Forma i treść

Ruiny dawnych budowli najlepiej zwiedzać o poranku. Nie dość, że unika się prażącego niesamowicie słońca,to jest szansa na ominięcie tłumu

Ruiny dawnych budowli najlepiej zwiedzać o poranku. Nie dość, że unika się prażącego niesamowicie słońca,to jest szansa na ominięcie tłumu

turystów, którzy nadciągają wraz ze wszystkimi zorganizowanymi wycieczkami. Choć czasami taktyka ta może być zwodnicza, zwłaszcza wówczas, gdy wschodzące słońce komponuje się z zarysem budowli w romantyczny obrazek prosto z okładek kolorowych, turystycznych folderów.

W Chichen Itza jesteśmy pierwszymi zwiedzającymi, którzy przekraczają bramkę wejściową parku historycznego. Przez dobrą godzinę po terenie dawnego miasta Majów krąży jedynie garstka turystów, co pozwala nam nacieszyć wzrok osamotnionymi pośród dżungli kamiennymi budowlami.

Górująca nad wszystkim piramida Kukulcan aż się prosi, by się na nią wspiąć. Dwa razy do roku, dokładnie gdy dzień zrównuje się z nocą, prowadzące na jej szczyt schody i leżące u jej stóp rzeźby ożywają i przez trzy godziny blask słońca i mrok cienia rzucany przez stopnie tworzą wizerunek pełzającego boga-węża. Wiedza wykuta w kamieniach.

W te same dni i tylko w te dni w leżącym kilkaset kilometrów dalej Palenque promienie słońca oświetlają świętą grotę, znajdującą się na szczycie tamtejszej piramidy. Vis-a`-vis niej na terenie dawnego pałacu znajduje się wieża, z której miejscowi dostojnicy mogli podziwiać te cuda. Atrybuty władzy wkomponowane w strukturę budowli.

Palenque zadziwia czymś jeszcze. Cały czas jest miejscem nowych odkryć fascynujących archeologów. Parę lat temu odkryto największy tutaj grobowiec. Nie dalej jak rok temu odkryto kolejny z nie spotykanym dotąd, bogato zdobionym tronem. Oglądamy w muzeum zdjęcia ruin sprzed renowacji. Wzgórza ziemi porośnięte gęstymi krzewami i drzewami w niczym nie zdradzają ukrytych pod nimi prawdziwych kształtów budowli. Wydawać by się mogło, że zawód archeologa to profesja na wymarciu, ale zmieniam zdanie, gdy spoglądam na mapę zlokalizowanych, a jeszcze nie zbadanych dawnych miast Majów.

Dzisiejsza cywilizacja wydaje się jasna i przejrzysta. Chciałoby się powiedzieć: dobrze zdefiniowana. Każdy, kto chciałby ją badać, miałby raczej problem z nadmiarem informacji niż z jej brakiem. Wszystko wydaje się dobrze opisane, bogato udokumentowane. Cywilizacja bez wielkich tajemnic.

Do tego e-cywilizacja zaczyna przenosić naszą uwagę na czystą treść odizolowaną od formy, w jakiej jest podawana. Weźmy jako przykład elektroniczne wydania gazet. Jeśli chciałbym odnaleźć interesujący mnie artykuł sprzed, powiedzmy, paru, parunastu miesięcy, to proszę bardzo. Zaglądam do archiwum i mam, czego szukałem, tzn. mam treść. Ale jeśli chciałbym zobaczyć, jak wyglądało wydanie e-gazety, zawierające interesujący mnie artykuł, to, niestety, ale już stoję na straconej pozycji. Układ strony, prezentowane wówczas reklamy, nagłówki obwieszczające newsy - wszystko znika wraz z pojawieniem się kolejnego e-wydania.

Albo weźmy nagrania muzyczne. Czasy, kiedy odsłuchanie ulubionej płyty ulubionego wykonawcy wiązało się z posiadaniem tego właśnie egzemplarza, z tą właśnie okładką, z tymi zdjęciami i z tą właśnie wkładką, zawierającą teksty utworów, odchodzą powoli w niepamięć. No bo kogo dzisiaj interesuje forma? Czy tylko archeologów, którzy próbują z niej odczytać niedostępną gdzie indziej treść?

Meksyk, Palenque, 9 lipca 2001 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200