Od pewnego czasu naszą uwagę w coraz większym stopniu zaprząta Nowa Ekonomia. Jest faktem, że nie wszyscy (nikomu nic nie ujmując) opanowali w pełni klasyczną, a tu nowe zadanie: uprawiać Nową Ekonomię.

Ta Nowa Ekonomia pojawiła się zupełnie znienacka. Nikt na dobrą sprawę nie przygotował się na spotkanie z tym dziwnym tworem. Przyczyn jest wiele: brak książek, kompu- terów, kiepska telekomunikacja, dziewiętnastowieczna edukacja... i powszechny brak środków. Nadto wielu ludzi nie w pełni poprawnie rozumie pojęcie informacji. Mówią oni: to niczego nie wyjaśnia i nikogo nie interesuje. Zaawansowani i rozumiejący logikę zmian mówią, że mogą rozwiązać wszystkie nasze problemy, ale... to kosztuje. Czyli jeśli masz problemy i nie potrafisz znaleźć się w warunkach Nowej Ekonomii, płać, a wskażemy ci rozwiązanie. I co tu jest nowego? Zmieniły się metody i media, ale trzeba umieć się nimi efektywnie posłużyć. Nie wystarczy wiedzieć - trzeba umieć i działać.

Do nas też dotarła ta Nowa Ekonomia i nawet już rząd nad tematem deliberuje. Nie wiadomo, co też z tego wyniknie. Z dotychczasowych deliberacji wynikały co najwyżej pogmatwane prawa. Ale to już u nas taka tradycja. Właśnie w kolejnym numerze Computerworld zaanonsował wzrastające zainteresowanie rządu e-konomią i zamiar podjęcia działań, mających stworzyć warunki prawne rozwoju e-biznesu.

Należy te działania popierać i cieszyć się, że powstają warunki do robienia e-biznesu. Chociaż jeszcze brakuje w narodzie przygotowania do robienia pieniędzy, warto szybko przystąpić do tworzenia pozycji na rynku. Im szybciej, tym lepiej. Powinien to pamiętać każdy amator dutków, także zarobionych dzięki Nowej Ekonomii. Szczególnie w tych warunkach. Nowa Ekonomia to w mniejszym zakresie regulacje prawne, a przede wszystkim entuzjazm i głęboki profesjonalizm. Pisał o tym w książkach T. Peters. Podkreślał konieczność nastawienia nie tyle na zmianę, ile na totalną rewolucję.

W gospodarce - obojętnie - nowej czy tradycyjnej trzeba mieć pozytywne nastawienie, refleks i błyskawicznie reagować na szanse pojawiające się na rynku. Pojawiają się one w okamgnieniu. Kto ich nie dostrzeże i nie wykorzysta, straci. Kto jest szybszy (lepiej przygotowany, bardziej zdecydowany...), wygrywa. Kto nie ma pomysłu i idei i nie potrafi efektywnie stosować adekwatnych narzędzi, przegrywa.

Niepokoi jednak powolny rozwój narzędzi i umiejętności ich stosowania do robienia e-biznesu. Tak to sprawdzają się złowieszczenia mądrych ludzi z niedawnej przeszłości. Mówili oni, że technika informacyjna jest fundamentem nowego świata (nowego życia). Nie przesadzali. Dziś widać, że mamy do czynienia z nową jakością życia i nowymi jego regułami. Efekty, jakie można uzyskać w nowej gospodarce, są nieosiągalne przy użyciu metod i środków tradycyjnych. Trzeba przyjąć do wiadomości, że e-konomia jest odmienna, chociaż opiera się na działaniu tych samych praw. Czasem nasi patriotyczni politycy wzywają do stworzenia narodowych form w gospodarce. Nie mówią, o co im chodzi, ale takie bzdury z pewnością nie wróżą dobrze na przyszłość.

Jedyne szanse, jakie można - i należy wykorzystać jak najszybciej - to znalezienie sposobów powszechnego zainteresowania i pozyskania dla sprawy młodych ludzi, którzy dziś zbyt często stoją obok i czekają na zaangażowanie ich do zarabiania pieniędzy w ramach państwowych organizacji gospodarczych. A to jest wielka mrzonka zaszczepiona przez patriotów-socjalistów. Podobną bzdurę podtrzymują dziś liczni politycy (działacze) prawicy. Karmią nas snami o potędze narodowej, która wyrośnie z samej, bliżej nieokreślonej, polskości. W tym kierunku idą, niestety, liczne pomysły reformy edukacyjnej. A cele jej rozwoju sformułowano w czasie wakacji 2000 r. Nowa Ekonomia będzie musiała rozwijać się bez nas?