Listy do redakcji

Migracja pod napięciem

Migracja pod napięciem

Artykuł Migracja pod napięciem (CW nr 5/2001) wzbudził we mnie mieszane uczucia. Wynikają one z faktu, iż z jednej strony cenię sobie ogromnie tygodnik Computerworld i autorów tego artykułu, to jest Wiesława Pawłowicza i Michała Szafrańskiego, jednak z drugiej strony nie mogę się pogodzić z jednostronnością informacji zawartych w wymienionym artykule. Jego lektura wskazuje, że autorzy wykorzystali informacje uzyskane tylko z jednego źródła - od pana Tadeusza Domidera, kierownika Wydziału Informatyki Beskidzkiej Energetyki SA w Bielsku-Białej.

Istotą artykułu jest opis migracji Beskidzkiej Energetyki SA z platformy sieciowej NetWare 5 do systemu Windows 2000. Budzi on wiele istotnych pytań, np. Czy ktokolwiek usiłował rozwiązać problemy z (cyt.) "rozjeżdżaniem się misternie budowanej struktury NDS" poprzez kontakt z centrum pomocy technicznej Novella? Czy pracownicy Wydziału Informatyki BE SA mają stosowną wiedzę i doświadczenie w konfigurowaniu i zestawianiu innych oddziałów w ramach jednego drzewa NDS? No i pytanie podstawowe: Dlaczego klient nie mógł sobie poradzić z synchronizacją katalogów, z których na świecie korzysta kilkadziesiąt milionów osób, często w instalacjach przekraczających setki serwerów w jednej sieci?

Już sam fakt zastępowania produktów najnowszej generacji innymi, porównywalnymi funkcjonalnie rozwiązaniami, których wdrożenie powoduje znaczny wzrost kosztów, budzi podejrzenia. Nasze podejrzenia wzrosły po stwierdzeniu, że żaden z pracowników Wydziału Informatyki Beskidzkiej Energetyki SA w Bielsku-Białej - wyszczególnionych na stroniehttp://www.energetyka.bielsko. pl/besa/stronyprac.htm - nie posiada certyfikatu Novella potwierdzającego kwalifikacje niezbędne do projektowania i tworzenia rozbudowanego drzewa katalogowego NDS. W moim przekonaniu opisana w artykule sytuacja stanowi jaskrawy przejaw działania zasady mówiącej, że "tani informatyk drogo kosztuje". Zaręczam, że nie byłoby problemów z uruchomieniem systemu, gdyby - wzorem wielu innych użytkowników - informatycy z BE SA skontaktowali się np. z autoryzowanym centrum edukacyjnym Novella w Bielsku-Białej. Koszt wyszkolenia jednej osoby z Wydziału Informatyki BE SA stanowiłby jedynie ułamek kosztów poniesionych na migrację do nowego środowiska systemowego, które - w przeciwieństwie do sieci NetWare - do uzyskania pełnej funkcjonalności wymusiło zapewne i w tym przypadku także zmianę systemu na wspomnianych 700 stacjach roboczych.

Zawartą w artykule sugestię, że 11 serwerów Windows 2000 wykonuje zadania 40 serwerów NetWare 5, uważam za humorystyczną pomyłkę. Zwłaszcza w kontekście faktu, że Beskidzka Energetyka nie posiadała - wedle naszych danych - nawet połowy z podanej liczby serwerów.

Jarosław Kowalski

dyrektor marketingu, Novell Polska

Pięciu sprzymierzeńców

Przeczytałem właśnie artykuł Jakuba Chabika Pięciu sprzymierzeńców (CW nr 6/20001). Proszę mi wyjaśnić sprawę bankructwa firmy Borland.

Z tego co wiem, firma działa i ma się dobrze, jeśli nie bardzo dobrze. Może autor pomylił fakt chwilowej zmiany nazwy na Inprise? W lutym br. wychodzi ich najnowszy produkt Kylix - odpowiednik Deplhi dla Linuxa...

Sławomir Kula

wierny użytkownik produktów Borlanda

***

Chciałbym nawiązać do artykułu Jakuba Chabika Pięciu sprzymierzeńców. W czwartym akapicie widnieje m.in. informacja o bankructwie firmy Borland: "Może się więc zdarzyć, że technologia odnosi sukces tutaj, ale z przyczyn niezależnych od nas znika z rynku światowego. Najlepszy przykład to narzędzia firmy Borland. Ich bardzo dobra jakość i silna pozycja na wielu rynkach nie uchroniły tej firmy od bankructwa, gdy wypowiedział jej otwartą wojnę największy konkurent".

Otóż firma Borland jest daleka od bankructwa i jest w jak najlepszej kondycji finansowej, co potwierdza roczny raport dostępny np. na stronie: www.borland.com. W porównaniu z rokiem 1999 dochody firmy wzrosły o 9% i w 2000 r. osiągnęły 191,1 mln USD. Ponadto na rok 2001 przewidywany jest wzrost dochodów o kolejne 20%, co wiąże się z wejściem na rynek nowych produktów, m.in. programu Kylix (wizualne środowisko programistyczne oparte na Delphi na platformę Linux - premiera w Polsce 21 lutego br.), oraz wejściem Borlanda na rynki Chin, Korei, Indii i Ameryki Łacińskiej.

Mam nadzieję, że błędne informacje zaistniałe w artykule są wynikiem pomyłki i niedoinformowania, nie natomiast złej woli.

Rafał Kędzierski

dyrektor ds. marketingu

BSC Polska, Warszawa

Od autora:

Szanowni Państwo

Szczerze ubolewam nad faktem, że w moim liście znalazła się nieprawdziwa informacja o rzekomym bankructwie firmy Borland. Użyłem tego terminu, mając na myśli odejście użytkowników od firmy w momencie, gdy zaczęła mieć problemy finansowe, z racji niepewnej przyszłości narzędzia i technologii, nie zaś "bankructwo" w finansowym i prawnym rozumieniu tego słowa. Chciałem także zaznaczyć fakt, że powodzenie produktu na rynku lokalnym, takim jak polski, może nie mieć wpływu na przyszłość technologii jako całości.

Cieszę się, że Borland przezwyciężył trudności. Na początku lat 90. korzystałem z Turbo Pascala na studiach, a z Borland C++ przy tworzeniu dużego systemu, na który następnie sprzedano wiele licencji. Moje dobre zdanie o produktach firmy Borland, któremu wyraz dałem także w cytowanym fragmencie, jest więc skutkiem własnych doświadczeń, a nie tylko zasłyszanych opinii.

Przepraszam firmę Borland, użytkowników jej produktów i Czytelników Computerworld.

Jakub Chabik

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200