Wirtualnie taniej

Otrzymuję dwa razy w roku kartki świąteczne - takie tradycyjne, które listonosz musi dźwigać i do skrzynki wrzucać. Jest tego sporo, bo wielu mam znajomych, takich całkiem normalnych ludzi, nie korzystających z Internetu. Kartki przychodzą różne - bardziej i mniej gustowne, droższe i tańsze.

Otrzymuję dwa razy w roku kartki świąteczne - takie tradycyjne, które listonosz musi dźwigać i do skrzynki wrzucać. Jest tego sporo, bo wielu mam znajomych, takich całkiem normalnych ludzi, nie korzystających z Internetu. Kartki przychodzą różne - bardziej i mniej gustowne, droższe i tańsze.

Nie słyszałem, czy ktoś wpadł na pomysł zaoszczędzenia (tak ze szczętem i do cna) na kosztach tekturowej pocztówki. Zamiast kupować drogą i piękną kartkę świąteczną, można przecież przesłać delikwentowi skreślonych na zwykłym strzępku papieru kilka słów, na przykład: "Z przyjemnością informuję, że kartkę z życzeniami świątecznymi, pomyślaną specjalnie dla Ciebie, znajdziesz w sklepie papierniczym przy ul. Złotej 52. Jest ona oznaczona numerem 25 (drugi rząd od dołu, piąta od lewej)".

Tanio i skutecznie. Adresat może udać się we wskazane miejsce, jeżeli tylko zechce, i obejrzeć, co też zostało mu dedykowane. Skoro w procederze tym nadawca nie ponosi dodatkowych kosztów, kartkę może z gatunku tych droższych dedykować. Jednak w trosce o naszego drogiego odbiorcę proponuję wybierać sklep papierniczy nieopodal jego miejsca zamieszkania. Zaproponowany tu model jest wirtualnym sposobem przekazu tradycyjnych kartek świątecznych. Jest on równie głupawy, jak jego odpowiednik elektroniczny.

Niepokojące jest, że tak wielu ludzi dosyć bezkrytycznie i bezmyślnie ulega cudzym pomysłom. Ogromna część tak zwanej kreatywności polega obecnie na żwawym małpowaniu wzorców zachowań, przy czym żwawość małpowania jest niesłusznie odbierana jako głębia kreatywności.

Nas, Polaków od wieków charakteryzowało bezkrytyczne stosowanie zapożyczonych wzorców czy to o charakterze kulturowym, czy technicznym. Na przestrzeni wieków nie byliśmy w stanie nadawać tonu w tym względzie. Teraz jeszcze trudniej wysforować się na czoło, gdy światem rządzi komercja wspierana wysoko nakładową technologią. Przestałem marzyć o polskim sukcesie w informatyce. Będziemy kupować i wdrażać zagraniczne systemy operacyjne i systemy zarządzania.

Aleksander Jełowicki w książce Moje wspomnienia z początku XIX wieku pisał tak oto: "Prześwietna szlachto polska, racz się postarać, żeby cudzego rozumu nie potrzebować, bo już czas umorzyć to przysłowie: Francuz wymyśli, Niemiec zrobi, a Polak głupi kupi". Czytając Computerworld Polska online 20 kwietnia br., dowiedziałem się, iż Polska zaliczona jest do światowej czołówki krajów najszybciej akceptujących nowe technologie, wyprzedzając w tym względzie USA i Japonię.

W ciągu dwustu lat zmieniły się technologie i ich twórcy, w czym szlachty polskiej udział był żaden. Jeśli chodzi o kupujących, pozostało po staremu. Skąd biorą na to pieniądze?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200