Wkurzony? Rzuć komórką!

Świat z zapartym tchem śledzi zachowania gwiazd i gwiazdek show-biznesu, wyznaczających trendy. Wiedzą one, jaki użytek można zrobić np. z telefonu komórkowego.

Świat z zapartym tchem śledzi zachowania gwiazd i gwiazdek show-biznesu, wyznaczających trendy. Wiedzą one, jaki użytek można zrobić np. z telefonu komórkowego.

Wkurzony? Rzuć komórką!

Co z tego, że nowy Samsung ma funkcje montażu wideo, jeśli do rzucania kiepsko się nadaje.

Taka Naomi Campbell jakiś czas temu rzuciła komórką w sprzątaczkę. Widocznie miała powód. Sądu jednak nie przekonała i ten skazał ją na prace społeczne i dwudniowy kurs, mający jej pomóc w panowaniu nad emocjami.

Niedawno aresztowano (podobno bardzo znaną) raperkę Foxy Brown za to, że celnym rzutem telefonu komórkowego w głowę rozwiązała konflikt z sąsiadką. Za napaść i posiadanie broni w postaci Blackberry została doprowadzona przed sąd. Jak donosi policja, telefon spowodował u ofiary m.in. utratę zęba.

Przykładów gwiazdek miotających swoimi komórkami jest więcej. Zapewne wkrótce dołączą do nich polskie, biorąc pod uwagę ich słabość do kopiowania zagranicznych celebrities.

Miesięcznik popularnonaukowy Scientific American tak skomentował przypadek Foxy Brown: "100 000 lat historii rodzaju ludzkiego (nie wspominając o miliardach dolarów wydanych na R&D m.in. przez Research in Motion) nie zdołały zmienić naszej wrodzonej skłonności do ciskania małymi, twardymi przedmiotami". A jednak historie wkurzonych celebrities pokazują szybki postęp, jaki dokonuje się w telekomunikacji. Bowiem jeszcze dwa lata temu Russell Crowe uderzył telefonem portiera hotelowego w Nowym Jorku ze złości, że nie może dodzwonić się do żony w Australii. Ale był to zwykły stacjonarny aparat.

Dla wszystkich sfrustrowanych gwiazdek, a także zestresowanych biznesmenów, nierozstających się ze swymi komórkami, mam dobrą radę. Zamiast rzucać telefonami w niewystarczająco oddających im hołd zwykłych śmiertelników czy tępych współpracowników, powinni udać się do Finlandii. Tam co roku organizowane są "Mobile Phone Throwing World Championships" (http://www.savonlinnafestivals.com ). Organizatorzy mistrzostw świata w rzucaniu komórką mają co prawda problemy z pozyskaniem sponsorów, ale za to żadnych z chętnymi do zawodów.

Na pomysł mistrzostw wpadła 8 lat temu Christine Lund z Savonlinny, miejscowości położonej wśród pięknych fińskich jezior. Właśnie kiedy do jeziora wpadła jej komórka, narodziła się idea zawodów, mających w zamyśle zachęcać do recyklingu Finów, masowo pozbywających się w nieekologiczny sposób przestarzałych aparatów.

Mistrzostwa polegają oczywiście na jak najdalszych rzutach, ale nie tylko. W konkurencji "freestyle" oceniane są choreografia rzutu, styl i oryginalność. W tym roku zwycięzca Tommi Huotari uzyskał wynik 89,62 m. Huotari, który wcześniej brał udział m.in. w zawodach rzucania ziemniakiem, wyraził zaskoczenie, że ziemniakiem rzuca się lepiej niż komórką. Ta uwaga 38-letniego Fina powinna dać dużo do myślenia projektantom i producentom telefonów. Bo czy nie zdobyliby więcej klientów, gdyby w specyfikacjach ich nowych modeli pojawiła się pozycja: "bez trudu lata na odległość 100 m"?

Finom pozazdrościli Brytyjczycy i Holendrzy i organizują podobne mistrzostwa u siebie. W polskim internecie znalazłem wiadomość o polskich oszczepnikach rzucających od czasu do czasu komórkami. W 2003 r., podczas V Memoriału im. Michała Barty w Kołobrzegu, Dariusz Trafas, rekordzista Polski w rzucie oszczepem, rzucił podobno komórką na niebotyczną odległość 112,46 m. Piszę podobno, bo jakoś polski rekord nie przebił się do międzynarodowej świadomości i np. na stronie wikipedia.org/wiki/Mobile_phone_throwing nieoficjalny rekord świata to marne 95,83 m.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200