Piękny pogrzeb

Dzisiejszy nadtytuł powinien właściwie brzmieć ''Świat bez komputerów Apple?''. Znak zapytania oznaczałby wątpliwości, jakie większość zaprzysięgłych makowców musi teraz właśnie rozważać. A jest o czym podumać.

Dzisiejszy nadtytuł powinien właściwie brzmieć ''Świat bez komputerów Apple?''. Znak zapytania oznaczałby wątpliwości, jakie większość zaprzysięgłych makowców musi teraz właśnie rozważać. A jest o czym podumać.

Otóż w ciągu ostatniego roku udział rynkowy produktów z kolorowym jabłuszkiem zmniejszył się o kolejne procenty, Apple wprawdzie jeszcze mieści się w dziesiątce największych producentów komputerów, ale bezwzględna liczba sprzedanych jednostek spadła, przy ogólnym wzroście wolumenu rynkowego. Zabito dokumentnie klonowanie, pozostawiając jednego producenta, będącego na pasku firmy-matki (UMAX).

Ale to nie wszystko. Apple wszedł na niebezpieczną ścieżkę marginalności rynkowej. Jest to bardziej cecha postrzegana niż realna, niemniej gdy wiceprezydent USA oświadcza w wywiadzie (http://www.washingtonpost.com/wp-srv/frompost/features/nov97/goretech.htm ), że chcąc nie chcąc musiał zamienić maka na peceta, bo nie mógł otrzymywać na czas najnowszych wersji oprogramowania, a często w ogóle ich nie było, to jest to najgorsze możliwe PR. Takie obserwacje są udziałem większości użytkowników Mac OS. Wielu, jak wyżej podpisany, zainstalowało sobie karty pecetowe, ale Apple przestał je produkować i popierać (brak sterowników 32-bitowych). Emulatory programowe są w tej chwili dostępne od kilku producentów, ale żaden nie pozwala na skuteczne uruchomienie Windows NT i typowych programów (jak Adobe ATM lub PointCast Business Edition).

Ostatnio spędziłem nieco czasu, instalując w pracy jedynego peceta. Poza kilkoma małymi zgrzytami (karta PCMCIA wymagała ręcznego ustawienia parametrów, co nie było opisane w podręczniku i wyłączało dźwięk, zaś Adobe PageMaker 6.5 nie chce pisać polskich liter, choć WordPerfect robi to bez problemów), sama procedura, łącznie z uaktualnianiem systemu przez tzw. Service Pack 3, przebiegła - jak na niedoświadczonego operatora - bezproblemowo. Wielokrotne zabijanie procesów nie spowodowało tak typowego dla Mac OS uszkodzenia systemu, ba - za każdym razem udawało mi się pracować dalej. Nie powiem, że kocham Windows NT (CW nr 23, 9.06.1997), ale mam dla nich szacunek. Ciągle wolę jednak Mac OS. Cóż z tego, gdy w powietrzu martwo wiszą nazwy Sinclair, Commodore i Atari. Dziesięć lat temu były to najważniejsze firmy nie tylko na polskim rynku komputerowym, a dziś to wspomnienia przeszłości.

Jednocześnie komputery Apple są w tej chwili najszybszymi jednostkami w kategorii popularnej (nie liczę stacji na procesorach Alpha, gdyż brak na nie w większości typowego oprogramowania, a jeśli jest dostępne, to po abstrakcyjnych cenach). Zarówno wieża 9600/350, jak i laptop G3 są zdecydowanie szybsze niż konkurencyjne produkty z procesorami Intela, co zostało zmierzone obiektywnymi testami (w programie Mathematica,http://fampm201.tu-graz.ac.at/karl/timings30.html ). Z drugiej strony, serwery AppleShare 5.0 IP są czterokrotnie (tak, cztery razy!) wolniejsze niż serwery na Windows NT (http://www.macworld.com/pages/articlelinks/14.11.appleshareip.speed.gif ). Nic nie pomoże twierdzenie, że prawie połowa stron WWW jest podawana z komputerów Apple, skoro producent zaczął ostatnio stosować obce maszyny, chcąc przyspieszyć obsługę swoich stron sklepowych (http://store.apple.com/ )...

Czyżby więc "Umarł, ale jaki piękny miał pogrzeb?" Legendy żyją długo!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200