Ludzie na wystawie

Z wystawy "Szare w kolorze" (Polska 1956-1970) w warszawskiej Zachęcie wyszedłem zniesma- czony. Nie dlatego oczywiście że nie pokazano osiągnięć polskiej informatyki tego okresu, bo o tym nikt już chyba nie pamięta, skoro amnezja objęła nawet sfery życia codziennego tamtych nieodległych czasów.

Z wystawy "Szare w kolorze" (Polska 1956-1970) w warszawskiej Zachęcie wyszedłem zniesma- czony. Nie dlatego oczywiście że nie pokazano osiągnięć polskiej informatyki tego okresu, bo o tym nikt już chyba nie pamięta, skoro amnezja objęła nawet sfery życia codziennego tamtych nieodległych czasów.

Gdy przechodziłem między eksponatami i fotografiami (na marginesie, na żadnej nie została uwieczniona kolejka, a Polska tamtych lat bez kolejki, jakiejkolwiek kolejki, nie jest Polską tamtych lat), musiałem tłumaczyć synom, co jest co, i po raz kolejny, dlaczego nie było w sklepach czekolady. To nie są wbrew pozorom proste odpowiedzi. Może dlatego też, nie mogąc skupić się wyłącznie na konfrontowaniu swej pamięci z ekspozycją, nie byłem usatysfakcjonowany. Przez następne dni zastanawiałem się, dlaczego. Bynajmniej powodem mego rozczarowania nie był niepełny i niereprezentatywny wybór artystów tamtych czasów, nie był też brak wielu podstawowych sprzętów, które pamiętam z dzieciństwa. Na szczęście przeszedłem tylko skrajem PRL-u, choć nie wiem, czy i to nie jest nieszczęściem. Wiele rzeczy znam bardziej z opowiadań niż z własnych doświadczeń. Wystawa komisu np. wydawała mi się nieprawdziwa. Nie wiedziałem czemu. W rodzinnym mieście był komis w bocznej uliczce przy rynku, z którego wystawy pamiętam coraz liczniej obecne atari czy commodore. Pamiętam, ile czasu wystawałem przed witryną.

W trzy dni później sięgnąłem po najnowszy numer Tygodnika Powszechnego. Andrzeja Dobosza, z racji wieku wiarygodniejszego świadka tamtych lat, również wystawa negatywnie zaskoczyła. Ale najważniejsze, że rozwiał on moje wątpliwości dotyczące komisu. "Wystawy komisów w PRL-u miały dwie wersje: codzienną i odświętną. Odświętna obowiązywała z okazji 1 maja, 22 lipca, rocznicy rewolucji (...) oraz zjazdów partii. Wystawa świąteczna była nieodmiennie surrealistycznym dziełem sztuki. Komponowano ją z części garderoby damskiej, pochodzących z krajów kapitalistycznych, jednak wyłącznie w kolorach czerwonym i białym, z wyraźną przewagą czerwonego. Mniejsze już wrażenie sprawiały liczne, więc opatrzone, witryny zakładów fryzjerskich z portretami łysych towarzyszy Gomułki i Cyrankiewicza wśród gipsowych kobiecych główek w perukach. Kiedyś, ale to już po roku 70., dłuższą chwilę spędziłem przed wystawą delikatesów na Marszałkowskiej przy Wilczej, gdzie okno zastawione wyłącznie alkoholami opatrzono hasłem: byliśmy, jesteśmy, będziemy. Na wystawach komisów nie było jednak rzeczy wyraźnie używanych" - pisze Dobosz. Właśnie. To był ten zgrzyt w mym odbiorze komisu z wystawy "Szare w kolorze". Wystawione w nim rzeczy były wyraźnie nie tylko używane, ale i zużyte. Podobnie było w przypadku innych ekspozycji, którym brakowało tego czegoś; czegoś, co wielu spośród nas już zawsze będzie nosiło przy sobie i w sobie.

Jednak nie tyle zasmuciło mnie ubóstwo pamięci kuratorów wystawy, ile fakt, że znam jeszcze wiele miejsc, które w całości nadają się do przeniesienia (może z drobnymi retuszami, głównie odbiorniki telewizyjne i radiowe) na podobne wystawy. I wcale nie są to miejsca, w których zamieszkują ludzie tzw. marginesu społecznego, ale często zasłużeni w budowaniu wolnego kraju obywatele. Dziwnie więc odbierałem uśmiechy młodych ludzi, degustujących z coca-colą w ręku czasy PRL-u, a dziś budujących w takim pośpiechu swój prywatny dobrobyt. A ktoś słusznie zauważył, że PRL to "oni", ale to także "my".

Zadałem też sobie pytanie, jak wyglądałaby wystawa współczesnych nam czasów? Poczyniłem założenie, którego zabrakło kuratorom wystawy w Zachęcie, że czas to nie tylko przedmioty i miejsca; czas to głównie ludzie. Jacy byliby więc ludzie z wystawy o współczesności? A może tak liczne wystawy komputerów, ale i mebli, kuchni, posadzek, samochodów, każą nam zapomnieć o tym pytaniu?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200