Pirata - na wariata

Pisząc felietony co tydzień, łatwo popaść w krytykancką rutynę. O wiele prościej jest wyśmiać nonsens lub głupotę, szczególnie biurokratyczną, niż opisać skuteczne działania. Tak to jest, że pozytywy są mdłe i nieefektowne. Z tym większą radością donoszę Państwu, że światełko w tunelu zrobiło się jasne i przejrzyste dzięki pani Renacie Pawłowskiej-Karasek z Prokuratury Rejonowej w Sopocie. Cóż takiego zrobiła ta dobra kobieta, że zasługuje na wzmiankę na łamach pisma komputerowego?

Pisząc felietony co tydzień, łatwo popaść w krytykancką rutynę. O wiele prościej jest wyśmiać nonsens lub głupotę, szczególnie biurokratyczną, niż opisać skuteczne działania. Tak to jest, że pozytywy są mdłe i nieefektowne. Z tym większą radością donoszę Państwu, że światełko w tunelu zrobiło się jasne i przejrzyste dzięki pani Renacie Pawłowskiej-Karasek z Prokuratury Rejonowej w Sopocie. Cóż takiego zrobiła ta dobra kobieta, że zasługuje na wzmiankę na łamach pisma komputerowego?

Prokurator umorzyła dochodzenie "w sprawie przeciwko Januszowi G. podejrzanemu z art. 291 ¤1 kodeksu karnego w związku z art. 116 ¤1 i 118 ¤1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych", a uczyniła to "na podstawie art. 11 ¤1, 17 ¤1 pkt. 2, art. 322 ¤1 oraz art. 253 ¤1 i 2, 323 ¤1 kodeksu postępowania karnego". Jakież czyny zawiodły Janusza G. przed oblicze pani prokurator? Podejrzewano go, "że w nie ustalonym czasie, lecz nie później niż do 7 sierpnia 2000 r. w Warszawie nabył nielegalnie skopiowane programy komputerowe w ilości 509, nagrane na płytach CD, czym wyrządził szkodę w mieniu znacznej wartości na kwotę nie mniejszą niż 1 227 150,80 zł", działając na szkodę kilkudziesięciu firm, m.in. Microsoft, Symantec, Corel i Autodesk. Warto dodać, że Janusz G. nie poprzestał tylko na płytach CD z oprogramowaniem, lecz także "nabył nielegalnie skopiowane na 138 płytach CD utwory muzyczne w postaci skopiowanych 67 płyt CD z repertuarem polskim oraz 239 płyt z repertuarem zagranicznym, czym wyrządził szkodę o wartości 3666,69 zł". Rozpowszechniał także "oferując do sprzedaży nielegalnie skopiowane filmy na płytach CD w postaci 56 filmów zapisanych na 63 CD-R".

Jak widać z suchego wyliczenia, Janusz G. jest wysokiej klasy fachowcem komputerowym, który nie tylko potrafi wybrać odpowiednie oprogramowanie, potrzebne na naszym rynku, lecz także wyprodukować płyty CD-R z filmami, zamiast je nabywać od nie ustalonych, prawdopodobnie zagranicznych osób. Jest jasne, że państwo powinno hołubić takich specjalistów i popierać ich działalność gospodarczą. Tym bardziej że Janusz G. rozwijał handlową wymianę międzyregionalną, nabywając płyty w Warszawie i sprzedając je w Sopocie. Nie wiadomo, gdzie dokonywał nagrań CD-R, ale prawdopodobnie w regionie o dużym bezrobociu. Jednak nie dlatego powinniśmy być wdzięczni pani prokurator.

Prawdziwą perełkę w postanowieniu umorzenia sprawy stanowi bowiem jego uzasadnienie, będące klarowną instrukcją dla młodzieży, chcącej pójść w ślady Janusza G. Otóż: "Przesłuchany w charakterze podejrzanego Janusz G. przyznał się do popełnienia zarzuconego czynu i wyjaśnił, że pieniądze ze sprzedaży płyt przeznaczył na leczenie. Z uwagi na uzasadnioną wątpliwość co do możliwości rozpoznania znaczenia czynów przez podejrzanego poddano go jednorazowemu badaniu sądowo-psychiatrycznemu. Biegli lekarze psychiatrzy orzekli, iż Janusz G. z powodu choroby miał zniesioną zdolność rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem".

Cóż więcej można dodać do tak jasno postawionej sprawy, a właściwie tak jasno umorzonej? Chyba tylko tyle, że nasze opiekuńcze państwo powinno zainteresować się, dlaczego Janusz G. nie był ubezpieczony i nie mógł skorzystać z bezpłatnego leczenia poprzez kasę chorych. Myślę, że skuteczna pani prokurator zadba, aby ludzie odpowiedzialni za ten skandal ponieśli zasłużoną karę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200