Niespodziewany podstęp przeszłości

Nie ma wątpliwości, że największym hamulcem rozwoju handlu elektronicznego jest brak poczucia bezpieczeństwa potencjalnych klientów, ale byłoby wielkim błędem sądzić, że wynika ono z niedoskonałości technologii.

Nie ma wątpliwości, że największym hamulcem rozwoju handlu elektronicznego jest brak poczucia bezpieczeństwa potencjalnych klientów, ale byłoby wielkim błędem sądzić, że wynika ono z niedoskonałości technologii.

Oczywiście, technologie do handlowania w Internecie, do korzystania z usług bankowych czy ubezpieczeniowych, do dokonywania transakcji finansowych pozostawiają wiele do życzenia. We wszystkich zabezpieczeniach jest jakaś luka, możliwość ingerencji, jakiś obszar nie kontrolowany. Hasła, szyfry, kody, klucze - to wszystko z mniejszym lub większym trudem można złamać. Sęk w tym, że tak będzie zawsze. Zabezpieczenia są produktem człowieka, złamanie zabezpieczenia też jest dziełem człowieka, czasem nawet tego samego. Mogą się ścigać między sobą, czasem jeden pozostawi drugiego daleko w tyle, czasem będą podążać krok w krok. Są nieodłącznymi współtowarzyszami technologicznej podróży. To banalne spostrzeżenie. Znacznie ciekawsze mogą być dociekania, co ich połączyło. Nie byłoby bowiem mądrze, abyśmy nadzieję na rozwój Nowej Gospodarki ulokowali jedynie w sferze postępu technicznego i powiedzieli: "To towarzystwo się zmieni". Najłatwiej przecież odpowiedzieć, że technologia przesyłu danych nie jest dostatecznie rozwinięta, a więc kusi sprytnych, zdolnych i nieuczciwych. Okazja czyni złodzieja. Im trudniej będzie złamać zabezpieczenia, tym mniej będzie chętnych do tego procederu. Nie wydaje mi się, żeby ta odpowiedź była prawdziwa. Doskonalsza technologia będzie m.in. wynikiem lepszego, ogólnego wykształcenia społeczeństwa, a więc i potencjalnych złodziei. Jeśli ktoś będzie w stanie wymyślić lepsze zabezpieczenie, to ktoś inny będzie w stanie je złamać. Okazja być może czyni złodzieja, na pewno nie należy prowokować lekkomyślnością do zła, ale roztropność potencjalnych ofiar nie zmienia charakteru przestępców, a jedynie podnosi ich kwalifikacje.

A zatem być może problem ma początek w naturze ludzkiej, w skłonności niektórych ludzi do czynów nagannych, do życia cudzym kosztem, wyrządzania krzywdy bez skrupułów, i naszej świadomości tej sytuacji. Niestety, nie sądzę, żeby to wyjaśniało, dlaczego boimy się zakupów w Internecie. Istotnie, natura ludzka jest obciążona pewnymi przykrymi właściwościami, ale jest tak od początku (prawie). Zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić do tego stopnia, że pozostawiliśmy filozofom i etykom szlachetne zdziwienie kolejnymi przypadkami i odmianami podłości, a sami żyjemy jak gdyby nigdy nic. Nie widzę nadziei, abyśmy mieli powrócić do rozmyślań nad naturą ludzką właśnie z powodu handlu elektronicznego albo bankowości internetowej. To nie gorzka refleksja nad ułomnością natury ludzkiej utrudnia nam decyzję o powierzeniu pieniędzy elektronicznemu bankierowi czy kasjerowi.

Pycha nie poskromiona na czas

Wydaje mi się, że wyjaśnienia powszechnego braku poczucia bezpieczeństwa w związku z zastosowaniami Internetu do spraw osobistych należy szukać nie w niedojrzałości technologii, nie w niewierze w uczciwość ludzi, lecz w przekonaniu - nabytym w procesie wychowania, a zwłaszcza nauczania - że rzeczywistość wokół i nasz własny los są naszym dziełem, a przynajmniej powinny. Uważamy, że powinniśmy własne życie i otoczenie w pełni kontrolować, rozumieć, zarządzać nim. Dobrze się czujemy, gdy "panujemy nad przebiegiem wydarzeń". Czy to daleko od zakupów przez Internet? O, tak. Przecież to "czarna skrzynka", w którą wpada nasz numer karty kredytowej lub numer konta bankowego. A według naszego najgłębszego przekonania władzę nad własnym i cudzym losem uzyskuje się za pomocą pieniędzy. To takie charakterystyczne, że opór przed handlem elektronicznym wynika z konieczności powierzenia systemom technicznym właśnie pieniędzy, a nie innego dobra. Traktujemy ten opór jak rzecz najbardziej oczywistą na świecie - przecież chodzi o pieniądze. Cóż może być cenniejszego niż pieniądze! Ale najciekawsze jest to, iż te pieniądze są cenne nie dlatego że można za nie nabyć różne towary potrzebne z takich czy innych powodów, lecz dlatego że dają nam poczucie bezpieczeństwa, właśnie "panowania nad wydarzeniami". Akcentuję zależność poczucia bezpieczeństwa od pieniędzy, ponieważ zbyt często powtarza się, że władzę - a więc i pewność siebie - daje człowiekowi dostęp do informacji, ich posiadanie, zarządzanie nimi i w tym upatruje się kolosalnego znaczenia technologii informacyjnych. Jakkolwiek jest w tym sporo racji, to jednak nie jest pełna prawda. Jest ogromna różnica mentalności między obrotem informacjami a obrotem pieniędzmi. Błąd budowniczych Nowej Gospodarki polega na zlekceważeniu psychologicznej i kulturowej sfery posługiwania się pieniądzem.

