20 procent w górę

Nadspodziewanie wysoki wzrost wartości polskiego rynku teleinformatycznego w 2004 r. to tylko w części zasługa niskiego kursu amerykańskiej i europejskiej waluty. Nie można nie dostrzegać innych pozytywnych zjawisk, które złożyły się na długo oczekiwany sukces branży IT.

Nadspodziewanie wysoki wzrost wartości polskiego rynku teleinformatycznego w 2004 r. to tylko w części zasługa niskiego kursu amerykańskiej i europejskiej waluty. Nie można nie dostrzegać innych pozytywnych zjawisk, które złożyły się na długo oczekiwany sukces branży IT.

W ubiegłym roku co rusz byliśmy zaskakiwani pozytywnymi sygnałami o polskiej gospodarce. GUS poprawiał przedsiębiorcom humory doniesieniami o przyzwoitym wzroście PKB powyżej 5%, najwyższym od lat przyroście produkcji przemysłowej, świetnych wynikach spółek giełdowych, o rekordowym eksporcie do i poza Unię Europejską. Kiedy przystępowaliśmy do pracy nad tegoroczną edycją raportu Computerworld TOP 200, od początku zdawaliśmy sobie sprawę, że branża informatyczna musi znaleźć się wśród beneficjentów ożywienia gospodarczego. Trudno było jednak przypuszczać, że z tak dobrym skutkiem.

Oczywiście, obraz polskiej informatyki poprawia sytuacja panująca w 2004 r. na rynku walutowym. Utrzymujące się niskie notowania waluty europejskiej i amerykańskiej poprawiały wizerunek branży. Tradycyjnie firmy i organizacje zajmujące się badaniem rynku posługują się wartościami wyrażanymi w euro lub w dolarach. Łatwiej im porównywać poszczególne rynki między sobą, a poza tym w tych walutach podawane są zazwyczaj skonsolidowane wyniki międzynarodowych korporacji. Dzięki tej praktyce polski rynek informatyczny w 2004 r. osiągnął najwyższy wskaźnik wzrostu od wielu, wielu lat. Według IDC Poland, wartość rynku zwiększyła się z 3,45 do 4,15 mld USD, czyli o ponad 20 procent!

Marian nie wdrożył, bo nie zadzwonił...

20 procent w górę

Struktura rynku IT w Polsce w latach 2003-2004 (w mln USD)

Gdy zapytać prezesów największych polskich firm IT o przyczyny tak znakomitego wyniku w ubiegłym roku, wyjątkowo możemy liczyć na zgodność. Po pierwsze wejście Polski do Unii Europejskiej, po drugie dofinansowanie inwestycji IT z funduszy unijnych, po trzecie ogólne ożywienie gospodarcze. Kolejność pozostaje sprawą indywidualną.

W popularnym spocie telewizyjnym dwóch biznesmenów wyśmiewa kolegę, który nie otrzymał funduszy unijnych. Nie otrzymał, bo nie zadzwonił... do banku, który pomagał w uzyskaniu dofinansowania. Do firm informatycznych zadzwoniły zaś tysiące przedsiębiorców liczących na pozyskanie funduszy europejskich. Szansa zdobycia kilkudziesięciu tysięcy złotych refundacji skusiła nawet tych, którzy do tej pory nawet nie rozważali zakupu systemu informatycznego albo przez lata odkładali ten proces. Ostatnie transze funduszy PHARE były wykorzystywane w 100%. Doszło do tego, że miarą dobrej pozycji rynkowej poszczególnych firm informatycznych był odsetek projektów pozytywnie rozpatrzonych przez komisje decydujące o przyznaniu dotacji. Niektóre firmy - sztandarowym przykładem jest warszawski MacroSoft - uczyniły z doradztwa unijnego dodatkowe źródło przychodów.

Ale dofinansowania to nie jedyna korzyść odniesiona przez branżę IT z integracji europejskiej. Integracja, a tym samym konieczność przystosowania się do warunków prawnych panujących na wspólnym rynku europejskim zmobilizowała przedsiębiorców do dokładnego przyjrzenia się biznesowi. Zapragnęli wiedzieć więcej o funkcjonowaniu własnej firmy, zaczęli szukać narzędzi raportujących i analitycznych. Szeroka promocja programów dotacji unijnych na wdrożenie systemów wspierających zarządzanie uświadomiła wielu małym i średnim firmom, że takie systemy w ogóle istnieją i niosą ze sobą wartość.

Żelazo górą

Największe korzyści z wejścia Polski do Unii Europejskiej powinni byli odnieść producenci oprogramowania, co niestety nie znajduje wprost odzwierciedlenia w analizie polskiego rynku w 2004 r. przeprowadzonej przez IDC. Rynek oprogramowania wzrósł zaledwie o 10%, czyli dwukrotnie mniej niż część sprzętowa (20%) i usługowa (25%).

Zapewne jest tak, że spora część przychodów pochodzących ze sprzedaży oprogramowania jest klasyfikowana jako usługi. Po pierwsze, przy realizacji dużych projektów z dziedziny integracji trudno jednoznacznie wyodrębnić część programistyczną z masy usług świadczonych na rzecz klienta. Po drugie, firmy częstokroć świadomie przypisują sobie wyższe dochody z usług, gdyż to nobilituje je w oczach klientów i analityków. Informatyka coraz bardziej adoptuje model usługowy i w związku z tym warto przedstawiać się rynkowi jako usługodawca.

