Wystarczy być

Angielski tytuł książki Jerzego Kosińskiego jest właściwie nieprzetłumaczalny na język polski, a efekt pracy tłumacza brzmi bardziej filozoficznie niż oryginał. Bowiem ''Being there'' znaczy ''Być tam'', ale w sensie bycia w TV, czyli w newsach, które namiętnie ogląda pan O'Grodnick, oraz wewnątrz socjety, czyli wewnątrz układu, do którego bohater w końcu dociera.

Angielski tytuł książki Jerzego Kosińskiego jest właściwie nieprzetłumaczalny na język polski, a efekt pracy tłumacza brzmi bardziej filozoficznie niż oryginał. Bowiem ''Being there'' znaczy ''Być tam'', ale w sensie bycia w TV, czyli w newsach, które namiętnie ogląda pan O'Grodnick, oraz wewnątrz socjety, czyli wewnątrz układu, do którego bohater w końcu dociera.

Dziś, dzięki komputerom, kamerom wideo oraz sieci Internet, każdy może być "in". Nawet Państwa felietonista, który wprawdzie nie marzy o byciu tematem Wiadomości złego i dobrego, ale nutkę próżności ma w sobie, jak każdy.

Pewnie pamiętają Państwo z felietonu nr 102, że mój amerykański szef postanowił, iż firma musi mieć wideokonferencje. Próby z różnymi programami dawały jednak zawsze podobny rezultat: mało było co widać, a łączność co chwila rwała się. Zupełnie przypadkowo znalazłem jednak na sieci stronę, na której dają za darmo program do przesyłania stacjonarnych zdjęć z kamery komputerowej:http://www.paperjet.com .

Program nazywa się WebCamToo i w wersji 1.4 pozwala na otrzymywanie aktualnego widoku, na który nastawiona jest kamera wideo (np. QuickCam firmy Connectrix). Jest też beta programu wysyłającego obraz ciągły.

Niestety, choć QuickCam jest dostępny w wersji pecetowej, to programy tylko w makowej... Kiedyś wspominałem (felieton nr 33), że mój syn ma taką kamerkę od wuja z "Hameryki". Teraz okazało się, że firma, w której pracuję, zakupiła nie wiadomo po co kilka sztuk. Walały się one gdzieś po kątach, więc postanowiłem, że każdy będzie mógł sprawdzić, co też Państwa felietonista porabia w pracy. Mogę powiedzieć, że pracuję przy otwartej kurtynie!

Wystarczy przespacerować się na Drugą Stronę (http://www.apple.com.pl/kuba ), gdzie w dziale Rozrywka jest stosowny odnośnik. Jeśli ktoś nie lubi odwiedzać mojej strony (niech napisze, dlaczego nie lubi, na adres mailto:[email protected]), może po prostu wpisać w przeglądarcehttp://38.216.159.164/?camera=0 i od razu zobaczy, czy jestem w pokoju i co robię. Proszę nie oczekiwać żadnych specjalnych rewelacji: zwykle siedzę przed monitorem i piszę memo lub tworzę strukturę bazy danych, więc zobaczą Państwo mój nos, nieco powiększony przez krótką ogniskową kamery.

Przypominam, że między Bostonem a Warszawą jest 6 godz. różnicy czasu - od północy do godziny drugiej po południu czasu polskiego nic pewnie nie będzie widać. Byłem bowiem przyzwyczajany w Polsce i w Niemczech do oszczędności energii elektrycznej - zwykle wychodząc z pracy, wyłączam światło.

Zabawa z publicznym pokazywaniem widoków rozpoczęła się wiele lat temu, gdy pracownicy pewnego instytutu naukowego postawili kamerę naprzeciw ekspresu do kawy i już nie musieli biegać kilkadziesiąt metrów, aby sprawdzić, czy ten podstawowy napój biurowy jest gotowy. Teraz wielu ludzi ozdabia swoje strony nie tylko statycznymi zdjęciami, ale także 24-godzinnym przekazem. Podobno jedna panienka umieściła kamerę w sypialni i gdy właśnie zamierzała zacząć baraszkować z kolegą, to zapchały się dokumentnie łącza, zwalając serwer dostawcy. W moim przypadku komputer z kamerą jest podłączony na sztywno do T1, a to, co będzie można zobaczyć, nie powinno być aż tak interesujące. Choć kto wie, w życiu zdarza się tyle niespodzianek. Proszę więc do mnie zajrzeć!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200