Kontrowersje wokół certyfikacji

Decyzja o konieczności odnowienia certyfikatów przez wszystkich posiadaczy tytułu Microsoft Certified Engineer wzbudza wiele kontrowersji. Przeciwnicy tego pomysłu zarzucają Microsoftowi, że za tą decyzją kryje się chwyt marketingowy, mający na celu wylansowanie Windows 2000.

Decyzja o konieczności odnowienia certyfikatów przez wszystkich posiadaczy tytułu Microsoft Certified Engineer wzbudza wiele kontrowersji. Przeciwnicy tego pomysłu zarzucają Microsoftowi, że za tą decyzją kryje się chwyt marketingowy, mający na celu wylansowanie Windows 2000.

Decyzja o tym, że wszyscy posiadacze tytułów MSCE (Microsoft Certified Engineer) muszą do grudnia 2000 r. zdać cztery dodatkowe egzaminy z Windows 2000, wzbudziła w Stanach Zjednoczonych wiele kontrowersji. Microsoftowi zarzucono przede wszystkim to, że skłaniając inżynierów systemowych do szybkiego nauczenia się podstaw administracji Windows 2000, chce poszerzyć grono nabywców nowego systemu. "Dla mnie jest jasne, że Microsoft robi to, byśmy sami poszli do naszych pracodawców i powiedzieli: poznaliśmy już nową wersję, więc czemu jej nie wdrożyć" - mówi jeden z amerykańskich posiadaczy tytułu MSCE. Tego typu polityka budzi zrozumiałe oburzenie w szeregach administratorów Windows. Wielu z nich zapowiada wręcz, że zakończy swoją certyfikację na czwartej wersji systemu. "Jeszcze nie zwróciła mi się inwestycja w szkolenia z poprzedniej wersji systemu. Dlatego nie myślę jeszcze o zdawaniu kolejnych egzaminów. Zresztą prawdopodobnie w przyszłości postaram się raczej o tytuł przyznawany przez Cisco" - mówi inny zawiedziony inżynier MSCE.

Użytkownicy Windows NT 4.0 obawiają się, że jednym ze skutków decyzji o zakończeniu certyfikacji administratorów poprzedniej wersji systemu - co ma nastąpić w grudniu 2001 r. - będzie trudniejsze znalezienie administratorów, specjalizujących się w zarządzaniu starą wersją produktu Microsoftu. Przedstawiciele koncernu z Redmond bronią się przed tymi zarzutami twierdząc, że u podłoża decyzji o przyjęciu tak krótkiego horyzontu czasowego leżała troska o wsparcie klientów kupujących nowy produkt.

Polscy administratorzy spokojni

Polscy posiadacze tytułu MSCE nie podzielają zaniepokojenia kolegów z zagranicy. "Każdy szanujący się inżynier systemowy chce nauczyć się jak najszybciej nowych produktów, jeszcze zanim trafią na rynek. Wynika to z natury pracy informatyka. Dziś w czasach dużej konkurencji musimy starać się podnosić swoje umiejętności, by stać się atrakcyjni dla swoich pracodawców, obecnych i przyszłych" - mówi Andrzej Gnyp, instruktor z Altkom Akademii. Posiadacze dotychczasowych tytułów podkreślają, że pół roku wystarczy do zaliczenia wszystkich wymaganych egzaminów. Niektórzy podkreślają, że nie mieli jeszcze okazji pracować z nową wersją systemu, jednak liczą, że w nadchodzących miesiącach uda się im nadrobić zaległości. Spokój polskich posiadaczy tytułów MSCE nie wynika tylko z racjonalnej oceny swoich możliwości.

W Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej wiele osób decyduje się na zainwestowanie w program certyfikacyjny własnych funduszy. Liczą, że dzięki zwiększeniu kompetencji łatwiej będzie im znaleźć dobrze płatną pracę. Z ich punktu widzenia perspektywa wydania kolejnych kilku tysięcy dolarów po to tylko, by utrzymać swój tytuł, jest zniechęcająca. Polscy inżynierowie Microsoftu to z reguły pracownicy firm usługowych - partnerów koncernu z Redmond, którzy sami nie płacą za kursy. Dla nich konieczność zdania nowych egzaminów oznacza tyle, że ich pracodawcy będą zmuszeni do wysłania ich na dodatkowe szkolenia. I trudno być niezadowolonym z takiej perspektywy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200