Tradycyjnie ponad połowa wartości polskiego rynku informatycznego przypada na sprzedaż sprzętu informatycznego. W 2004 r. przyniosła ona 2,25 mld USD. Udział sprzętu spada z roku na rok, ale w żółwim tempie.

Liderzy łączcie się!

Polska jest rynkiem, na którym działa kilka tysięcy firm trudniących się szeroko pojętą informatyką. W raporcie TOP 200 prezentujemy dane 350. Ostatnie firmy z naszego rankingu mają przychody roczne na poziomie 1 mln zł.

Tylko pierwszych pięćdziesiąt firm z rankingu TOP 200 notuje przychody na poziomie 100 mln zł. Przy czym co czwarta z nich to dystrybutor, a połowa to przedstawicielstwa wielkich zagranicznych koncernów IT.

Polski rynek jest rozdrobniony, o czym piszemy regularnie przy okazji każdego wydania raportu TOP 200. Mimo doskonałych wyników branży, wszyscy skarżą się, że rynek jest coraz bardziej konkurencyjny, że przyzwoitych marż jest coraz mniej. Dlatego konsolidacja, faworyzująca duże firmy, z zasobnym portfelem i szeroką ofertą jest nieodwracalnym procesem. Największe polskie firmy informatyczne zajmujące się produkcją oprogramowania i świadczeniem usług (nie dystrybucją) konsekwentnie budują wokół siebie grupy kapitałowe.

Liderem konsolidacji jest Prokom Software. W stanie posiadania gdyńskiej spółki naprawdę trudno już się połapać. W sumie z Prokomem powiązanych jest ponad 50 firm! Jesienią Prokom stał się pośrednio akcjonariuszem Compu Rzeszów, eksperta w dziedzinie systemów dla banków hipotecznych. Formalnie jednak akcje Comp Rzeszów kupił Softbank, także kontrolowany przez Prokom. Do Prokomu należy większościowy pakiet akcji Telamx SA, powstałej z połączenia firm Spin i Telmax. Wcześniej Spin przejął cztery inne spółki, dzięki czemu Prokom stał się potentatem na rynku systemów billingowych. Do tego dochodzi jeszcze zakup akcji ABG, połączenie tej spółki ze Ster-Projektem oraz objęcie pakietu 49% w warszawskim Compie, integratorze z ambicjami w dziedzinie bezpieczeństwa IT. Gdyby Prokom utrzymał tempo zakupów, mógłby wypchnąć Hewlett-Packard Polska z pozycji największej firmy informatycznej. Jednak na razie chyba kierownictwo gdyńskiej firmy ma dosyć problemów z uporządkowaniem firmy po dotychczasowych zakupach. Wiosną br. Prokom rozczarował inwestorów zyskami, a ci odpłacili się gdynianom niższą wyceną akcji.

Tym samym tropem, choć na mniejszą skalę, idzie ComputerLand. Kupuje mniejsze firmy, posiadające wąsko wyspecjalizowane produkty, np. geodezyjne Geomar i KPG oraz Support działający w sektorze ubezpieczeń. ComputerLand kupuje mniejsze firmy niż Prokom, ale zarazem ma mniej kłopotów z włączeniem ich w struktury grupy. Na to przynajmniej wskazywałyby ubiegłoroczne wyniki spółki - wzrost przychodów o 27%, zysku o 16%.

Druga strona rynku

Przyczyn poprawy koniunktury na rynku informatycznym można dopatrywać się w ożywieniu, którego doświadczyły w 2004 r. inne branże, m.in. banki, zakłady przemysłowe. Lecz to tylko jedna strona medalu. Nie ma reguły, według której klienci kupują więcej sprzętu i oprogramowania komputerowego tylko dlatego, że mają więcej środków na koncie. Jednak w polskich przedsiębiorstwach systematycznie podnosi się jakość zarządzania, powstają zalążki lokalnych dobrych praktyk biznesowych. To przekłada się na świadomość zarządów w kwestii wpływu technologii na biznes.

Klient lepiej wyedukowany to klient bardziej wymagający, mniej podatny na sztuczki handlowców. Jednakże przedstawiciele firm informatycznych jednym głosem zapewniają, że po drugiej stronie stołu negocjacyjnego wolą widzieć partnera dobrze przygotowanego niż niekompetentnego, ale podejrzliwego. "Jeszcze nigdy świadomość i kompetencje klientów nie były tak wysokie" - mówił niedawno prezes oddziału dużej zagranicznej firmy. Potrzebę tzw. edukacji rynku dostrzegali co bardziej światli przedstawiciele branży informatycznej jeszcze na początku lat 90. Czy sukces roku 2004 był znakiem, że wreszcie nadszedł upragniony czas zbiorów?

Grupy firm

W tegorocznym rankingu firm informatycznych i telekomunikacyjnych TOP 200 pokazujemy grupy firm. Firmy zależne wchodzące w skład danej grupy są widoczne w tabelach dla pokazania ich pozycji na tle pozostałych firm, jednak nie są rankingowane. Wyjątek stanowi Grupa Ster-Projektu i wchodząca w jej skład firma zależna DRQ; w tym przypadku podajemy przychody Ster-Projektu SA, w których nie są konsolidowane przychody DRQ.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200