Język ustawowo niejasny

Mija właśnie czwarty miesiąc obowiązywania Ustawy o Języku Polskim. Przez ten okres wyszło na jaw większość jej niedoskonałości. Prawnicy oceniają, że jest to zła ustawa, tymczasem Główny Inspektorat Handlowy rozpoczął nakładanie kar. Branża IT organizuje seminaria w nadziei, że uda się wyjaśnić wszystkie wątpliwości, a niektórzy urzędnicy dowiadują się z telewizji, że ustawa jest już egzekwowana.

Mija właśnie czwarty miesiąc obowiązywania Ustawy o Języku Polskim. Przez ten okres wyszło na jaw większość jej niedoskonałości. Prawnicy oceniają, że jest to zła ustawa, tymczasem Główny Inspektorat Handlowy rozpoczął nakładanie kar. Branża IT organizuje seminaria w nadziei, że uda się wyjaśnić wszystkie wątpliwości, a niektórzy urzędnicy dowiadują się z telewizji, że ustawa jest już egzekwowana.

Ustawa o Języku Polskim z 7 października 1999 roku obowiązuje już od ponad czterech miesięcy. Za egzekwowanie ustawy odpowiada Inspekcja Handlowa, której pracownicy zdążyli już przeprowadzić 2670 kontroli i ukarać 178 handlowców (dane z dn. 8. 09. 2000).

Najczęściej wykryte nieprawidłowości dotyczyły braku opisów sprzedawanych towarów w języku polskim. Niestety, nie wiadomo, ile firm z branży IT zostało ukaranych. Nikt nie prowadzi tego typu ewidencji. Przedsiębiorstwa teleinformatyczne mają spore problemy z interpretacją niektórych przepisów ustawy. Z tego powodu, Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji planuje na początku października br. zorganizować poświęcone tej problematyce seminarium. Swój udział zapowiedzieli już przedstawiciele firm PricewaterhouseCoopers oraz Arthur Andersen.

Dwa obroty

Co musi być po polsku?

1. Nazwy towarów i usług (z wyj±tkiem nazw własnych)

2. oferty i reklamy

3. instrukcje obsługi

4. informacje o wła¶ciwo¶ciach towarów i usług

5. gwarancje

6. faktury rachunków i pokwitowania

Ustawa o języku polskim została uchwalona przez Sejm w celu ochrony języka polskiego, jako dobra kultury. Najogólniej rzecz ujmując, dotyczy ona używania języka polskiego w działalności publicznej oraz w obrocie prawnym. I właśnie termin "obrót prawny" budzi najwięcej kontrowersji oraz niejasności, ponieważ ustawa nie zawiera żadnej definicji tego pojęcia.

W projekcie ustawy mowa była o "obrocie gospodarczym", który jest pojęciem węższym od zapisanego w ostatecznej wersji ustawy, ponieważ odnosi się tylko do czynności i stosunków prawnych związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Specjaliści z Firmy Prawniczej "Kuczek & Maruta", która na zlecenie Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji wydała opinię na temat nowej ustawy, pojęcie "obrót prawny" interpretują jako "wszelkie czynności urzędowe, umowy, wszelkie inne oświadczenia woli skierowane na wywołanie skutków w zakresie prawa cywilnego, dokumenty wydawane w wykonaniu lub dla potwierdzenia wykonania obowiązków wynikających z zawartych umów". W praktyce oznacza, to że jeżeli na terytorium RP przynajmniej jedną stroną jest podmiot polski, to całe nazewnictwo towarów i usług, oferty, reklamy, instrukcje obsługi, informacje o właściwościach towarów i usług, gwarancje oraz faktury rachunków i pokwitowań powinny być wypisywane w języku polskim.

Należy przypuszczać, że twórcy ustawy mieli na myśli jedynie umowy sporządzone w formie pisemnej. Trudno np. karać obcokrajowca za to, że przy kasie z biletami PKP lub w sklepie z pieczywem nie posługuje się językiem polskim. Przecież uiszczenie opłaty za przejazd jest zawarciem umowy.

Chociaż z drugiej strony, zgodnie z ustawą wszystkie negocjacje powinny być prowadzone w języku polskim.

Kogo karać?

Za nie przestrzeganie Ustawy o Języku Polskim, jej twórcy przewidzieli karę w postaci grzywny w wysokości do 5 tys. zł. Ponadto, jeżeli dojdzie już do nałożenia tej kary, wtedy możliwe jest również doliczenie nawiązki w wysokości do 100 tys. zł. W skrajnym przypadku łamanie Ustawy o języku polskim może więc kosztować nawet 105 tys. zł.

W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które uczestniczy we wprowadzaniu ustawy w życie, nasze pytanie o to kto ma być karany w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości wprawiło urzędników w spore zakłopotanie.

- Nie ma przepisów, które o tym mówią. Jednak jest zasada, że karany jest kto wprowadza dany towar do obrotu, czyli sprzedawca - tłumaczy Maria Dąbrowska z Departamentu Prawnego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200