W sprawie słonia

Czy ktoś z Państwa nie widział przypadkiem słonia? Jeszcze niedawno był, a teraz go nie ma. Słonica imieniem Selia miała być aresztowana przez austriacką policję w cyrku w Linzu, ale po przybyciu na miejsce inspektorzy stwierdzili, że dwudziestoczteroletnie, pięciotonowe zwierzę, par excellance, ulotniło się jak kamfora.

Czy ktoś z Państwa nie widział przypadkiem słonia? Jeszcze niedawno był, a teraz go nie ma. Słonica imieniem Selia miała być aresztowana przez austriacką policję w cyrku w Linzu, ale po przybyciu na miejsce inspektorzy stwierdzili, że dwudziestoczteroletnie, pięciotonowe zwierzę, par excellance, ulotniło się jak kamfora.

Ktokolwiek wie, gdzie przebywa Selia, proszony jest o kontakt z austriackimi służbami celnymi lub najbliższym posterunkiem policji. Znaki szczególne zbiega: z przodu trąba, a na ogonie biała plama wielkości dłoni.

Słonia szuka także Onet.pl. W informacji pod tytułem Poszukiwany słoń (http://info.onet.pl/item.asp?DB=120&ITEM=55842) serwis informuje o zaginionym zwierzęciu. Niepokój austriackiej policji udziela się także Wirtualnej Polsce (http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?_WID=97842), która dodatkowo opatrzyła informację obrazkiem różowo-niebieskiego słonia na animowanym GIF-ie. Trudno powiedzieć, czy to portret pamięciowy Selii, bo w ujęciu en face (czy raczej en trąba) nie widać białej plamy na ogonie. Do poszukiwań przyłącza się też Interia, Portal.pl i Poland.com. Wszystkie wiadomości cechuje wyjątkowa troska o pięciotonowego zbiega oraz dokładnie taki sam, kropka w kropkę, tekst. Stopka pod tekstem wyjaśnia wszystko: to nie portale przejmują się losem słonia. Wszystkie informacje są po prostu powtórzeniem depeszy Polskiej Agencji Prasowej.

Zdarza mi się przejrzeć kilka gazet codziennych jednego dnia. Jeżeli np. w danym dniu pod Skierniewicami wykoleił się pociąg pośpieszny, to każda gazeta napisze na ten temat co innego. Super Express wydrukuje sensacyjną relację z akcji ratowniczej, a na pierwszej stronie zamieści ociekające krwią zdjęcie. Życie podkreśli fakt, że maszynista był szwagrem radnego SLD, dla Trybuny katastrofa będzie kolejnym dowodem na nieudolność rządu w reformowaniu PKP, a Gazeta Wyborcza przeprowadzi wywiad z ministrem transportu. Jednym słowem każda gazeta przepuści informację przez pryzmat własnych sympatii i antypatii, ale każda powie coś nowego. Czytelnik, który zada sobie trud przeczytania relacji z jednego wydarzenia zamieszczonych w kilku różnych dziennikach, a potem przepuści te informacje przez filtr zdrowego rozsądku, uzyska w miarę pełny i obiektywny ogląd samych wydarzeń, dowiedziawszy się kiedy, jak i dlaczego pod Skierniewicami wykoleił się pociąg pośpieszny.

W sprawie słonia rzecz ma się zupełnie inaczej. Nawet najbardziej uważny i cierpliwy czytelnik internetowych serwisów nie dowie się, czy Selia jest słoniem afrykańskim czy indyjskim, jak znalazła się w Austrii oraz w jaki sposób weszła w konflikt z prawem. Pomimo ściągnięcia dodatkowych bitów i bajtów z kolejnego portalu, nie uzyska ani ciut więcej informacji, bo portale wcale nie są jej dostawcą, a jedynie pośrednikiem. Pośrednikiem - dodajmy - niewiele różniącym się od kabla, gdyż powtarzającym agencyjne depesze bez słowa komentarza. Gdy uświadomiłem sobie, że mnogość dostawców informacji jest w gruncie rzeczy pozorna, bo wszystkie te źródła serwują tę samą agencyjną papkę, poczułem, że - wbrew pozorom - wielość nie równa się różnorodność. A pokusa kontrolowania prawdziwych źródeł tej informacji musi być ogromna.

Zaś co do słonia, to przypuszczam, że schował się w porzeczkach. Każde dziecko wie przecież, że słonie właśnie po to mają czerwone oczy. Najlepszy dowód, że nikt nigdy nie widział słonia w porzeczkach - tak dobrze się schował! A słonica Selia szczęśliwie odnalazła się w Berlinie u teściów tresera, gdzie, jak donoszą agencje, jest jej sucho, ciepło i bezpiecznie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200