Zwolnienie z myślenia

Nowe przepisy zabraniają karmić szkolne dzieci przesolonymi, przesłodzonymi i zbyt tłustymi potrawami.

W sumie może i słusznie, bo otyłość to kłopotliwa sprawa, o czym piszący te słowa może zaświadczyć własnym przykładem. Ale w każdym systemie jest dziura. Sklep za rogiem zwiększa obroty na zdradliwych zakazanych chipsach, a przedsiębiorczy młodociani „dilerzy” sprzedają potajemnie śmiercionośne słodkie batony. Zapobiegliwi rodzice dają pociechom do tornistrów domowe kanapki, które nie muszą przechodzić kontroli politycznej zdrowotności.

A właściwie czemu by nie objąć nadopiekuńczością także dorosłych? Weźmy na warsztat technologie IT i zobaczmy, co można zrobić.

Zobacz również:

  • Bezpieczeństwo aplikacji zdrowotnych - jak chronić prywatność?
  • Intel może stanąć w obliczu poważnego wyzwania
  • Netgear wkracza z Wi-Fi 7 dla klientów biznesowych

Komputery, tablety i smartfony niszczą wzrok. Małe literki, zbyt kontrastowe tło i nieszczęście gotowe. Recepta: ograniczenie czasu używania wszystkich urządzeń z ekranami. Do pięciu godzin dziennie. Albo i do czterech. Spytajcie lekarza medycyny pracy, on Wam powie, że najlepiej ograniczyć do zera.

Praca z urządzeniami komputerowymi przy biurkach to też zamach na kręgosłupy, nadgarstki i nogi. W takim razie może wymusić przerwę w pracy na ćwiczenia? Wpisujesz sobie spokojnie dane do Excela, a tu nagle: ciach! Przerwa w pracy. Dopóki nie wykonasz ćwiczeń rozluźniających i rozciągających, które kamerka nad ekranem zaliczy jako wystarczającą porcję fizkultury. A jak nie, to ćwicz do skutku. I tak co dwie godziny. No i pamiętajmy, że maksymalny czas spędzany w ciągu dnia przed komputerem nie powinien przekraczać ośmiu godzin, więc załóżmy komputerowy tachometr, który po ośmiogodzinnej szychcie odłączy zasilanie na 16 godzin.

A jak szkodzi przebywanie w strefie Wi-Fi! Niektórzy z nas mają nadwrażliwość na pole elektromagnetyczne, i to jest dopiero nieszczęście. Ale i niski poziom promieniowania jest w stanie spowodować szkody w organizmie: bóle głowy, senność, nudności, a nawet paraliż i zaburzenia neurologiczne, a kto wie, czy i nie przypadkiem koklusz. Zdrowi ludzie długo przebywający w zasięgu działania sieci Wi-Fi mają problemy z koncentracją.

Nic więc prostszego, jak wyposażyć każdego Europejczyka mieszkającego w zasięgu bezprzewodowej cywilizacji w licznik „promieniowania Wi-Fi”, taki podobny trochę do licznika Geigera-Millera. Jak nałapiemy za dużo promieni, to licznik włączy się i zaalarmuje otoczenie, że oto ma do czynienia z wifiholikiem, którzy naraża swe ciało i umysł na dewastację.

Poszedłbym jeszcze dalej. Skoro tak łatwo wywołać irytację, czytając i pisząc na forach, to czyż te męki nie powinny się ustawowo skrócić? No i przy okazji warto wprowadzić takie tachometry dla użytkowników forum, tylko uzupełnione o analizę języka naturalnego. Za dużo przeklinasz – ban. Za dużo krytykujesz obcych – ban. Nie daj Boże, żebyś nawoływać zaczął do nienawiści na jakimś tle, bo wtedy ban może potrwać i wiele godzin, a może i dób.

Myślicie może, że to takie bajdurzenie i krotochwilne żarty? No cóż, miejmy nadzieję, że tak. Chociaż w alkomaty w samochodach też kiedyś wątpiono.

Zwolnienie z myślenia
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200