(Omni)potencja

Internet stał się instytucją samą w sobie. Ma własne oblicze. Po prostu wydoroślał. Doszło do tego tak szybko, że przedstawiciele tradycyjnych mediów zaspali. Ale i sytuacja jest inna niż w trakcie konsolidacji poprzednich lokomotyw informacyjnych.

Internet stał się instytucją samą w sobie. Ma własne oblicze. Po prostu wydoroślał. Doszło do tego tak szybko, że przedstawiciele tradycyjnych mediów zaspali. Ale i sytuacja jest inna niż w trakcie konsolidacji poprzednich lokomotyw informacyjnych.

Z gazetami sprawa była prosta - pojawiły się wraz z drukiem, ale niewiele osób umiało w XV wieku czytać. Prawdziwy rozkwit tej formy komunikowania się z masami nastąpił więc dopiero w wieku XIX wraz z rozwojem napędu parowego. Gazety zaczęto drukować szybko i w dużych ilościach. Nic więc dziwnego, że potrzeba spowodowała rozkwit technologii składu, takich jak linotyp, oraz inne wynalazki, np. telegraf i fotografia, ułatwiające produkcję gazet nawet w małych miejscowościach. Można powiedzieć, że był to wiek gazet.

Z kolejnymi mediami nie było już tak jednoznacznie, choć w dalszym ciągu przemiany zdarzały się w okresach mierzonych dziesięcioleciami. Od prób Marconiego przesyłania informacji falami radiowymi do paniki wywołanej marsjańską audycją Orsona Wellesa upłynęło wiele fal w eterze. Swoją drogą to ciekawe, że pomimo powszechnej wiedzy na temat sposobu propagacji fal radiowych, "eter" pozostał w nazwie, choć pewnie większości radiosłuchaczy kojarzy się on dziś raczej z lotną substancją usypiającą.

Telewizja pokazała swoją twarz bardzo szybko - oczywiście w kontekście czasu dojrzewania innych mediów. Od prób laboratoryjnych w latach 30. do wpływu na wyborców poprzez pokazanie sposobu bycia polityków minęło jedno pokolenie. W wyborach 1960 r. Kennedy prawdopodobnie pokonał Nixona, gdyż lepiej prezentował się na czarno-białym ekranie. Dziś dla większości ludzi TV jest świętością. Jak coś pokaże, to tak właśnie jest. Jak nie pokaże, to tego nie ma. Dlatego wszyscy politycy pchają się na małe ekrany. Zwyczajni ludzie też uwielbiają zobaczyć się, choćby tylko przez chwilkę, po drugiej stronie lustra.

Nagle jednak w świecie komplementarnych technologii informacyjnych coś zazgrzytało. To już nie reporter radiowy lub telewizyjny ani też dziennikarz agencyjny podają najświeższe wiadomości. Gdy gazeta dociera do rąk czytelników, często jest nieaktualna. Właściwie rola druku się skończyła. Owszem, lubimy czytać, ale na papierze pozostają raczej informacje i komentarze niż najświeższe wiadomości. To typowe, że dziś nikt już nie wypuściłby wydania specjalnego, bo nim dotarłoby ono do odbiorców, ci już wiedzieliby wszystko. Podobnie z przekazem TV - nim ekipa zrobi transmisję, to na ogół jest już po deserze, że tak powiem.

Wejście Internetu, najpierw ze stronami, które mogą być aktualizowane na bieżąco, łącznie z obrazem wideo, a potem nawet przesyłane bezpośrednio do telefonu odbiorcy, przekreśliło sens tego wyścigu. Inwestor dostaje notowania giełdowe praktycznie w tym samym momencie, gdy są one dostępne dla maklerów. Rezerwacji miejsc w restauracjach i biletów do kina dokonuje się poprzez sieć. O zakupach internetowych nie wspominam, bo to jest oczywiste. Aukcje sieciowe przyciągnęły miliony, które dotąd polegiwały przed telewizorami. Mamy więc w zasięgu ręki wszystkie informacje, o jakich tylko możemy śnić. Czy jesteśmy przez to szczęśliwsi?!

Podejrzewam, że następna fala okaże się odpływem: coraz mniej ludzi będzie się interesowało wydarzeniami, uciekając w swój świat wewnętrzny. Prywatnych stron ze zdjęciem ulubionego kotka.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200