Wdzięki słonia

W powszechnym mniemaniu powiedzenie komuś, że zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, jest komplementem inaczej. Można zaryzykować twierdzenie, że wdzięk słonia to klasyczny oksymoron, czyli wewnętrzna sprzeczność wykorzystywana w (dobrej) retoryce. Do klasycznych oksymoronów zalicza się określenie military intelligence, czyli rozum (ale i wywiad) wojskowy.

W powszechnym mniemaniu powiedzenie komuś, że zachowuje się jak słoń w składzie porcelany, jest komplementem inaczej. Można zaryzykować twierdzenie, że wdzięk słonia to klasyczny oksymoron, czyli wewnętrzna sprzeczność wykorzystywana w (dobrej) retoryce. Do klasycznych oksymoronów zalicza się określenie military intelligence, czyli rozum (ale i wywiad) wojskowy.

Nie wiem dlaczego, przecież armia jest chlubą każdego narodu... W każdym razie gdy dostałem zaproszenie na obrady okrągłego stołu na temat business intelligence, to natychmiast sobie pomyślałem, że będzie wesoło.

Spotkanie miało się odbyć w nowym hotelu Ritz w centrum Bostonu w porze lunchowej, z wyżerką, a jakże, włączając deser (nie jadam, od tego naprawdę się tyje). Aby zachęcić potencjalnych stołowników, organizatorzy obiecali 100 dolarów na łeb, ale widać jakoś mało było chętnych, bo na tydzień przed spotkaniem zadzwonili i zapytali, czy na pewno przyjdę i czy mogę jeszcze kogoś przyprowadzić. Miałem ochotę się wykręcić, bo termin obrad wypadał w dniu pierwszego meczu polskich piłkarzy. Pomyślałem sobie jednak, że czego nie robi się dla Czytelników, szczególnie jeśli mogę obserwować konkurencję, sam będąc nie rozpoznanym - spotkanie zorganizowała redakcja tygodnika Information Week.

Gdy udawałem się do centrum miasta, sprawa z piłkarzami była już jasna (przegrywali), moje poświęcenie więc nie okazało się aż tak głębokie jak myślałem.

A więc co to jest business intelligence? Ba, miałem nadzieję, że już z zagajenia dowiem się, o co właściwie chodzi, ale niestety felietonista IW, który prowadził całe spotkanie, dał nam jasno do zrozumienia, że sponsorzy oczekują, iż pomożemy im zrozumieć, co to jest BI. Aha, a więc wygląda na to, że nikt tak naprawdę nie wie, czym się tę żabę je, ale że jest to bardzo modne danie. Ze wzajemnego przedstawiania się sobie zrozumiałem, że przy okrągłych stołach siedzą nieszczęśnicy podobni do mnie, którzy też nie wiedzą, o co tu chodzi. Każdy owszem starał się uzasadnić, jakie to BI jest w jego firmie/uczelni/kancelarii potrzebne, ale nie było żadnych wątpliwości, że pod nową, zgrabną nazwą nic nowego się nie kryje.

Podejrzewam, że za jakiś czas na łamach CW przeczytają Państwo uczone wywody o tym, jak to BI jest znacznie lepsze niż poprzednie pomysły. Dla tych, którzy mają krótką pamięć, przypominam, że mieliśmy niedawno tak złożone procesy, jak odkrywanie samych siebie, wywracanie struktury firmy na nice oraz szał ciał, czyli łączenie się wszystkich ze wszystkimi. Jak już kurz opadł, to okazało się, że wszystkie firmy, odtworzone od nowa, z nowymi strukturami, dyrektorami, procesami i tak dalej, nie przynoszą dochodów. Żadnych. Łatwo udało się zrzucić winę na dotcomy, mało która firma przyznaje się publicznie, jakie jest jej P/E, i nikt już nie wspomina o staroświeckiej przedsiębiorczości. Wszystkim ROI się (Return-On-Investment) technologia informatyczna, która jest tania i daje cudowne efekty.

Podobno swego czasu pewien londyński właściciel sklepu z porcelaną postanowił sprawdzić, jak to jest z tym słoniem. Gdy już udało się słonia wprowadzić do pomieszczenia, okazało się, że zwierzę z największą czułością obwąchiwało półki, nic przy okazji nie tłukąc. Niestety, eksperyment zakończył się poważnymi stratami, bo tłoczący się gapie zniszczyli większość przedmiotów z porcelany i nie tylko.

Słoń uniknął obrażeń. Tak samo będzie z naszą branżą: obmacamy nowe technologie, obwąchamy, a potem i tak publika zniszczy wszystko. A kto za to zapłaci? Ano, my wszyscy. Jak zawsze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200