O miejsce do pracy

Sezon wakacyjny w pełni rozkwita, a wraz z nim rodzą się jak co roku dylematy: wziąć komputer czy go nie brać? Znam takie osoby, które jeszcze biorą, niestety, bo znam coraz więcej osób, które brać przestały. My to wiemy, jaki to pożytek z komputera na urlopie. Plany przed urlopem mogłyby niejednokrotnie wypełnić nam czas przez pół roku, a po urlopie okazuje się, że niepotrzebnie taszczyliśmy za sobą, ściśle z sobą, komputer. Odradzam i mam nadzieję, że mało jest już osób, mimo ery Internetu, którym odradzam. Odradzam także z innej przyczyny.

Sezon wakacyjny w pełni rozkwita, a wraz z nim rodzą się jak co roku dylematy: wziąć komputer czy go nie brać? Znam takie osoby, które jeszcze biorą, niestety, bo znam coraz więcej osób, które brać przestały. My to wiemy, jaki to pożytek z komputera na urlopie. Plany przed urlopem mogłyby niejednokrotnie wypełnić nam czas przez pół roku, a po urlopie okazuje się, że niepotrzebnie taszczyliśmy za sobą, ściśle z sobą, komputer. Odradzam i mam nadzieję, że mało jest już osób, mimo ery Internetu, którym odradzam. Odradzam także z innej przyczyny.

Jeżdżę tu i tam, śpię tu i tam, w lepszych i gorszych miejscach śpię, w górach, nad morzem śpię i wszystkie te miejsca mają jedną wspólną cechę: nie ma w nich miejsca na pracę, nawet na urlopową pracę nie ma w nich miejsca. Nie ma w nich miejsca, w którym swobodnie można by rozłożyć papiery, otworzyć komputer i żeby przy tym całym osprzęcie bezpiecznie (ergonomicznie) postawić jakieś szkło z wodą. W zasadzie miejsce jest tylko na to szkło z wodą. Bo to nie jest, nawet jak na urlopową pracę, praca, gdy papiery porozkładane są na łóżku, komputer stoi na przysuniętym fotelu, a szkło z wodą stoi na nocnym stoliku. Może ktoś gustuje w takich warunkach do pracy, ale ja nie. Albo to niby biurko, które ja zwę toaletką, choć stoi na niej telefon, telewizor również najczęściej, ale czterdzieści centymetrów od twarzy człowieka, siedzącego zakładam przy toaletce i usiłującego pracować, czterdzieści centymetrów od twarzy zamocowane jest lustro. To są jako takie warunki do poprawienia makijażu w przypadku kobiety, ale to nie są warunki do pracy. Można oczywiście wyjść na hol hotelowy z komputerem, papierami i szkłem z wodą, ale wtedy mogą inni urlopowicze wziąć człowieka za dziwnego człowieka.

Czyli same miejsca do urlopowania wskazują, że komputera na urlop i papierów brać nie warto, same te miejsca zaprzeczają możliwości pracy podczas urlopu i ktoś to najwyraźniej przemyślał i tak urządził. Ale źle pomyślał, bo ja się przyznaję, że lubię i muszę także od czasu do czasu podczas urlopu może nie popracować, ale pobawić się pracą. I przeżywam przy takich okazjach męki prawdziwe, gdy na okrągłym stoliczku, na którym najczęściej stoi popielniczka, obok której zmieści się jeszcze szkło z wodą i nic więcej, muszę rozłożyć papiery, nie wspominając o komputerze.

Nigdzie, doprawdy nigdzie nie spotkałem warunków, umożliwiających nawet wakacyjną pracę. Do Arłamowa kiedyś zbłądziłem w Bieszczadach. Noc głucha żeby jeszcze była, ale tu ulewa drogę wąziutką z lasem zlewa, a całą tę przyjemną atmosferę odważnie rozświetla pełna humoru burza, a ja wystraszony autentycznie i głodny, pamiętam, coraz bardziej do przedniej szyby się przechylam, myśląc jednak, gdzie jak gdzie, ale w Arłamowie, w Arłamowie, w którym świeżego powietrza zażywali nasi pierwsi sekretarze, choć później podzielili się urokami tego wspaniałego miejsca z Lechem Wałęsą, gdzie go internowali, a teraz podzielili się i z nami, myślę tak jadąc ciemnym, leśnym tunelem, że w Arłamowie to muszą być warunki do pracy. Zamieszkałem w największym apartamencie z braku miejsc i z braku ochoty na poszukiwania skromniejszego pomieszczenia. Trzy pokoje, z których każdy mógłby stanowić sam w sobie oddzielne mieszkanie, dwie łazienki, dwa WC, przedpokój oczywiście, dwa balkony, razem nie wiem czy nie więcej niż sto dwadzieścia metrów i nigdzie ani kąta, żeby wygodnie w karty pograć, a gdzie tu dopiero o pracy myśleć, nawet wakacyjnej pracy. Co jak co, pomyślałem, szwendając się od łazienki do łazienki, bo nie wiedziałem, w której się umyć, ale nasi pierwsi sekretarze i drudzy sekretarze, i sekretarze wojewódzcy, i jeszcze trochę mniejsi sekretarze podczas urlopów się nie przemęczali. Oni mieli warunki wyłącznie do tego, żeby się wyspać i w jako takich warunkach napić się wódki (następnego dnia człowiek pamiętający tamte czasy potwierdził moje przypuszczenia). A jaki to urlop, gdy człowiek tylko śpi i z kolegami popija, i jeszcze coś upoluje, bo pierwsi sekretarze to byli myśliwi, i do czego taki urlop może doprowadzić, to my wiemy i się cieszymy (przynajmniej ja się cieszę). W samozadowoleniu na urlop więc nie wypada jechać, jeżeli nie papiery i komputer, to przynajmniej tylko papiery albo tylko komputer trzeba wziąć. Tym bardziej teraz, kiedy musimy odpracowywać hulanki i swawolę tych, którzy przy takiej rozrzutności nie zadbali o jeszcze jeden pokój tylko do pracy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200