Przegląd prasy zagranicznej

Brać czy nie brać?

Brać czy nie brać?

Model jest prosty. Potrzeba pieniędzy na rozwój firmy, można się zgłosić do funduszu venture capital. Wiąże się to jednak z ryzykiem utraty kontroli nad firmą. Fundusze venture capital oczekują bowiem w zamian pakietu kontrolnego akcji, miejsca w radzie nadzorczej, czasami wprowadzają także do firmy własnych menedżerów. Jak się okazuje, nie jest to jednak największe zagrożenie dla właścicieli rozpoczynających działalność firm. Większym może okazać się utrata kontroli nad ideami, na bazie których powstały firmy - twierdzą autorzy artykułu A stealthier way to raise money, opublikowanego w najnowszym numerze Harvard Business Review.

Wiele firm start-up, przebojowo wkraczających na rynek, opiera się nie na nowych technologiach, lecz nowych sposobach wykorzystania już istniejących rozwiązań. Ich modele biznesowe są więc łatwe do skopiowania. Dlatego też założyciele tych firm obawiają się, że ich pomysł może "wyciec" poza fundusze venture capital. "Konsultanci funduszów inwestycyjnych już za miesiąc mogą współpracować z jednym z naszych przyszłych konkurentów" - twierdzi Peter Timmesch, założyciel Visitalk.com.

Wiele firm internetowych zaczyna więc szukać alternatywnych źródeł finansowania. Jednym ze sposobów jest znalezienie bogatych inwestorów prywatnych. Prywatni inwestorzy bardziej są skłonni uszanować wizję założycieli i trwać przy ustalonych przez nich zasadach. "Częściej stawiają dobro firmy, w którą zainwestowali, ponad swoje" - mówi Peter Timmesch. Inwestorzy prywatni inwestują, bo są zafascynowani możliwościami, jakie niesie Nowa Gospodarka.

Innym źródłem kapitału są inwestycje dużych korporacji. Instytucją, która w 1999 r. zainwestowała w największą liczbę nowych przedsięwzięć w USA, okazał się Intel. W przeciwieństwie do venture capital duże korporacje rozumieją dążenie młodych firm do zachowania w tajemnicy strategicznych informacji. Im samym również na tym zależy, ponieważ jako pierwsi chcą wykorzystać powstające nowe technologie.

Aby nie negować całkowicie zasług, które w rozwoju firm Nowej Gospodarki mają fundusze venture capital, Harvard Business Review publikuje artykuł (Networked incubators - hothouses of the New Economy). Jego autorzy opisują nowy typ inkubatorów prowadzonych przez te instytucje. Poza pieniędzmi, miejscem na rozwój i radami, starają się także ułatwiać nawiązanie współpracy między firmami, w które inwestują.

W Harvard Business Review opisana jest historia południowoamerykańskiej firmy Semco. W ciągu ostatnich lat przekształciła się z zakładu produkcyjnego w dostawcę usług, a następnie firmę Nowej Gospodarki. "Przemiana jest łatwa, jeśli porzuci się wszystkie dotychczasowe plany i pozwoli pracownikom, aby cię poprowadzili" - twierdzi Ricardo Semler, założyciel Semco. "Przez ostatnie 20 lat celowo powstrzymywałem się przed określeniem, czym jest moja firma. Wprowadziłoby to ograniczenia w sposobie myślenia pracowników. Co gorsza, dałoby im wymówkę do ignorowania pojawiających się okazji na rozwój" - dodaje. Semco rozwija się dzięki osobistym staraniom, dążeniom i pomysłom jej pracowników. "Dla wielu firm takie podejście może okazać się zbyt radykalne" - komentuje Ricardo Semler.

--------------------------------------------------------------------------------

Harvard Business Review, wrzesień-październik 2000 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200