WAP-ać Sinozębego

Król duński Harald Sinozęby panował w X wieku. Podbił Norwegię i podporządkował ją Danii, a w roku 960 przyjął chrzest. Właśnie jego imieniem (Bluetooth) nazwano jeden z najnowszych protokołów przesyłania danych, co wskazuje, że w jego powstaniu znaczący udział musieli mieć Skandynawowie.

Król duński Harald Sinozęby panował w X wieku. Podbił Norwegię i podporządkował ją Danii, a w roku 960 przyjął chrzest. Właśnie jego imieniem (Bluetooth) nazwano jeden z najnowszych protokołów przesyłania danych, co wskazuje, że w jego powstaniu znaczący udział musieli mieć Skandynawowie.

W duecie z protokołem WAP (Wireless Application Protocol) nadaje Bluetooth sporo nowych właściwości telefonom komórkowym, powodując jednocześnie wątpliwość, jak długo jeszcze urządzenie to będziemy nazywać telefonem, czyli czymś do przekazywania głosu na odległość.

Otóż wspomniany protokół WAP pozwala uzyskać na skromnym ekranie telefonu komórkowego namiastkę usług dotąd osiągalnych tylko w sieci Internet. Podobne jest programowanie wyświetlania i konwersacji. Istnieje już sporo modeli telefonów potrafiących ten protokół rozpoznać i obsłużyć. Nie rozpoznają go jednak komputerowe przeglądarki internetowe. Aby zobaczyć to na ekranie komputera, trzeba uruchomić jeden z dostępnych poprzez Internet symulatorów. Efekt nie jest zachwycający, ale wystarczający, by zorientować się, jak to działa.

Liczni dostawcy usług internetowych, banki, giełdy, firmy ubezpieczeniowe i serwisy informacyjne prześcigają się w oferowaniu usług z udziałem protokołu WAP, chcąc pozyskać nowych i utrzymać obecnych klientów.

Protokół Blue-tooth z kolei posługuje się słabiutkim (o zasięgu liczonym w metrach) sygnałem radiowym, wysyłanym przez telefon komórkowy lub tzw. urządzenie naręczne. Pozwala to na wymianę danych z innymi urządzeniami znajdującymi się w bezpośredniej bliskości, a rozumiejącymi ten protokół. W ten sposób można przesłać dane do komputera, połączyć się z siecią komputerową, zapłacić za napój, słodycze czy papierosy z automatu. W tym ostatnim przypadku telefon zastępuje tzw. elektroniczną portmonetkę, lansowaną swego czasu przez banki. Miała ona rozwiązać sprawę drobnych płatności, których - zdaniem banków - nie opłacało się regulować kartami płatniczymi.

To, co nie opłacało się bankom, okazało się łakomym kąskiem dla operatorów telefonii komórkowej. W ten sposób należność za napój z automatu pojawia się w rachunku za telefon, a związane z tym pieniądze (wcale niemałe, gdy uwzględnić efekt skali) będą dzień czy dwa na rachunku takiego operatora, przynosząc mu, obok stosownych prowizji za pośrednictwo, nieco dodatkowych korzyści. Całość przypomina sytuację sprzed lat, kiedy to duże domy towarowe same zaczęły kredytować swych klientów, odbierając ten interes bankom.

Najgorsze jednak dopiero przed nami: przewiduje się rozszerzenie stosowania protokołu Bluetooth na różne urządzenia, w tym również domowe, w celu umożliwienia wzajemnego ich współdziałania oraz sterowania nimi na niewielką odległość. W tej sytuacji łatwo wyobrazić sobie np. zmowę lodówki i kuchenki mikrofalowej, próbujących ograniczać nasze pożywienie do przepisowej ilości kalorii, witamin i soli mineralnych.

W przeciwieństwie do wielu masowo pojawiających się "nowości" informatycznych, których podstawową cechą jest uciążliwy w praktyce i irytujący w skutkach brak dopracowania szczegółów, pracujący nad protokołami WAP i Bluetooth oparli się presji skracania okresu od pomysłu do przemysłu (po polsku: time to market). Miejmy nadzieję, że podobnie będzie z kolejną nowością z tej samej dziedziny - protokołem GPRS, mającym wyeliminować największą uciążliwość związaną z przesyłaniem danych z urządzeń przenośnych: niską prędkość, z jaką to się odbywa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200