Złota kropka (I)
- 26.01.1998
Gdy w latach 1994-95 brałem udział w pracach nad wyborem zintegrowanego systemu bibliotecznego w ramach Konsorcjum Instytucji Akademickich i Naukowych Górnego Śląska (14 największych jednostek w regionie), nasz wewnętrzny dokument dotyczący wstępnych wymagań dla systemu zajmował ok. 12 stron, przy szacowanej wartości kontraktu na ok. 2-3 mln USD.
Gdy w latach 1994-95 brałem udział w pracach nad wyborem zintegrowanego systemu bibliotecznego w ramach Konsorcjum Instytucji Akademickich i Naukowych Górnego Śląska (14 największych jednostek w regionie), nasz wewnętrzny dokument dotyczący wstępnych wymagań dla systemu zajmował ok. 12 stron, przy szacowanej wartości kontraktu na ok. 2-3 mln USD.
Oczywiście, nie w objętości rzecz, ale powiedzmy sobie szczerze - im wymagania początkowe lepiej sprecyzowane, tym większe szanse na wiarygodną ocenę kosztów, metod realizacji i potencjalnych wykonawców. I tu podeprę się znowu moim doświadczeniem sprzed czasu obowiązywania ustawy o zamówieniach publicznych, kiedy zostałem powołany w skład grupy projektowej wymienionego wcześniej konsorcjum. Wybór systemu musiał być dokonany spośród rozwiązań gotowych, spełniających określone wymagania standardów międzynarodowych (dziedzinowych i informatycznych), a co najistotniejsze, mieszczących się w realnej granicy kosztów, projekt ten miał być bowiem podstawą do pozyskania źródła finansowania. Prace trwały kilka miesięcy i zostały zakończone dokumentem o objętości ok. 200 stron, uzasadniającym wybór dostawcy i zawierającym wstępny projekt strony finansowej kontraktu.
Poprzez przedstawienie tych faktów, chciałem jedynie uzmysłowić, iż:
Krążą pogłoski, że niektóre procedury przetargowe na realizację dużych systemów informatycznych dokonywane są na bazie małej specyfikacji wymagań, chociaż, na upartego, można by ją zredukować do jednego zdania: system ma być dobry (cokolwiek to oznacza).
Nie chcę z tego miejsca oceniać konkretnych projektów i firm wybranych do ich realizacji. Poprawność szacunku kosztów systemów i ich walorów użytkowych ocenimy, gdy będą gotowe. Na razie pewne jest, że wszyscy w pewnym stopniu płacimy za krajowe (sztandarowe) systemy informatyczne i w naszym interesie (chociaż nie mamy na to wpływu) leży, aby projekty zakończyły się sukcesami - nie tylko ze względów finansowych, ale przede wszystkim prestiżowych: jako informatycznej wizytówki kraju. Wciąż jednak nurtują mnie wątpliwości związane z mechanizmami przetargów i zbyt - moim zdaniem - lekkim podejściem do ich organizacji, czego bardziej praktyczny wymiar postaram się przedstawić w następnym felietonie.