Szkoda życia

Był to dobry poniedziałek. Słońce świeciło niezbyt mocno, wiatr ucichł po niedzielnych szaleństwach, widać było wiosenne budzenie się przyrody. Lekko pogwizdując, otworzyłem drzwi na korytarz, potem do swojego pokoju i zastygłem, niedowierzając własnym oczom. Na ladzie nie było komputera. Klawiatura i mysz owszem, natomiast pudło z procesorem oraz monitor pozostawiły tylko lekko widoczne zarysy na kurzu. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że to któryś ze współpracowników pożyczył do testów. Zajrzałem do sąsiednich pokoi, ale w żadnym nie było mego nowego komputera.

Był to dobry poniedziałek. Słońce świeciło niezbyt mocno, wiatr ucichł po niedzielnych szaleństwach, widać było wiosenne budzenie się przyrody. Lekko pogwizdując, otworzyłem drzwi na korytarz, potem do swojego pokoju i zastygłem, niedowierzając własnym oczom. Na ladzie nie było komputera. Klawiatura i mysz owszem, natomiast pudło z procesorem oraz monitor pozostawiły tylko lekko widoczne zarysy na kurzu. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że to któryś ze współpracowników pożyczył do testów. Zajrzałem do sąsiednich pokoi, ale w żadnym nie było mego nowego komputera.

Wróciłem do pokoju, siadłem na jednym z foteli pod ścianą i popatrzyłem na opustoszałe miejsce. Przecież to był najtańszy komputer z kilkunastu, które mamy w oddziale. Dlaczego? To pytanie powtarzałem w duchu pewnie równie często jak osoba, która straciła kogoś najbliższego w wypadku. Dlaczego właśnie dzisiaj, gdy mam tyle rzeczy do zrobienia?

Wziąłem jeden z tygodników komputerowych i dla zabicia czasu w oczekiwaniu na kolegów udawałem, że czytam. Ale myśli kłębiły mi się w głowie, nawet nie wiem, co to było za pismo. Wreszcie przyszedł pierwszy współpracownik i nieco zdziwiony pozdrowił mnie. Wyjaśniłem, że mego komputera nie ma, ale przecież on tu pewnie gdzieś jest. Spojrzenie przyjaciela uświadomiło mi, że to prawdziwa strata.

To była kradzież

Dla porządku sprawdziliśmy jeszcze raz wszystkie pokoje. Nigdzie ani śladu zmian, tylko mego komputera nie ma. Zadzwoniłem więc po policję. Uśmiechnięta policjantka pojawiła się za chwilę, wpisała numer sprawy i pokiwała głową. Dla niej było oczywiste, co się stało. Usiłowałem coś wybąkać o nienaruszonym zamku i drogich komputerach w innych pokojach, ale było jasne, że jestem głównym podejrzanym.

Całe szczęście, że stary rzęch, którego używałem jeszcze miesiąc wcześniej, ciągle nie został zezłomowany. Przeprosiłem się z nim, usuwając nową klawiaturę, tak jak usuwa się ubranie zmarłego, trzymając ją na dystans, choć przecież jej właśnie nie dotykano. Czułem się wstrętnie, pozbawiony listy adresowej, ulubionych zakładek, bez dokumentów i haseł. Wiem już jak czują się rozbitkowie oraz pogorzelcy.

Zgodnie z prawem naturalnym ostatnia dobra kopia zawartości dysku pochodziła sprzed trzech tygodni, bo coś tam zacięło się i przez dwa kolejne weekendy mój komputer był niedostępny dla serwera. Nie byłaby to wielka strata, ale akurat otrzymałem kilka życiorysów kandydatów do zatrudnienia i oczywiście ich nie wydrukowałem, bo szkoda papieru.

Powoli złość narastała we mnie, szczególnie gdy kolejny policjant zaczął dokładnie oglądać zamki w moim pokoju. A przecież było już dla mnie jasne, że ktoś ze sprzątających pozostawił zamki otwarte, aby ktoś inny mógł dokonać spustoszenia. Pozostawało pytanie: kiedy? Przypomniałem sobie, że program pocztowy miałem ustawiony na ciągłe sprawdzanie serwera, co siedem minut. Kolega administrator bez trudu powiedział mi, że o 6.42 w niedzielę rano mój numer IP przestał pojawiać się na sieci. A więc przed siódmą rano.

Teraz uraz powoli mija. Właściwie mógłbym pozostać przy starym komputerze, bo skoro tak łatwo jest coś ukraść, to po co kusić los. Ale muszę kupić nowy, bo ubezpieczenie żąda rachunku. Wstępny ogląd sklepów na sieci pozwolił mi zauważyć, że za sto dolarów mniej będę miał o 32 MB pamięci więcej w dokładnie takim samym pudełku. Po dwu miesiącach. Nie wiem, czy stracone listy warte są tych pieniędzy. Kazałem zablokować klamkę w drzwiach na korytarz. Mądry Polak po szkodzie...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200