Na koniec nie tylko tego tysiąclecia

A może by tak na poważnie, nie uciekając, jak to nakazują nasze czasy, od na przekór coraz ważniejszych problemów. Po raz pierwszy myśleć zacząłem o Szatanie, gdy po raz pierwszy, jako jako tako świadomy człowiek przyjechałem do dziadków, którzy mieszkali na ostatnim piętrze w kamienicy przy rynku.

A może by tak na poważnie, nie uciekając, jak to nakazują nasze czasy, od na przekór coraz ważniejszych problemów. Po raz pierwszy myśleć zacząłem o Szatanie, gdy po raz pierwszy, jako jako tako świadomy człowiek przyjechałem do dziadków, którzy mieszkali na ostatnim piętrze w kamienicy przy rynku.

Na wejściowych schodach tejże kamienicy długie godziny przesiadywała, jak dzisiaj te spotkania analizuję, opętana kobieta. Dziadek nieopatrznie, któregoś słonecznego, letniego popołudnia, postraszył mnie nią informując, że jest to czarownica. Jej wygląd rzeczywiście zgadzał się z rysunkami, które ilustrowały książki dla dzieci. Ile godzin spędziłem krążąc wokół rynku w oczekiwaniu aż "czarownica Agata" zniknie, po czym bezszelestnie wskakiwałem po schodach do mieszkania dziadków, nie zliczę ile było to godzin. Ile razy cofałem się z półpiętra schodząc po pączka do pobliskiej cukierni i nie zdradzając strachu prosiłem kogokolwiek o wyprowadzenie z domu, też nie zliczę. Napisałem "nie zdradzając", bo nigdy nikomu nie zdradziłem swego strachu. Nikt nigdy nie przypuszczał, jak przeraźliwie bałem się, zbliżając się do wejścia domu dziadków. "Czarownica Agata" była łagodna, miła, ciepła nawet, gdy spotykałem ją w obecności starszych. Gdy złapała mnie swym paraliżującym spojrzeniem samego, stałem w krótkich spodenkach, w sandałach, w czapeczce z daszkiem, stałem sparaliżowany emocjami strachu. Dzisiaj już wiem, że Szatana nie należy się bać. Boimy się emocjonalnie. Szatana należy się obawiać. Obawiamy się intelektualnie. Obawiać się powinniśmy skutków jego spojrzenia, jego zwodzenia.

Znaczenia Szatana, jeśli przyjrzeć się temu problemowi, są w zasadzie dwa. Pierwsze to eschatologiczne, drugie rzeczywiste. To drugie jest nieporównywalnie prostsze, bo pozbawione wrażliwości metafizycznej. To pierwsze, nakładające na złą rzeczywistość empiryczną duchowe intuicje, powoduje, że znajdujemy się w sytuacji o wiele trudniejszej.

Pomijając porównania Szatana do osiągnięć techniki (samej li tylko, co ważne), co słyszałem całkiem niedawno z ust pewnego kaznodziei, mówiącego do dzieci, że komputer to narzędzie Szatana, na przestrzeni wieków był on najczęściej obrazowany w sztuce malarskiej, która szatańskie udręki zwykła, genialnie w sensie artystycznym nierzadko, obrazować w formie czarnej postaci z ogonem i rogami, przemieszczającej się z widłami pomiędzy dymiącymi kadziami ze smołą. Jednak sprawa nie jest taka prosta, jak wskazywałyby na to liczne obrazy. Literatura stara się pełniej zbliżyć do istoty Szatana. Szatana, którego istotą jest inteligencja i wola. Inteligencja nadludzka, z czym borykający się z tym problemem zgadzają się jednomyślnie, ale nie Boska. Jedna z koncepcji mówi, że Szatan, jako były sługa Boży, był zbyt uduchowiony i nie chciał, by uduchowiona została materia, cielesność. To znany bunt aniołów. Raj miał być uduchowieniem wszystkiego. Stąd raj nie jest tym, co wyłącznie było. Jest ciągłym postulatem naszej świadomości. Jest i go nie ma, bo nas już w nim nie ma.

Szatan kusi nas na wielorakie sposoby. Przez zazdrość, zmysłowość, obżarstwo, pijaństwo... przez siedem grzechów głównych. Najgorszą jednak pokusą Szatana jest rozpacz: "Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie" (do piekła) i ilekroć o tym myślę, wspominam rekolekcje, których wysłuchiwał Stefan Dedalus u Joyce'a, opisujących te trzy miejsca: niebo, czyściec, piekło. Ale są inne liczne: Boska komedia Dantego, opis podróży po piekle Emanuela Swedenborga, Udział diabła Denisa de Rougemonta, Diabeł Alfonso di Noli czy Listy starego diabła do młodego Lewisa, a Goethe, a Dostojewski.

Niestety, nie wiemy czym jest piekło. Czy to jest poranne przebudzenie po uwznioślającej wieczornej pijatyce, czy to jest Oświęcim, czy to jest kłamstwo bolesne, nie wiemy. Najbliżej idei piekła rzeczywistego jest ujmowanie go w stan umysłu, wewnętrznego zaćmienia, nienawiść, zazdrość, gniew, pożądanie, pychę, lęk - rozpacz wspomnianą właśnie. O piekle eschatologicznym wiemy jeszcze mniej, ale wspomnijmy, że Szatan nazywany jest Królem Tego Świata, a skoro jest panem również piekieł, to przyznajmy dziwna to sytuacja, która łączy te dwa miejsca. A może łączy je w sposób na przykład taki: piekło to miejsce, w którym ci, przed którymi chcemy coś ukryć, będą na nas patrzyli, przyglądając się naszej nieprawości, a my będziemy robili to samo, ale na ich oczach?

Zaiste lata jeszcze zastanawiania się nad dobrem, jeszcze trudniejszym do pojęcia niż zło. A szperając tak po książkach natknąłem się na koncepcję, którą niedawno wydawało mi się, że sam wymyśliłem, że ziemia to piekło innych planet. Tylko jak to piekło ma się do tego, że mamy być tacy szczęśliwi? I jak to się ma do mającego zdaje się rozwiązać nasze problemy Internetu? Gdzie jesteś, Szatanie?

Życzę, aby w Nowym Roku wszystko było tak, jak w naszych marzeniach. A marzenia spełniają odwaga i obawa. Jest jakiś problem?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200