Oczami panienki

Dzisiejsza historia nawiązuje do opublikowanego uprzednio odcinka Oczami szefa, który z kolei związany jest nierozerwalną relacją z wcześniej publikowanym tekstem Oczami informatyka, tworząc z nimi spójną całość o kształcie tryptyku.

Dzisiejsza historia nawiązuje do opublikowanego uprzednio odcinka Oczami szefa, który z kolei związany jest nierozerwalną relacją z wcześniej publikowanym tekstem Oczami informatyka, tworząc z nimi spójną całość o kształcie tryptyku.

Jeśli nie czytaliście Państwo tego, co było wcześniej, dzisiejsze opowiadanie będzie zupełnie niezrozumiałe, przed czym z góry uprzedzam, mając na uwadze Państwa zdrowie psychiczne, jak również moją reputację jako sprawozdawcy zdarzeń. Podobne doświadczenie, jakiego dopuścił się na osobie Szefa, Lokalny Informatyk przeprowadził na jednej z pracownic biurowych, a konkretniej zechciał eksperymentować na komputerze pani Ewy, czego żałować będzie do końca swoich dni. A oto jak sytuacja wyglądała z pozycji pani Ewy. Pani Ewa (dla ułatwienia będziemy nazywać ją po prostu Ewa) siedziała przy biurku, przy włączonym komputerze, który nie dość, że był włączony, to jeszcze miał uruchomiony edytor, zapraszający białą planszą do wpisania czegokolwiek. Ewie nietęgo było przystąpić do pracy, więc popijała kawkę, wdając się z koleżankami w nie kończące się dyskusje. Nagle Ewa spostrzega na ekranie ruch jakiś, coś zaczyna się dziać, zupełnie bez jej udziału. Wskaźnik myszki wędruje z jednego brzegu na drugi, podczas gdy ona niczego nie dotyka. "Dziwne" - myśli. - "Zadzwonię do informatyka, bo coś jest tu nienormalnego". Tak też robi - "Informatyku komputer się zepsuł". "To nic, to nic. Może chwilowa niedyspozycja sprzętu" - obłudnie uspokaja ją Lokalny. Rzeczywiście ledwo zadzwoniła, komputer sam się naprawił. Niewzruszona kontynuowała pogawędkę z koleżankami. Niedługo trwało, a na ekranie komputera Ewy pojawia się napis: "To ja - Twój komputer". "Wiem, że jesteś moim komputerem" - utwierdza się w myślach Ewa, podchodząc ze stoickim spokojem do zachodzących zjawisk. Jednak za moment, widząc samogenerujący się napis "Obserwuję Cię cały czas i widzę, co robisz", cierpliwość ją opuszcza. "Dziewczyny beznadziejny jest ten komputer" - oznajmia głośno nowinę. Sięga po słuchawkę, aby zawiadomić Lokalnego Informatyka o niedyspozycji sprzętu. "Komputer chyba jest poważnie zepsuty, bo znowu coś mi napisał" - zniecierpliwionym tonem rzuca do słuchawki i nie czekając na odpowiedź, udaje się na skargę do Szefa, że to niby komputery znowu źle działają i nie można nic robić. Szef przyjmuje konstruktywne uwagi Ewy, co do złej jakości usług Lokalnego Informatyka w sferze sprzętowej, rozgrzesza ją z braku postępu w przygotowaniach tekstu umowy, która to umowa miała być gotowa ze dwie godziny temu, wzywa Lokalnego na dywanik i mówi - "Udzielam ci ustnej nagany oraz odbieram premię kwartalną. Pani Ewa przez ciągłe problemy z komputerem straciła dokument z umową, który pieczołowicie przygotowywała od kilku dni".

Lokalny nie rzekł słowa na swoją obronę ani też nie opisał tego co widział na ekranie komputera Ewy. Nieskoro było mu się przyznać do podglądania, bo a nuż Szef skojarzyłby zaistniałe fakty. Jeśli już brać się za podglądanie, trzeba robić to umiejętnie oraz wiedzieć kogo i kiedy podglądać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200