Do ostatniego kamienia

Przez wiele lat operatorzy pływających koparek w Kopalni Surowców Mineralnych w Mietkowie po omacku wydobywali piasek i żwir spod dna jeziora. Wskutek tego pozostawało nietknięte ok. 30% złoża, co obniżało rentowność produkcji. Z pomocą przyszła informatyka.

Przez wiele lat operatorzy pływających koparek w Kopalni Surowców Mineralnych w Mietkowie po omacku wydobywali piasek i żwir spod dna jeziora. Wskutek tego pozostawało nietknięte ok. 30% złoża, co obniżało rentowność produkcji. Z pomocą przyszła informatyka.

Aby zlikwidować straty produkcyjne Kopalni Mietków, zwrócono się o pomoc do specjalistów wojskowych. Zbadali oni Jezioro Mietkowskie, spod którego dna Wrocławskie Kopalnie Surowców Mineralnych (WKSM) wydobywają cenny budowlany surowiec. "Zastosujemy radionawigację" - orzekli. Zaproponowali więc to, na czym znali się najlepiej. A że technika ta nijak się miała do oczekiwań dyrekcji kopalni, powiedzmy wprost - była niedokładna i przestarzała nawet jak na początek lat 90. (precyzja rzędu kilku, kilkunastu metrów, zamiast decymetrów), naukowcom w mundurach podziękowano.

Jak znaleźć kamień w wodzie?

Piaskowe życie

Do portu nad zaporowym Jeziorem Mietkowskim w Bożygniewie, skąd popłyniemy do koparek, przejeżdżamy obok wielkiej góry piasku i żwiru. Czyżby kłopoty ze zbytem? Kopalnia w Mietkowie pracuje nieprzerwanie. W ciągu doby może wydobywać ok. 6 tys. ton. Rocznie - ok. miliona ton. Takie ilości nie powinny dziwić, ponieważ przykładowo na kilometr autostrady potrzeba całodziennej produkcji Mietkowa. Ba! Gdyby tylko je budowano...

Marian Malczak, prezes spółki WKSM, z niepokojem patrzy na dekoniunkturę w budownictwie. Do kwietnia br. cementownie, które korzystają z ich kruszywa, zanotowały spadek sprzedaży o 30%. W ślad za nimi - też o 30% - obniżyły się wyniki WKSM. Ponadto w Niemczech, gdzie jeszcze do niedawna można było sprzedać na pniu wielomiesięczną produkcję, bo nie wystarczało tam kruszywa do budowy i remontów autostrad oraz przebudowy Berlina, teraz zapanowała olbrzymia nadprodukcja. WKSM musi się więc ograniczyć do polskiego rynku. W konsekwencji, mimo niezłej 11-proc. rentowności przy 3-proc. średniej dla przemysłu mineralnego, wrocławskim kopalniom, w tym i tej w Mietkowie, grożą zbiorowe zwolnienia.

W tej sytuacji szczególnie liczy się efektywne wykorzystanie złoża, by na bieżąco reagować na potrzeby rynku. Jeśli znajdzie się kontrahent na duże ilości piasku, koparki w Mietkowie powinny wydobywać go więcej. Podobnie jest ze żwirem.

Lecz jak precyzyjnie przestawiać maszyny górnicze, skoro operator często nie widzi brzegu jeziora, a tym bardziej dna głębokiego zbiornika wodnego.

A jednak można. W tym celu należy wykorzystać nie radionawigację, tak jak proponowali wojskowi, lecz... satelity GPS sprzęgnięte z mapą numeryczną i automatycznymi przyrządami pomiarowymi, np. elektronicznym głębokościomierzem. Tak działa Górniczy System Nawigacyjno-Kontrolny (w skrócie określany jako GSN). Jego twórcą jest dr Włodzimierz Kiełbasiewicz, mierniczy górniczy WKSM, wykładowca na Wydziale Budownictwa Politechniki Wrocławskiej i właściciel firmy Protego, specjalizującej się w precyzyjnych pomiarach na potrzeby kopalń.

Prawo górnicze nakazuje każdej kopalni przygotowanie trzyletnich planów wydobycia, tzw. planów ruchu zakładu górniczego. W tym celu potrzebne są dokładne dane o położe niu złoża, miąższości i jakości. Za pomiary i nadzór nad przestrzeganiem wydobycia zgodnie z planem ruchu odpowiada mierniczy górniczy. Włodzimierz Kiełbasiewicz świadczy usługi w tym zakresie jako zewnętrzna firma. Serwisuje również GSN.

Gdy wypłynęliśmy z portu, operator dyspozycyjnego holownika chwali możliwości nawigacji satelitarnej. "Pogłębiarki pracują w różnych warunkach atmosferycznych. Kiedyś zdarzyło się - gdy nie mieliśmy tego systemu - że holownik z ludźmi na pokładzie zagubił się w nocnej mgle. Musieli przycupnąć przy brzegu i dopiero rano dopłynęli do portu" - opowiada. "Teraz to niemożliwe. Na monitorze pokładowego GPS, sprzężonego z GSN, wyświetla się tzw. autostrada, której oś wskazuje idealny kurs" - wyjaśnia. Operator na bieżąco śledzi sytuację na jeziorze. Potrafi dopłynąć do koparek nawet w ciemnościach egipskich, omijając mielizny i wystające z wody hałdy górnicze.

Nie ma potrzeby brania azymutu na górującą nad okolicą Ślężę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200