Wstępniak

Poza urodzinami moich dzieci i rocznicami ślubu nie zwykłem obchodzić jubileuszy. Nigdy nie świętowałem jakoś szczególnie 100 czy 200 felietonu opublikowanego na łamach CW. Nie celebrowałem także 256, co - jako informatyk ''wierzący i praktykujący'' - pewnie powinienem był zrobić. Wzięło mnie jednak na refleksję nad zajęciem, któremu na imię pisanie felietonów w tygodniku menedżerów i informatyków. Dlatego zupełnie bez okazji mam zamiar opowiedzieć, jak to jest być z tej strony szpalty, i mam nadzieję, że dobry Pan Bóg, Czytelnicy oraz redaktor naczelny nie poczytają mi tego za próżność.

Poza urodzinami moich dzieci i rocznicami ślubu nie zwykłem obchodzić jubileuszy. Nigdy nie świętowałem jakoś szczególnie 100 czy 200 felietonu opublikowanego na łamach CW. Nie celebrowałem także 256, co - jako informatyk ''wierzący i praktykujący'' - pewnie powinienem był zrobić. Wzięło mnie jednak na refleksję nad zajęciem, któremu na imię pisanie felietonów w tygodniku menedżerów i informatyków. Dlatego zupełnie bez okazji mam zamiar opowiedzieć, jak to jest być z tej strony szpalty, i mam nadzieję, że dobry Pan Bóg, Czytelnicy oraz redaktor naczelny nie poczytają mi tego za próżność.

Przede wszystkim odpowiem na pytanie, które zadaje mi najwięcej osób: czy trudno jest co tydzień znaleźć temat na felieton? Otóż żyjemy w kraju, w którym tematy na felieton leżą na ulicy. Wystarczy mieć oczy i uszy szeroko otwarte i od czasu do czasu "schylić się", by znaleźć wokół informatyki, komputerów i zarządzania coś pozornie małego i nieistotnego, ale w istocie jedynego w swoim rodzaju i fascynującego.

Nieustającym dostawcą tematów jest polskie prawo, rynek, przedsiębiorstwa i organizacje publiczne. Jeżeli firma, która zajmuje się produkcją butów i sznurówek nagle ogłasza, że wchodzi na rynek internetowy, jej akcje natychmiast zwyżkują, a prezes wyprzedaje posiadane przez siebie walory - to jest to temat dla felietonisty, jeśli nie dla prokuratora. Skoro w Polsce urzędy skarbowe chcą obciążać darmowe oprogramowanie podatkiem dochodowym, to można z tego poszydzić - zawsze to przyjemniej przeczytać kpiny na ten temat w polskiej gazecie niż w międzynarodowym portalu.

Staram się jednak, by felieton cieszył, a nie przygnębiał. W miarę możliwości unikam więc tematów naprawdę smutnych, jak porażki dużych projektów informatycznych czy korupcja w zamówieniach publicznych. Z reguły zresztą prasa codzienna, która od paru lat ma w miarę kompetentnych dziennikarzy zajmujących się informatyką, temat eksploatuje wcześniej i intensywniej. Pisząc do CW, mam świadomość, że piszę do kogoś bardziej wymagającego, krytycznego i potrzebującego głębszej analizy niż przeciętny "zjadacz prasy codziennej".

Nadal fascynuje mnie technologia, ale zgoła inaczej niż lat temu sześć, kiedy zaczynałem uprawiać ogródek zwany publicystyką. Znacznie bardziej od tego "jak coś działa" interesuje mnie "jakie to rodzi konsekwencje", "co to zmieni w codzienności firm i ludzi", a także "jaki będzie następny krok" i "dlaczego właśnie taki". Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy - tę maksymę Alberta Einsteina pozwolę sobie uczynić mottem mojej cotygodniowej pracy i wierzę, że to zdanie, jak żadne inne, przyświeca także innym informatykom oraz menedżerom informatyki. Słyszałem niedawno opinię, że ludzie w innowacyjnych branżach powinni być lekko szurnięci - i myślę, że rolą felietonisty jest też popularyzowanie pomysłów odpowiednio zwariowanych.

Jaki jest największy przywilej mojej pracy? Odpowiem mało oryginalnie: to list od Czytelnika lub rozmowa z kimś, kto moją publicystykę czyta ze zrozumieniem. Nie ma większej nagrody niż świadomość, że kogoś interesuje to, co napisałem. Dostaję czasami - często nawet - listy elektroniczne od osób poruszonych jakąś myślą zawartą w moim tekście. I gdy na starość już całkowicie stetryczeję i utracę władzę tak w piórze, jak i innych istotnych częściach ciała, to nadal będzie mi towarzyszyć błoga świadomość, że komuś kiedyś poruszyłem parę szarych komórek.

Chcę żyć i żyję w tym samym świecie, w którym żyje mój Czytelnik, i obchodzą mnie te same sprawy, co jego. Tę więź chciałbym utrzymać, bo tak naprawdę ona nadaje sens pisaniu felietonów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200