W objęciach efki

Szefowie małych firm często żyją w przeświadczeniu, że informatyka, podobnie jak podatki, jest złem koniecznym. Jej główną rolą jest obrona przed urzędową karą za ''niesolidne prowadzenie ksiąg''. Czy zatem potrzeby informacyjne małych firm wykraczają poza księgowość, obsługę magazynu i fakturowanie?

Szefowie małych firm często żyją w przeświadczeniu, że informatyka, podobnie jak podatki, jest złem koniecznym. Jej główną rolą jest obrona przed urzędową karą za ''niesolidne prowadzenie ksiąg''. Czy zatem potrzeby informacyjne małych firm wykraczają poza księgowość, obsługę magazynu i fakturowanie?

Szefowie małych firm często żyją w przeświadczeniu, że informatyka, podobnie jak podatki, jest złem koniecznym. Jej główną rolą jest obrona przed urzędową karą za "niesolidne prowadzenie ksiąg". Czy zatem potrzeby informacyjne małych firm wykraczają poza księgowość, obsługę magazynu i fakturowanie? Krajobraz polskiego rynku oprogramowania dla małych i średnich przedsiębiorstw dzieli się na systemy "z półki" i rozwiązania "szyte na miarę". Stereotypowo, im mniejsza firma, tym większe prawdopodobieństwo, że korzysta z oprogramowania standardowego. Z kolei w firmach większych, tam gdzie wymagane są rozwiązania dostosowane do specyfiki działalności, częściej zapada decyzja o odejściu od oferty rynkowej. Te różnice powoli się zacierają. Bywa, że małe firmy mają duże i jasno sprecyzowane potrzeby informatyczne, natomiast całkiem spore przedsiębiorstwa działają, stosując standardowe pakiety oprogramowania. Podejście do wykorzystania informatyki zależy bezpośrednio od świadomości kierownictwa, w mniejszym stopniu zaś od wielkości firmy.

Wdrożenie zła koniecznego

Przedsiębiorcy, którzy dążą do usprawniania biznesu za pomocą informatyki, należą do rzadkości. Większość oczekuje, że dostawca pokaże im narzędzia nie tyle nawet pomocne w rozwiązywaniu codziennych problemów biznesowych, ile raczej w radzeniu sobie z podatkami. Częste zmiany przepisów, wbrew oficjalnemu narzekaniu firm informatycznych, to najważniejsza siła napędowa polskiego rynku oprogramowania. Ustawa o rachunkowości stworzyła popyt na oprogramowanie finansowe, a ustawa o VAT - na systemy do ewidencji sprzedaży i fakturowania. Reforma ubezpieczeń społecznych spowodowała z kolei znaczący wzrost zainteresowania oprogramowaniem kadrowo-płacowym, zarówno ze strony klientów, jak i firm programistycznych.

Skoro można dobrze prosperować z produkcji uaktualnień oprogramowania "obowiązkowego", słabnie presja, aby oferować przedsiębiorstwom nowsze, bardziej zaawansowane narzędzia do prowadzenia biznesu i to po przystępnej cenie. W związku z częstą, taką właśnie postawą producentów większość małych przedsiębiorstw zna w praktyce tylko te aspekty informatyki, które mają związek z obowiązkowymi daninami na rzecz państwa. W tych warunkach trudno wymagać, aby informatyka była przez nie traktowana jako inwestycja. Pozostaje złem koniecznym.

Przedsiębiorstwa nie zatrudniające informatyka, choćby na część etatu, po prostu nie wiedzą, że komputer przydaje się do czegoś więcej niż księgowanie czy edycja tekstów. Nie dowiedzą się tego od dostawcy oprogramowania - jego kontakt z klientem końcowym prawie nie istnieje, ponieważ sprzedaż gotowych pakietów to biznes transakcyjny. Posiadane przez małe firmy oprogramowanie finansowe spełnia rolę porządkującą, trudno je jednak uznać za wystarczające do podejmowania dobrych decyzji biznesowych.

Moda na nowoczesność

Trudno oprzeć się wrażeniu, że funkcjonalność standardowego oprogramowania dla małych firm już kilka lat temu zatrzymała się na pewnym poziomie. Producenci starają się nadążyć za potrzebami o charakterze powszechnym, np. współpracą oprogramowania z jak największą liczbą drukarek fiskalnych czy skanerów. Przyznają, że najczęściej klienci pytają ich o możliwość wymiany między różnymi aplikacjami. To by oznaczało, że użytkownicy potrzebują nowej funkcjonalności oprogramowania i starają się łączyć cząstkowe rozwiązania pochodzące od kilku producentów.

Na razie mniejsze, niż można byłoby się spodziewać przeglądając ofertę rynku, jest zainteresowanie systemami z graficznym interfejsem. Według niektórych firm programistycznych, które sprzedają oprogramowanie dla DOS, a zdecydowały się już wzbogacić ofertę o analogiczną wersję dla Windows, więcej niż połowa klientów kupujących nowe licencje pozostaje przy wersji tekstowej. Dlaczego? Główny argument to przyzwyczajenie. Inne to łatwość obsługi i brak konieczności kupowania nowego, drogiego sprzętu komputerowego. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że w dalszej perspektywie udział oprogramowania z interfejsem Windows będzie rósł.

