Komfort skali

Informatycy zatrudnieni w polskich zakładach Philipsa zyskują możliwość pracy w międzynarodowej korporacji, dla której nasz kraj stanowi jeden z najważniejszych kierunków ekspansji w Europie.

Informatycy zatrudnieni w polskich zakładach Philipsa zyskują możliwość pracy w międzynarodowej korporacji, dla której nasz kraj stanowi jeden z najważniejszych kierunków ekspansji w Europie.

Polski Philips liczy obecnie prawie 10 tys. pracowników, zatrudnionych w 9 zakładach, zlokalizowanych w całym kraju. Wśród nich są największa na świecie fabryka osprzętu oświetleniowego Philipsa w Pile i największa w Europie fabryka telewizorów w Kwidzynie. Z punktu widzenia informatyków oznacza to nagromadzenie różnorodnych problemów i wymagań. Tylko w warszawskim biurze Philipsa koordynowane są działania związane z kilkunastoma różnymi biznesami korporacji. Każdy z nich ma inną strategię, inne potrzeby, a co za tym idzie także inne oczekiwania względem systemów informatycznych. Już ten fakt świadczy o tym, że informatycy zatrudnieni w korporacji nie będą skazani na nudę.

Ból głowy od nadmiaru

Praca w tak dużej firmie, mimo ogromnej odpowiedzialności, jest jednak komfortowa. Zatrudnieni tam specjaliści mogą być pewni, że tak bogata firma, która zainwestowała w naszym kraju setki milionów dolarów, nie zrezygnuje z działalności w Polsce w ciągu najbliższych kilku lat. I nawet jeśli jedna z dziedzin, w które zaangażowana jest firma, przestanie przynosić dochody, zawsze może ona zwiększyć inwestycje w inny obszar działalności.

Firmę stać na duże inwestycje oraz zakup najlepszych narzędzi informatycznych i sprzętu, jeśli ma to uzasadnienie biznesowe. Dlatego informatycy zatrudnieni w Philipsie mają dostęp do najnowszych technologii. Mają także możliwość skorzystania z ogromnych zasobów wiedzy zgromadzonej przez korporację. Daje to duży komfort psychiczny. Specjaliści realizujący projekt mają świadomość, że w każdej chwili mogą zwrócić się o pomoc do pracowników oddziałów firmy na świecie, którzy realizują podobne przedsięwzięcie. Mogą także liczyć na wsparcie wewnętrznego działu IT, który zajmuje się rozwojem projektów wewnątrzkorporacyjnych. W podobnej sytuacji znajduje się wielu informatyków zatrudnionych w zachodnich korporacjach. Tym, co odróżnia Philipsa od innych koncernów, jest jego zdecentralizowana struktura. Dzięki temu nawet istnienie tak istotnego wsparcia ze strony centrali nie wyklucza bynajmniej samodzielności informatyków, pracujących w lokalnych oddziałach firmy. "Kilka polskich zakładów, m.in. Piła i Kwidzyn, ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia poszczególnych gałęzi działalności korporacji. Dlatego właśnie tam realizowane są pionierskie projekty, rozwijane potem w innych światowych oddziałach Philipsa" - mówi Sławomir Topczewski, dyrektor ds. IT w Philips Polska. Takim projektem było wdrożenie w Pile systemu EMAX do sprzedaży przez Internet produktów oświetleniowych firmy czy wdrożenie systemu SAP w Philips Ligthing Pabianice. Wielkość firmy gwarantuje, że nowych projektów nigdy nie zabraknie. Plany korporacji na najbliższe lata mogłyby przyprawić o zawrót głowy niejednego menedżera IT. Tylko w Kwidzynie i Pabianicach w najbliższym czasie zostaną wdrożone systemy do zarządzania infrastrukturą sieciową Tivoli czy system do automatyzacji zakupów firmy Ariba.

Nadążyć za rozwojem

Intensywna rozbudowa infrastruktury wymusza na informatykach konieczność ich stałego rozwoju zawodowego. Jak ujmuje to Sławomir Topczewski - "Firmy po prostu nie stać na zatrudnianie kiepskich specjalistów. Rozmiar stojących przed nimi zadań wymaga ogromnej wszechstronności". W związku z tym Philips nie skąpi środków na specjalistyczne szkolenia, pod warunkiem ich celowości. Obecnie nie ma w koncernie sformalizowanego systemu układania ścieżek kariery. Mimo to firma jest pod tym względem elastyczna. Informatycy mają możliwość awansu na stanowiska w obrębie własnego działu IT, a także stołecznej centrali firmy. Koncern nie stawia żadnych przeszkód pracownikom, którzy myślą o wyjeździe do zagranicznego oddziału firmy. Co bardzo ważne, kariery specjalistów nie są ograniczane do informatyki. "Ludzi z IT traktuje się jako tzw. osoby z wysokim potencjałem. Firma zdaje sobie sprawę z tego, że dość szybko poczują znużenie pracą i co najmniej raz na 2, 3 lata trzeba im zaproponować jakąś zmianę - stanowisko niekoniecznie ściśle związane z informatyką. Dlatego nasi informatycy mogą pracować w przyszłości np. w logistyce" - mówi Tomasz Wiernicki, kierownik Działu Informatyki w Philips Consumer Electronics Industries Poland sp. z o.o. w Kwidzynie.

Firma w firmie

Działy informatyki w Philipsie są prawdziwą "firmą w firmie". Mają własne budżety. Z klientami wewnętrznymi podpisują umowy SLA (Service Level Agreement) na świadczenie usług związanych z utrzymaniem i rozwojem systemów informatycznych. Ma to konsekwencje dla sposobu pracy informatyków. Obciąża ich większą odpowiedzialnością za dotrzymanie warunków podpisanych umów. Odziera ich pracę z nimbu tajemniczości, który towarzyszy informatykom w wielu firmach. Jednak w konsekwencji racjonalizuje współpracę między użytkownikami i informatykami. Broni dział IT przed nierealnymi oczekiwaniami innych komórek. "Oczywiście i tak wymaga się od nas więcej niż to zostało zapisane, jednak wprowadzenie umów typu SLA wyklarowało sprawę wzajemnych oczekiwań" - mówi Sławomir Topczewski.

Pensja z gadżetów

W parze z obfitującą w wyzwania zawodowe pracą idą również korzyści finansowe. Jak mówi Sławomir Topczewski, pensje pracowników Philipsa utrzymują się powyżej "średniej korporacyjnej" właściwej dla zagranicznych firm z regionu. Do stałych zarobków dochodzi roczna premia uzależniona przede wszystkim od wyników finansowych zakładu i całej gałęzi. Firma zapewnia pracownikom opiekę zdrowotną. Jednym ze szczególnych profitów są kilkudziesięcioprocentowe zniżki na zakup produktów korporacji, zwłaszcza tych ze schodzących linii produktowych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200