Nie chodzi mi też o ocenę tego zjawiska, lecz jedynie o podkreślenie, że jest to najważniejsza - albo jedna z najważniejszych - cecha naszej cywilizacji. Stanie się ona barierą w rozwoju Nowej Gospodarki. Myślę, że już dzisiaj można powiedzieć, że nastąpił rozbrat między logiką rozwoju technologii internetowej a wzorami myślenia i zachowania oraz systemami wartości, zakodowanymi w naszej kulturze. Tymi prawdziwymi, realizowanymi w życiu, a nie tymi, które nam się wydaje, że wyznajemy.

Warto przyjrzeć się tym sytuacjom, w których zastosowanie Internetu jest przyjmowane chętnie, a wzory kultury wzmacniają je. Jeśli składamy w Internecie zamówienie (bez konieczności płacenia online) lub powierzamy kurierowi paczkę do przesłania znajomemu, to nadzwyczaj chętnie śledzimy realizację tego zamówienia lub tej usługi właśnie w Internecie. Zaglądamy w odpowiednie okna, żeby sprawdzić, na jakim etapie jest realizacja, czy nie nastąpiły niespodziewane utrudnienia, czy firma wywiązała się z obietnicy, czy może dodała coś ekstra. Człowiek, który podgląda przez Internet, jak toczą się sprawy, które zapoczątkował, czuje się wyśmienicie, komfortowo, czuje, że panuje nad sprawami. Zapłacił osobiście, a Internet służy mu jako maszyna do zlecania wykonania i jego kontroli. Wtedy właśnie informacja daje mu poczucie władzy, informacja oddzielona od pieniędzy. W tej sytuacji Internet wzmacnia jego poczucie bezpieczeństwa. To jest największa wartość dodana z Internetu, niższe koszty czy wygoda są znacznie mniej istotne.

Internetowe chaty czy listy dyskusyjne są miejscem najbardziej odważnych wystąpień i działań w sferze obyczajowej, politycznej czy publicystycznej, przede wszystkim pojedynczych ludzi, ale również grup społecznych. Dzieje się tak dlatego że Internet zapewnia anonimowość. Możemy w nim być tym, kim nam przyjdzie na myśl, a nie tym, kim staliśmy się żyjąc w realnym społeczeństwie i kim zapewne do końca się nie czujemy. To zastanawiające, że dzisiejszy człowiek uzyskuje największe poczucie bezpieczeństwa wtedy, gdy weźmie rozbrat ze swoją tożsamością. Myślę, że problem ochrony danych osobowych w Internecie ma również drugie dno, poza oczywistym prawem do prywatności i godności. Chodzi o gwarancję ścisłego rozgraniczenia, kiedy jestem sobą podczas działań w Internecie, a kiedy kimś dowolnym. Ta gwarancja daje poczucie bezpieczeństwa, a nie formalna powszechna ochrona tych praw.

Internet nie znajduje akceptacji tam, gdzie narusza bezpieczeństwo współczesnego człowieka. Fundamentalnym problemem Nowej Gospodarki jest zatem rozszyfrowanie powszechnie funkcjonującego modelu poczucia bezpieczeństwa, powiązania go z ubóstwieniem pieniądza i kłopotliwą kwestią tożsamości. Robiąc przelewy przez Internet, nie jesteśmy mniej bezpieczni niż czyniąc to przy okienku bankowym, robiąc zakupy na bazarze czy nawet w sklepie ryzykujemy równie dużo, jak zaopatrując się w Internecie. A jednak w przypadku Internetu nastąpiło przedziwne zapętlenie w naszej psychice, jakaś niezgodność z normą kultury, które nie pozwalają na jego akceptację. Myślę, że było szalenie niebezpiecznym uproszczeniem szukanie rozwiązania po stronie technologii. Zabezpieczenie i włamanie jest i będzie normą na świecie, a zatem ich jakość nie jest czymś, co zmieni oblicze gospodarki i społeczeństwa. Zmieniają ją idee i wzory kultury.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200