Życie w czasach darmochy

Moje dziecko nałogowo gra w gry internetowe. Obserwuję to z bliska: gra jest za darmo, grafika jest fajna, można się umówić z kumplami na wspólne farmienie i na początku jest superzabawa.

Na którymś levelu pojawiają się silniejsi przeciwnicy i wtedy okazuje się, że trzeba dokupić jakieś bronie i czary. Potrzebne punkty można zdobyć, mozolnie tłukąc słabszych przeciwników, ale można też kupić za żywą gotówkę. Do wyboru karta kredytowa, serwisy płatności internetowych albo przedpłacone karty-zdrapki. I małolaty lecą do swoich świnek-skarbonek, bo przecież gildia nie będzie czekać na marudera, który nie ma odpowiedniego miecza. I na kolejnym levelu historia się powtarza, aż do wyczerpania zawartości świnek i cierpliwości rodziców.

Uczenie nazywa się to freemium i jest prostym zastosowaniem mechanizmów psychologii i ekonomii: wciągnąć klienta w darmową zabawę, zainteresować go z produktem, a kiedy już chwycił bakcyla, zaoferować usługi premium za prawdziwe pieniądze. Model ten ma się coraz lepiej poza grami komputerowymi i właściwie to sądzę, że wszyscy prędzej czy później się w nim znajdziemy.

Muzycy już zrozumieli model freemium, dlatego udostępniają swoje utwory w internecie, a oprócz tego wydają płyty (dla chętnych) i grają koncerty, aby przeżyć i dalej tworzyć. Aplikacje z AppStore i Google Play mają dwie wersje: darmową (okrojoną) oraz płatną (pełną). Analitycy wydają raporty na temat technologii i finansów, udostępniając je wszystkim chętnym. Za pieniądze mogą udostępnić poszerzoną wersję albo wykonać raport dedykowany dla naszego przedsiębiorstwa. Proszę spojrzeć na ten felieton: można go przeczytać albo w internecie, za darmo, w otoczeniu hałaśliwych reklam i pod czujnym okiem analityki zliczającej każde kliknięcie, albo na papierze, z kolorami, bez reklam i monitoringu aktywności, ale za pieniądze.

Przewiduję, że model ten stopniowo będzie zdobywał kolejne dziedziny życia. Po handlu, usługach, rozrywce i mediach przyjdzie kolej na transport, pracę i rekreację. Potem będą usługi publiczne, np. woda albo wywóz śmieci. Na końcu zapewne również administracja i sprawiedliwość: decyzję lub wyrok możesz mieć za trzy miesiące, chyba że dzięki wcześniejszym zasługom masz wyższy level albo wykupisz pakiet Pro. Kogoś to bulwersuje? Przecież i dziś tak jest, tyle że nieoficjalnie.

Aby za parę lat radzić sobie w modelu freemium, już dzisiaj trzeba zagospodarowywać przestrzeń publiczną darmową treścią i aktywnością. Za parę lat będzie za późno, by zaczynać. Dziś zostawiam Państwa z tą myślą i polecam moje artykuły w płatnej części serwisu:)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200