bardziej od pozycji na rynku liczy się to, w jak dużym stopniu internetowy pomysł jest wyrafinowany intelektualnie i interesujący. Praca w spółkach internetowych jest modna i w dobrym stylu, ale sama praca i pieniądze są gdzieś na drugim planie, za rozrywką intelektualną, radością życia, dobrym jedzeniem...

Klimat w Santa Fe, zwanym też Info Mesa, jest równie daleki od pracoholizmu, pazerności, "wyścigu szczurów". Ściągnęli tu głównie naukowcy, wynalazcy, odkrywcy nowych obszarów informatyki i biotechnologii. Wielu z nich to uciekinierzy z laboratoriów w Los Alamos. Ich firmy to coś w rodzaju zewnętrznych działów badawczych wielkich koncernów chemicznych czy farmaceutycznych. Większość z nich pracuje nad metodami analizowania i wyławiania informacji z olbrzymich zbiorów danych, co okazuje się przydatne przy zaawansowanym prognozowaniu sytuacji na rynkach finansowych czy opracowywaniu nowych leków. Pieniądze zarabiają niejako przy okazji, ale bardzo skutecznie. Bliżsi są stereotypowemu wizerunkowi naukowca z głową w chmurach niż ekspansywnego, internetowego kapitalisty.

Trudno przewidzieć, czy ostatecznie firmy francuskie, czy naukowcy z pustynnego Santa Fe zawojują internetowy świat. Na zdjęciach wyglądają jednak na bardzo zadowolonych. I chyba nie interesuje ich żaden wyścig .

--------------------------------------------------------------------------------

Wired, czerwiec 2000 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200