Ze sprzętu w systemy

Z Tomaszem Chlebowskim, prezesem TCH Systems, poprzednio TCH Components, rozmawia Tomasz Marcinek.

Z Tomaszem Chlebowskim, prezesem TCH Systems, poprzednio TCH Components, rozmawia Tomasz Marcinek.

Upadek TCH Components, jednej z największych firm dystrybucyjnych w Polsce, jest wydarzeniem niezwykłym i dla wielu nadal niezrozumiałym. Dlaczego do tego doszło?

Przyczyn było kilka i były rozłożone w czasie. Od kilku lat polski rynek dystrybucyjny cierpi na chroniczny braku kapitału. Obroty firm rosną w tempie 30-50% rocznie, tymczasem marże ulegają ciągłej erozji. Możliwości zaciągania pożyczek są ograniczone, stąd potrzeba finansowania zewnętrznego.

Jeszcze w 1997 r. zacząłem rozglądać się za potencjalnym źródłem wsparcia finansowego. Wiosną 1999 r. podpisaliśmy wstępne porozumienie z jednym z zagranicznych funduszy inwestycyjnych. Po dofinansowaniu TCH Components miał stać się dystrybutorem o zasięgu regionalnym. Mając w ręku umowę przedwstępną, zarejestrowaliśmy oddział w Moskwie i zabezpieczyliśmy możliwość nabycia udziałów jednego z dystrybutorów czeskich.

Zanim jednak pieniądze wpłynęły na nasze konto, inwestor został wykupiony przez inny fundusz, którego strategia koncentruje się na spółkach internetowych. W sprawę zaangażowali się prawnicy. Wynik arbitrażu nie był pewny, zdecydowaliśmy się więc zrezygnować z procesu.

Później rozmawiał Pan z przedstawicielami JTT Computer...

Nasze oferty produktowe były komplementarne, dobrze uzupełnialiśmy się w dziedzinie logistyki. JTT długo milczała po złożeniu przez nas propozycji, po czym podjęła decyzję negatywną. JTT szukała i nadal szuka bogatego inwestora. Myślę, że to właśnie przesądziło o odrzuceniu naszej oferty. Zresztą, nawet gdyby doszło do połączenia, zastrzyk kapitału dla nowej firmy i tak byłby niezbędny.

Po fiasku rozmów z JTT, próbowałem dokonać restrukturyzacji firmy. Szybko jednak okazało się, że koszty tej operacji przerastają nasze możliwości. Nie pozostało nic innego, jak złożyć wniosek o upadłość. Starałem się, aby większość partnerów nie poniosła z tego tytułu większych strat. W marcu br. odbyła się rozprawa upadłościowa. Zarząd nad majątkiem TCH Components przejął syndyk masy upadłościowej.

Czy można było uratować TCH Components?

Wprowadzenie inwestora do firmy odbyło się zbyt późno. Idealnie byłoby zrobić to pod koniec 1998 r., jak w przypadku AB SA i Techmex SA. Załamanie na giełdach wiosną 2000 r. zniechęciło inwestorów do branży teleinformatycznej. Prowadziłem TCH Components przez 10 lat. Przywiązałem się do tej firmy, a jej utrata była dla mnie bolesna.

Jest Pan nadal prezesem TCH Systems. Jakie wiąże Pan z nim plany?

W latach 1999-2000 r. TCH Systems zmienił strategię. Zrezygnowaliśmy z integracji sieci i skupiamy się wyłącznie na wdrażaniu aplikacji. Mamy w ofercie kilka systemów. Po przejęciu Baana przez Invensys, odżyło w Polsce zainteresowanie systemem Baan IV. Wdrażamy go obecnie w 2 firmach wydzielonych z zakładów PZL Mielec i w bielskiej fabryce szybowców PZL-Bielsko 1. Myślę, że w tym roku podpiszemy kilka kontraktów.

Drugim filarem działalności TCH Systems jest system iRenesans, dedykowany do wspomagania produkcji procesowej. W marcu zawarliśmy kontrakt na jego wdrożenie z dużym polskim przetwórcą tworzyw sztucznych. Realizujemy także projekty w Europie (np. we Francji).

Czy będą Państwo ograniczać się wyłącznie do systemów klasy ERP?

Nie. Szybko rozwijającym się obszarem w TCH Systems są aplikacje rozszerzające funkcje systemów ERP. Mamy własne rozwiązania z dziedziny handlu elektronicznego, jak również specjalizowane systemy producentów zachodnich. Są to np. system lokalizacji i zarządzania flotą Skamp i oprogramowanie do budżetowania Comshare. Zamierzamy podpisać kolejne umowy partnerskie. Prawdopodobnie jedną z pierwszych będzie umowa z Oracle Polska, dotycząca wdrożeń pakietu e-Business Suite. Prowadziliśmy już wspólny projekt w Agorze SA. Rozwiązanie to będziemy oferować firmom handlowo-usługowym, medialnym, a być może także instytucjom użyteczności publicznej.

Jakie wyniki TCH Systems zanotował w 2000 r.?

W 2000 r. firma uzyskała obroty w wysokości ok. 25 mln zł, z czego ok. 5 mln przypadło na integrację sieci. W 2001 r. zamierzamy osiągnąć przychody co najmniej 25 mln zł jedynie z wdrożeń aplikacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200