Na granicy światów

W Ulandii wrze. W jej stolicy dzień i noc trwają demonstracje. Komentatorzy polityczni światowych mediów nie mają wątpliwości - Ulandia jest u progu wojny domowej, która grozi podziałem kraju na dwie części - północną i południową. Ta pierwsza jest przeciwna jakimkolwiek zmianom - uważa Zachód za wroga, zaś sojusznika widzi w sąsiedniej Wutinie - gospodarczym i militarnym kolosie. Natomiast mieszkańcy Południa, którym przewodzi Prezydent Ulandii, opowiadają się w większości za wejściem do Unii Kontynentalnej (UK) i Sojuszu Obronnego Półkuli Północnej (SOPP).

Przez Ulandię przebiegają bardzo ważne szlaki transportowe: drogowe, kolejowe, lotnicze, ale nade wszystko rurociągi z gazem i ropą naftową. Gdyby rzeczywiście tamtejszy konflikt przekształcił się w wojnę domową, jej zachodni sąsiedzi, członkowie UK i SOPP, w tym Lachistan, znalazłyby się w opałach. W Serocku pod Warszawą zebrał się, zatem Krajowy Sztab Antykryzysowy, na którego czele stanął Waldemar Pawlak, były premier RP, poseł na Sejm RP i prezes Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych. W skład sztabu antykryzysowego weszli również Kamil Kurowski, dyrektor sektora publicznego w Microsoft Polska i Kazimierz Szot, prezes zarządu International Data Group Poland SA, wydawcy tygodnika Computerworld. Zwrócili się oni z prośbą do zespołów doradców o zarekomendowanie decyzji w sprawie ew. wzmożonej imigracji, czy zamknąć granice, a może je otworzyć, przyjąć falę imigracyjną, ale jak zadbać o uchodźców? Jaki będzie wpływ konfliktu w Ulandii na sytuację w Lachistanie i UK? Czy wprowadzić zawczasu kartki na paliwo i ograniczyć ruch kołowy w trosce o bezpieczeństwo energetyczne kraju?

Kiedy doradcy przedstawili opinie i Krajowy Sztab Antykryzysowy podjął stosowne działania , jak grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że zaczęła się wyprzedaż koncernów paliwowych, chemicznych, telekomunikacyjnych i informatycznych na giełdach londyńskiej, frankfurckiej, paryskiej, madryckiej i warszawskiej. Za nimi poszły inne rynki. Maklerzy nie potrafią opanować sytuacji - spadek sięgał nawet 20%! Przerażeni inwestorzy plotkowali, że ktoś zaatakował ekonomicznie Europę.

Nie dość tego: nagle przestały działać strony europejskich banków internetowych. Plotka o niespotykanej awarii systemów IT spowodowała gwałtowne wypłaty z bankomatów i kolejki w oddziałach. Media mówiły o kryzysie równym Urugwajowi lub Argentynie, wydarzenia w Ulandii zeszły na dalszy plan... a Krajowy Sztab Antykryzysowy wobec groźby wojny ekonomicznej znowu musiał zacząć działać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200