Plan Kopernika

Z Krzysztofem Głombem, dyrektorem programowym V Konferencji ''Miasta w Internecie'', rozmawiają Andrzej Gontarz i Sławomir Kosieliński.

Z Krzysztofem Głombem, dyrektorem programowym V Konferencji ''Miasta w Internecie'', rozmawiają Andrzej Gontarz i Sławomir Kosieliński.

Czy informatyzacja w urzędach będzie postępowała w ślad za zmianami jakości obsługi interesantów czy też odwrotnie - wprowadzanie technik komputerowych będzie wymuszało zmiany w sposobach pracy urzędników?

Te dwa aspekty funkcjonowania administracji publicznej są ściśle od siebie zależne. Problem nie dotyczy tylko działalności urzędów. To problem natury cywilizacyjnej. Jego rozstrzygnięcie nie będzie zależało tylko od sposobu działania samorządu terytorialnego. Musimy zastanowić się nad tym w skali całego państwa. Pomyśleć, jaką Polskę chcemy budować dla tych, którzy już na co dzień korzystają z najnowszych rozwiązań techniki komputerowej, mają stały kontakt z mediami elektronicznymi. Politycy, zwłaszcza rządzący, muszą wiedzieć, co Polska powinna mieć do zaoferowania tym, którzy dorastają w otoczeniu cyfrowym. W przeciwnym razie grozi nam alienacja najbardziej dynamicznych środowisk, być może nawet konflikt społeczny. Coraz więcej ludzi wykształconych, świadomych współczesnych wyzwań cywilizacyjnych będzie miało wpływ na różne sfery życia społecznego i gospodarki. Digital divide, cyfrowy podział, jest dzisiaj w Europie Zachodniej jednym z najmocniej akcentowanych problemów współczesności. Jeżeli nie chcemy pozostać w tyle, musimy zaakceptować reguły rozwoju społeczeństwa informacyjnego.

Jak to zrobić?

Potrzebny jest państwowy program działania - perspektywiczny, na dużą skalę, rozbudzający wyobraźnię i ambicje ludzi, powiedzmy przełomowy "Plan Kopernika". Trzeba go stworzyć przy poparciu różnych środowisk. Najważniejszy, strategiczny dokument Unii Europejskiej - eEurope - ma właśnie taki charakter. To nie jest tylko zapis o znaczeniu formalnym. Nie został ogłoszony tylko po to, żeby dogonić gospodarkę amerykańską. To dokument, który mówi, że Europa musi cywilizacyjnie przygotować się do nadchodzących zmian, dostosować się wszechstronnie do przeobrażeń, które są wynikiem upowszechniania się technik informacyjnych. Jest już najwyższa pora, aby w Polsce tę problematykę zauważyć i zacząć traktować ją poważnie, w kategoriach cywilizacyjnego przełomu. Dotychczas podejmowane inicjatywy nie układają się w spójną ideę.

Jest przecież projekt dokumentu ePolska? Czy nie może być on podstawą do dyskusji?

ePolska nie odpowiada na to wyzwanie. Dokument został przygotowywany przez rząd pod koniec kadencji parlamentu. I to nie sprzyja temu, aby był przedmiotem poważnej, merytorycznej dyskusji. Powstał szybko, bez konsultacji z ważnymi gremiami, m.in. samorządem terytorialnym, który jest przecież potężną siłą społeczną. Za wiele jest w nim myślenia resortowego - nie o państwie, lecz o rządzie, nie o obywatelach, lecz o realizacji założeń budżetowych. Wpisuje się poza tym w kontekst debaty przedwyborczej, co mu też dobrze nie służy.

Czy potrzebne jest ministerstwo społeczeństwa informacyjnego?

Nie można przesądzać, jakie konkretnie struktury rządowe powinny być powołane do koordynacji tego zadania wobec braku zapisu na ten temat w ustawie o działach administracji publicznej. Coraz powszechniejsze jest jednak przekonanie, że - paradoksalnie - potrzebna byłaby swoista centralizacja. Na Węgrzech od stycznia br. działa pełnomocnik rządu ds. społeczeństwa informacyjnego. Ma on kompetencje, które u nas są rozproszone na różne resorty, a są potrzebne do sprawnego funkcjonowania społeczeństwa informacyjnego. Zarządza on rządową siecią teleinformatyczną, ma nadzór nad rządowymi bazami danych, koordynuje prace związane z regulacjami prawnymi i dysponuje środkami budżetowymi, również opiniuje projekty innych ministerstw. W tym urzędzie skupia się też cała wiedza dotycząca problematyki społeczeństwa informacyjnego. W Polsce nie ma takiego organu, ze szkodą dla myślenia ogólnopaństwowego, myślenia w kategoriach relacji między rządzącymi a obywatelami.

Jaki jest obecnie poziom wykorzystania technik informacyjnych w działalności administracji samorządowej?

Nie ma wyraźnego związku między wysokością budżetów gminnych a nakładami na inwestycje informatyczne. Miasta przodujące w rankingach finansowych wcale nie wydają najwięcej na systemy informatyczne.

Wiele gmin, w tym i bogatych, jest na etapie realizacji przedsięwzięć informatycznych. Może jeszcze tego nie widać. Efekty będą się pojawiać w najbliższym czasie. Ważniejsze, że kadry samorządowe wyrażają coraz większe zrozumienie roli technologii informacyjnych we właściwym funkcjonowaniu gminy. Jest coraz większa świadomość potrzeb związanych z obiegiem dokumentów i dostępem do informacji. Stąd coraz więcej w użyciu baz danych, systemów informacji przestrzennej, serwisów internetowych. Brakuje natomiast rozwiązań kompleksowych, traktujących inwestycje w informatykę jako działania modernizacyjne w skali całego miasta czy gminy na różnych polach aktywności - w edukacji, gospodarce, zarządzaniu, życiu codziennym itd.

Czy przeszkodą w realizacji takich przedsięwzięć nie jest technika? W Gdyni próbowano stworzyć zintegrowany system zarządzania księgowością wszystkich miejskich szkół. Nie opór urzędników czy obawy dyrektorów okazały się największym problemem, lecz system komputerowy, chociaż producenci obiecywali, że będzie działał sprawnie.

Nie można negować sensu tego typu przedsięwzięć tylko dlatego że komuś się nie udało. To pokazuje, że trzeba jeszcze próbować. Według badań Unii Europejskiej wzrasta zainteresowanie serwisami lokalnymi. W Norwegii prawie 98% internautów korzysta co najmniej raz w tygodniu z serwisu własnej gminy. Jeżeli nie skłonimy naszych gmin do tego, aby zapewniły internautom ciekawą i potrzebną ofertę, to nastąpi rozdźwięk między oczekiwaniami a możliwościami. W konsekwencji mieszkańcy wybiorą innych przedstawicieli do lokalnych władz. Wiele wskazuje na to, że w przyszłości ludzie będą częściej kontaktować się z serwerem swojego urzędu niż przybywać do jego fizycznej siedziby.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200