Pozytywnym zjawiskiem jest to, że rynek małych i średnich przedsiębiorstw coraz bardziej doceniają producenci baz danych. Rosnące zainteresowanie bazami SQL ma kilka powodów. Po pierwsze, ceny licencji obniżyły się znacząco, dzięki czemu bazy znalazły się w finansowym zasięgu przedsiębiorstw średniej wielkości. Drugim czynnikiem są większe kompetencje informatyków - więcej jest specjalistów, którzy potrafią zająć się obsługą nowoczesnej bazy. Administrowanie taką bazą weszło już do kanonu czynności, z którymi powinien sobie radzić informatyk w średniej firmie.

Internet nie jest przez polskie przedsiębiorstwa traktowany jako poważne narzędzie do prowadzenia biznesu. W niektórych branżach wykorzystywany jest co najwyżej jako relatywnie tanie medium reklamowe. Większość małych i średnich przedsiębiorstw nie ma pomysłu, jak wykorzystać Internet w swojej działalności. Nie pomagają im w tym firmy informatyczne. W związku z tym oferta rynku oprogramowania internetowego jest uboga. Tę lukę starają się wypełnić firmy nie mające dotychczas w ofercie oprogramowania finansowego. Niewątpliwie jest im trudniej osiągnąć sukces - nie mają ustabilizowanej sieci sprzedaży, muszą liczyć się z tym, że ich działalność, nie wspierana bieżącą sprzedażą tradycyjnych aplikacji finansowo-księgowych, będzie dosyć długo deficytowa.

Dostawcy przyznają, że istnieje silna potrzeba edukowania klientów w dziedzinie handlu elektronicznego, co w przyszłości może zaowocować otwarciem nowego, potencjalnie dużego segmentu rynku oprogramowania. Zarówno producenci standardowych pakietów, jak i dostawcy kompleksowych rozwiązań planują niebawem udostępnić klientom darmowe sklepy internetowe, zintegrowane z firmowym oprogramowaniem finansowym. Na początek nie będą to oczywiście systemy zaawansowane. Jak mówią przedstawiciele firm, rolą tych inicjatyw będzie jedynie zapoznanie klientów z możliwościami nowej technologii. Będzie to również poligon doświadczalny dla firm informatycznych.

Ciekawy pomysł

Potrzeby informacyjne firm stale rosną. Oczekuje się, że informatyka pomoże podejmować nie tylko trafne decyzje finansowe, lecz również handlowe. Tak zrodził się pomysł na oprogramowanie CRM (Customer Relationship Management), w którym zawiera się sens sprawnego prowadzenia biznesu w gospodarce rynkowej. Rozwiązanie, które usprawnia obsługę klientów, z pewnością zainteresowałoby nie tylko średnie, ale i małe firmy. Wprowadzenie CRM zgodnie z ideą, jako "ostatecznego" systemu informacyjnego firmy, wymaga jednak uporządkowania podstawowych obszarów informatyki, z których system będzie czerpać informacje. Takie podejście pociąga za sobą duże nakłady finansowe i wiąże się ze zmianami organizacyjnymi w firmie.

Inaczej ma się sprawa z wzbogacaniem istniejących systemów o pewne elementy mieszczące się w pojęciu CRM. Mali i średni przedsiębiorcy coraz częściej zwracają się do dostawców oprogramowania o dodanie do istniejących aplikacji nowej funkcjonalności. Zmiany dotyczą poszerzenia zawartości kartoteki kontrahentów o nowe pola oraz powiązania informacji o klientach z historią zamówień. Zarówno małe, jak i średnie firmy zainteresowane są systemami do zarządzania kontaktami, które integrowałyby całą korespondencję z klientami, bez względu na medium - faks, e-mail, notatki z rozmów itp.

(Nie)mała produkcja

Na rynku krajowym oprogramowania dla małych i średnich przedsiębiorstw wyraźnie zauważalna jest niewielka liczba systemów do obsługi małej produkcji. To zrozumiałe, zważywszy że produkcja nie jest tak standardowym procesem jak prowadzenie księgowości. Możliwe jest albo stworzenie szkieletu, który byłby uzupełniany o specyfikę różnego rodzaju przedsiębiorstw, albo budowa systemów dedykowanych dla poszczególnych branż czy metod produkcji. W opinii kilku liczących się na rynku firm programistycznych, budowa systemu produkcyjnego, choćby dla średnich firm, wydaje się jednak w niedalekiej przyszłości przedsięwzięciem realnym. "Wszystko zależy od tego, ile małych firm produkcyjnych byłoby w stanie zakupić licencje i usługi wdrożeniowe. Ich cena powinna przecież zrównoważyć wysokie koszty opracowania takiego systemu" - dodają przedstawiciele firm informatycznych. Na te pytania nie udzielają sami odpowiedzi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200